Rozdział 6. Krzywda.

168 15 3
                                    

Minęło parę dni od mojej wycieczki do klubu z Crowley'em. Nie mogłem uwierzyć, że w padł na taki głupkowaty pomysł. Gabriel by mnie zabił gdyby się dowiedział prawdy. Gdyby nie ta sytuacja z tym mężczyzną może było by miło. Co ja mówię? Nie powinienem tak myśleć. Właśnie robiłem listę zakupów co potrzebuje kupić. Była niedziela i miałem dziś spokój od klientów. Kiedy upewniłem się, że posiadam wszystko na liście poszedłem do najbliższego sklepu. Lekceważyłem fakt, że robiło się późno. Po wejściu do sklepu wziąłem koszyk i zacząłem wkładać do niego pieczywo, mleko, wędlinę, owoce i paczkę owocowych cukierków. Gdy upewniłem się, że mam wszystko zauważyłem, że jakiś chłopak stara się ukraść butelkę piwa. Miał on chyba z dziesięć może dziewięć lat. Złapałem go za ramię, a ten wystraszony upuścił butelkę która rozbiła się na podłodze. Chłopiec spojrzał na mnie wystraszonym wzorkiem. Zauważyłem podbite oko. Nie wyglądało to dobrze. Podeszła do nas jedna z pracownic.

-Co się tu dzieje?- Zapytała się poważnie. Pokazałem by się zbliżyła. Kiedy to zrobiła nachyliłem się nad jej uchem.

-Niech pani wezwie policje ale dyskretnie. Obawiam się, że ktoś bije tego chłopca.- Powiedziałem na co ta skinęła głową. Inna pracownica poszła zabierając chłopca na sklepowe zaplecze. Kiedy zapłaciłem za wszystko wziąłem dodatkowo opakowanie ze słodyczami i maskotką. Gdy zapłaciłem poszedłem na zaplecze. Chłopiec sobie kolorował obrazki jedząc winogrona. Jedna z kobiet do mnie podeszła.

-Skąd pan wiedział o tym? Nic nie mówi ze strachu.- Powiedziała kobieta, a ja tylko się uśmiechnąłem. Dałem dłoń na jej ramię.

-Wiele w swoim życiu przeżyłem proszę pani. Zachowanie, reakcje na różne bodźce mogą ukazać to co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Proszę powiedzieć o tym koleżankom, że wtrącanie się w życie innych czasem powoduje ratowanie życia innej osoby.- Powiedziałem po czym wyminąłem ją i kucnąłem przed chłopcem. Spojrzał na mnie. Podałem mu opakowanie z maskotką. Widziałem niepewność w jego twarzy. Gdy wziął opakowanie odstawił je na bok po czym mnie przytulił. Pogładziłem jego plecy. Spojrzałem mu w oczy gdy się odsuną.- Pamiętaj młody człowieku.- Powiedziałem po czym zrobiłem znany wielu osobom znak dłonią.- Gdy będziesz wiedział, że coś się dzieje pokazuj to innym. Na pewno zrozumieją, że potrzebujesz pomocy. Dobrze?- Zapytałem, a ten pokiwał głową. Po chwili podał mi rysunek. Spojrzałem. Ludzik miał chyba przypominać mnie. W mojej prawdziwej formie o czym nikt nie wie. Poza Crowley'em.- Dziękuję.- Powiedziałem po czym poczochrałem go po głowie. Wstałem z podłogi. Zacząłem iść. Po drodze spotkałem policjantów. Powiedziałem im w skrócie o co chodzi, a oni sporządzili z tego notatkę. Gdy zacząłem iść w stronę mojej księgarni uśmiechałem się. Liczyłem, że pomogą temu chłopcu. Zaś rysunek chyba powieszę w księgarni. O to jest plan. Gdyby ktoś przyszedł z takim szkrabem mógłby on lub ona sobie rysować i brać cukierka. Szczerze teraz żałowałem, że nie podążam za elektrycznością jak to robi Crowley. Gdybym miał smartphone tak jak demon to bym do niego zadzwonił. Nagle coś, a raczej ktoś mnie pchnął na ścianę. Siła pchnięcia sprawiła, że upuściłem torbę z zakupami. Skrzywiłem się gdy uderzyłem o ścianę budynku głową. Spojrzałem i momentalnie moje ciało oblał zimny pot. Przede mną stał ten mężczyzna z klubu. Zacząłem się bać.- P-Powinienem iść.- Powiedziałem i już miałem się schylać po zakupy gdy ten człowiek kopnął mnie w twarz. Upadłem. Chciałem wstać ale poczułem jak związuje moje dłonie. Zacząłem się szarpać.- P-Puść.- Powiedziałem ale tylko wsadził mi do ust kawałek jakiegoś materiału. Starałem się coś wykrzyczeć lecz nie dawałem rady. Zesztywniałem czując jak ten człowiek grzebie przy moim rozporku. Nie wiem jak to się mogło wydarzyć. To działo się szybko. Bardzo, a wręcz za szybko. Potworny ból w dole pleców, a nawet poniżej, mój krzyk zakłócony materiałem będący połączony z moimi łzami. Uderzenia ze strony człowieka wymierzone w moją stronę. Cały drżałem widząc jak mężczyzna poprawia swoje spodnie po nie wiem jak długim czasie. Widząc białą maź na ziemi byłem pewny do czego się ten człowiek posunął. Poczułem jak śniadanie podchodzi mi aż do gardła. Zakryłem usta. Nerwowo poprawiłem szybko spodnie, a następnie zabierając zakupy z trudem pobiegłem do księgarni. W drodze kilka razy mało się nie przewróciłem. Zamknąłem się w niej jak w klatce. Poczułem skurcz żołądka. Pobiegłem do toalety i zacząłem wymiotować. Nie wiem jak ja sobie jutro poradzę. Nie chce wiedzieć jak będę musiał powiedzieć to Gabrielowi jak i... Crowley'owi. Z trudem wstałem z ubikacji po czym zakupy zaniosłem do kuchni gdzie pochowałem wszystko. Zabrałem czyste ubrania i udałem się z powrotem do ubikacji. Zacząłem napuszczać do wanny ciepłej wody. Zdjąłem z siebie brudne i częściowo zniszczone ubrania. Zostałem w samej bieliźnie. Spojrzałem w lustro na ścianie. Z nosa leciała mi krew, posiadałem ranę na boku głowy, rozciętą wargę, podbite oko oraz sporo śladów od kopania czy uderzeń. Zdjąłem bieliznę  po czym z ogromnym trudem wszedłem do wanny zanurzając się w wodzie. Zakręciłem wodę widząc jak się z niej prawie wylewa. Popatrzyłem w sufit ponownie czując łzy. Wziąłem głęboki oddech i zanurzyłem się pod wodą. Leżałem tak kilka sekund. Usiadłem ponownie. Mimo okropnych myśli nie dałbym rady... Popełnić tego czynu który robią młodzi ludzie przez złe doświadczenia. Umyłem się do końca po czym przebrany poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie herbatę. Idąc zakręciło mi się w głowie i upadłem na kolana. Trzymany przeze mnie kubek wypadł mi z rąk. Napój się rozlał, a kubek rozbił. Starałem się unormować swój szybki oddech. Trochę to zajęło. Zacząłem wycierać z trudem plamę po czym zająłem się rozbitym kubkiem. Skrzywiłem się gdy ostre krawędzie poraniły moją rękę. Spowodowało to ponowne łzy. Po wyrzuceniu zniszczonego kubka opatrzyłem rękę jedynie plastrem. Następnie położyłem się na kanapie i okryłem cienkim kocem.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz