Od rocznicy i kolacji w towarzystwie Crowley'a minęło parę dni. Przez ten okres musiałem zrobić porządek ze swoimi ubraniami. Niektóre zostawiłem, a te nie pasujące oddałem na cele dobroczynne. Powinienem namówić demona na taki gest jednak znałem jego odpowiedź na to. Właśnie szedłem w stronę galerii handlowej by zrobić małe zakupy. Musiałem kupić sobie nowe ubrania i jakiś niewielki dodatek do mojej wspaniałej księgarni. W końcu musi się ona jakoś prezentować. Zauważyłem przed budynkiem galerii pojazd zoologiczny i policyjny radiowóz. Coś mi mówiło, że coś się stało. Wszedłem i zauważyłem jak kilka osób nagrywa. Czyli intuicja się nie myliła. Zacząłem powoli podchodzić. Zauważyłem czarnego węża z czerwonym... No tak. Crowley w swojej wężowej formie. Ludzie z zoo próbowali go złapać na co on syczał. Pacan wszedł do galerii jako wąż. Podszedłem. Wiedziałem, że muszę mu tyłek ratować. Minąłem ludzi z zoo i stanąłem wściekły przed nim. Demon na mnie spojrzał z wystawionym językiem jednak szybko go schował.
-Crowley ty kretyński gadzie! A ja ciebie wszędzie szukam! Na spacer się wybrałeś?! Słuchaj przegiąłeś pałę! Dostaniesz dwa szczury i masz szlaban!- Krzyczałem machając palcem przed jego pyskiem. Crowley gapił się na mnie i zaczął przymilać się do mojej nogi.- Aha teraz jesteś grzeczny?! Nie przekonałeś mnie ty uparty wężu.- Powiedziałem na co ten zaczął się owijać wokół mojej ręki i dał pysk na moje ramię. Oczywiście musiałem z policjantem porozmawiać o tym. Źle się czułem z tym, że musiałem dokonać kłamstwa. Ale inaczej ten wąż będzie w zoo. Ciekawe co by zrobił gdybym nie zareagował? Zacząłem iść do wyjścia. Po długiej drodze wróciłem do swojej księgarni. Zaraz po wejściu dałem rękę na książki leżące na witrynie. Crowley spełzną z niej na książki i zwinął zaczynając się opalać na parapecie. Westchnąłem zaczynając zmiatać z półek kurz. Widziałem jak co jakiś czas ludzie przechodzący obok patrzą na niego, a ten spogląda wystawiając język jakby specjalnie robili mu cień. Wydawało się to przezabawne. Po skończeniu sprzątania usiadłem w fotelu biorąc jedną z książek. Zacząłem ją czytać ze spokojem. Nagle podskoczyłem gdy coś mokrego dotknęło mojego wnętrza ucha. Spojrzałem i ujrzałem Crowley'a.- Czy ty wcielasz się w tego węża z ,,Robin Hooda" Disneya?- Zapytałem się patrząc na niego. Ten tylko wystawił w charakterystyczny dla węży język i popełzał gdzieś. Poszedłem po moje ciastka piekarni. Po wyjęciu makaroników z opakowania ustawiłem talerzyk koło swojej herbaty. Wróciłem do czytania. Gdy zakończyłem czytanie wstałem i odniosłem książkę na jej miejsce. Gdy zacząłem wracać mój wzrok zetknął się ze wzrokiem Crowley'a. Ten wąż miał w pysku jedno z moich makaroników.- Crowley!- Krzyknąłem na co wąż zaczął szybko uciekać, a ja zacząłem go gonić. Niestety zwiał z moim podwieczorkiem. Westchnąłem wściekle na to. No cóż teraz po części żałuje, że nie zostawiłem go. Chętnie zobaczyłbym go w terrarium. Zaśmiałem się cicho na moją wyobraźnie Crowley'a w terrarium.
CZYTASZ
Zakazany Owoc
Fiksi PenggemarAnioł i demon. Demon i anioł. Tak wiele ich różni, a mało łączy. Oba gatunki nie tylko się różnią od siebie i mają inną naturę. Lecz również są wrogami. Jedynie inaczej jest w przypadku dwóch innych od siebie osób mieszkających na Ziemi od 6000 lat...