Rozdział 42. Wyjazd.

98 6 0
                                    

Upłynęło parę dni od tego gdy Crowley wyczyścił mi skrzydła. Cóż coraz bardziej podobał mi się związek z demonem. Dodatkowo miałem gdzieś reakcję nieba. Mam prawo być szczęśliwy. Nawet jeśli osobą którą kocham to demon. Poza tym tego z wszystkiego jest jeden plus. Oboje jesteśmy bezpłodni.  Dla człowieka który marzy o rodzinie i biologicznym potomstwie to może być tragedia ale nie dla nas. W końcu... Gdybym ja lub Crowley nosiłby pod sercem hybrydę... Nie wiadomo jakbyśmy przechodzili ciąże. Nie wspomnę już o niebie i piekle. Oni na pewno by się do nas przyczepili na wieść o takim dziecku. Dla nich ono byłoby niczym przepustka do wojny góry i dołu. Ja i Crowley wolimy jednak spokój na Ziemi. Poza tym... Nie raz byśmy mogli adoptować ludzkie dziecko. Nie ważne z jakiej będzie orientacji, jakiego będzie pochodzenia... Bo będziemy je kochać jak własne. Obecnie obsługiwałem klientów w swojej księgarni. Ruch dziś był duży. W księgarni było ludzi jakby byli oni "stadem" mrówek. Spojrzałem gdy do środka wszedł Crowley.

-Przykro mi drodzy państwo ale księgarnia już nieczynna więc zmywać mi się stąd.- Powiedział Crowley. Zaskoczyło mnie to. Nie rozumiałem jego zachowania. To nie było do niego podobne. Wszyscy zaczęli wychodzić marudząc pod nosem. Kiedy nikogo już nie było Crowley chwycił moją rękę i zaczął ciągnąć.

-H-Hej! Gdzie mnie ciągniesz?!- Zapytałem z krzykiem. Jednak demon nic nie powiedział.- Crowley odpowiadaj!- Krzyknąłem lecz ten dalej milczał. Wsadził mnie do bentleya.

-Zapnij pasy.- Powiedział zabierając mi klucze od księgarni. Kiedy ja zapinałem pasy bezpieczeństwa ten zamykał moją księgarnię na klucz. Już po chwili demon wrócił do swojego auta i włączając silnik ruszył. Oczywiści włączył on w radiu piosenki z platynowej płyty zespołu Queen.

-Możesz mi łaskawie powiedzieć gdzie my jedziemy?- Zapytałem się zdenerwowany patrząc na prowadzącego pojazd demona.

-Nie mogę. To niespodzianka.- To co powiedział... Wyprowadziło mnie z równowagi. Zaczęliśmy się kłócić. Ja kazałem Crowley'owi mi powiedzieć, a demon upierał się, że nie zdradzi gdzie mnie zabiera. To jego zachowanie mnie irytowało i to bardzo. Ostatecznie odwróciłem się do demona plecami okrywając się kocem. Oczywiście ten musiał warknąć pod nosem, że strzeliłem focha.


Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz