Rozdział 3. Restauracja.

235 18 10
                                    

W końcu znudziła się nam gra w zgadywanki. Ciągle Crowley dawał osoby negatywne zaś ja się odgrywałem. Wściekłem się gdy musiałem zgadnąć kim jestem. Ten szalony demon napisał mi na kartce wtedy... Kobietę pracującą w klubie nocnym. Właśnie jechałem wraz z demonem do jednej z nowych knajp. Była nią włoska restauracja otworzona przez rodzinę z Włoch. Myślałem w czasie drogi co zamówię. Na pewno spaghetti bolognese. Gdy Crowley zaparkował pojazd wysiadłem wraz z nim. Oboje po chwili weszliśmy do restauracji. Zaraz po tym jak usiedliśmy przy wolnym dwuosobowym stoliku wziąłem menu i zacząłem myśleć nad daniem. To samo zrobił o dziwo Crowley. W pewnej chwili podszedł do nas kelner.

-Ciao. Czy mógłbym przyjąć od państwa zamówienie?- Zapytał się mężczyzna ze spokojem oraz uśmiechem na ustach. W jego głosie słyszałem włoski akcent. Ah pamiętam jak byłem z Crowley'em w pięknej Italii. Te krajobrazy, zachody słońca, a wino mieli najlepsze. Trzymał w dłoni notes oraz długopis. Spojrzałem na niego.

-SÌ. Poprosimy jedną porcję dla nas dwoje spaghetti bolognese.- Powiedziałem spoglądając na kelnera z uśmiechem. Słyszałem jak demon pod nosem mruczy, że miałem trzymać się diety. Nic nie poradzę, że uwielbiam jedzenie. Szczególnie z różnych regionów.

-Rozumiem. Panowie pierwszy raz w naszej restauracji? W takim razie będą panowie mieć bonus.- Powiedział i poszedł. Odłożyłem kartę patrząc na Crowley'a. Wiedziałem, że zastanawia go czym będzie ten bonus. Po kilku minutach przyszła kelnerka która postawiła na stolik między nami talerz z daniem i podpaliła świeczkę w nie wielkiej latarni. Przełknąłem ślinę bo chyba uznali nas za parę. Już miałem zacząć jeść gdy przyszedł kelner. Na wózku miał dwa wiaderka w których znajdowały się dwie butelki wina. Crowley gdyby nie miał na sobie okularów widziałbym jak mu się oczy błyszczą.

-Przyniosłem dla panów dwa wina. Pierwsze to Reius Amarone della Valpolicella Classico, a drugie Merlot Kamocsay Ákos. Oczywiście wina są gratis. Robimy tak dla nowych klientów, a dla stałych mamy zniżki. Życzymy panom buon appetito.- Powiedział mężczyzna po czym odszedł wraz z kobietą. Nabrałem na widelec nieco potrawy. Ten smak jest nieziemski. Archanioł Gabriel nie wie co traci nie będąc na ziemi. Spojrzałem słysząc otwieranie się butelki wina której zawartość została wlana po chwili do lampek. Upiłem łyk i przyznam, że było ono przepyszne. Jadłem dalej. W pewnej chwili poczułem, że coś mi ucieka z ust. Spojrzałem na swojego towarzysza. Trzymał widelec, a w ustach makaron z sosem. A to kretyn. Trafił na taką która jest połączona z moją. Zachciało mu się sceny z ,,Zakochanego kundla" czy jak bo nie rozumiem.

-Oddaj mój makaron.- Warkną ciągnąc. Sprawiło to, że makaron pękł i jego kawałek pacną go nie dość, że po nosie to i po okularach i czole. Z trudem przełknąłem zawartość ust. Bałem się, że ze śmiechu się zadławię.- To nie jest do cholery zabawne.- Powiedział czyszcząc swoją twarz, a potem okulary.

-Jak nie jak tak Crowley? Trzeba nie było ciągać. Mogłeś to palcami przeciąć.- Powiedziałem rozbawiony. Po skończeniu posiłku zapłaciłem po czym zabierając jeszcze posiadające wino butelki demon odwiózł mnie do biblioteki. Klasycznie podziękowałem mu za wspaniały wieczór w jego towarzystwie.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz