Rozdział 31. Przeziębienie.

115 7 2
                                    

Kilka dni minęło od tego koszmaru. Byłem zestresowany tym. Nie chciałem aby coś takiego się wydarzyło. Było by koszmarnie. W dodatku nerwy nie pomagały mi w pracy. Dodatkowo od rana źle się czułem. Kicham, kaszle i miałem odruchy by zwrócić to co znajdowało się w moim żołądku. Leżałem na boku na kanapie. Obok na podłodze była miska do której wrzucałem chusteczki. Nie miałem nawet sił by otworzyć księgarnię. Spojrzałem słysząc jak drzwi się otwierają. Mało co widziałem.

-Siemka aniele!- Słysząc wołanie Crowley'a usiadłem. Jednak zrobiło mi się niedobrze. Nachyliłem się i złapałem za miskę. Zwymiotowałam do niej. Podniosłem wzrok słysząc przyspieszone kroki. Zauważyłem jak demon kuca przy mnie.- Hej co tobie?- Zapytał się. Wziąłem z pudełka chusteczka i zacząłem wycierać usta kładąc się ponownie na boku.

-Nie wiem. Chyba to zatrucie lub coś. To co ludzie mają.- Mruknąłem cicho leżąc. Nie odepchnąłem ręki demona kiedy ten poprawiał moje loki.

-Faktycznie słabo wyglądasz. Masz gorączkę. Spróbuj się zdrzemnąć. Ja pójdę do apteki i kupie coś na gorączkę oraz przeciw wymiotom.- Powiedział głaszcząc mnie po głowie. Lekko pokiwałem głową w odpowiedzi patrząc na niego. Przymknąłem oczy i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się przez mocne potrząsanie. Spojrzałem i momentalnie jak poparzony usiadłem widząc Gabriela.

-G-Gabriel? Co ty tu robisz?- Zapytałem się po chwili kaszląc. Zakryłem usta z tego powodu. Niestety nie dałem rady i zwymiotowałem. Najgorsze jest to, że nie trafiłem do miski, a na nogi Gabriela.

-Ty głupi...- Zasłoniłem głowę widząc jak Gabriel unosił rękę by mnie uderzyć ale... Usłyszałem jak coś zatrzymało ten czyn. Nieco spojrzałem i zauważyłem wkurzonego Crowley'a.

-Wara od niego.- Warkną po czym pchnął Gabriela tak, że ten się wywrócił.- Nie widzisz deklu, że ledwo żyje. No tak oczywiście bo pan archanioł nie chce se łap brudzić. Wypierdalaj puki jeszcze stoisz.- Powiedział wściekły Crowley. Gabriel coś fuknął po czym wyszedł z księgarni. Kiedy Crowley do mnie podszedł położył reklamówkę na stolik i wszystko zaczął wyjmować powoli. Widziałem jakieś tabletki, syropy i maści.- Swoją drogą gratulację z powodu zwrócenia tego co w żołądku.- Powiedział rozbawiony Crowley. Z trudem usiadłem.

-Crowley on mi po tym nie da spokoju.- Mruknąłem powoli wstając.- P-Pójdę się wykąpać.- Powiedziałem idąc powoli. Rudowłosy coś mówił ale go nie słuchałem. Kiedy wszedłem do łazienki zrobiłem sobie kąpiel i zacząłem się myć. Zaraz po kąpieli wytarłem się i opatuliłem swoje osłabione ciało puchatym ręcznikiem. Poszedłem do sypialni w której się przebrałem. Następnie wróciłem na dół i ułożyłem się na kanapie. Podskoczyłem czując jak wężooki zdejmuje mi skarpetki.- C-Crowley co ty robisz.- Zapytałem się zaskoczony jego czynami.

-Mam zamiar wysmarować ci stopy, dekolt i plecy maścią rozgrzewającą. A teraz rozbieraj się.- Powiedział przybliżając się. Zacząłem stawiać opór. Niestety Crowley nie dawał za wygraną. Rozpiął mi drzy guziki koszuli po czym zaczął smarować mi dekolt maścią. Przyznam, że nieco było mi lepiej oddychać, a w dodatku maść miała zapach różnych ziół. Kiedy demon skończył smarować mi dekolt i plecy zajął się stopami które dodatkowo masował. Przyznam, że było to przyjemne. Po wszystkim nałożył mi skarpetki, a sam poszedł umyć ręce. Okryłem się szlafrokiem i kocem. Popatrzyłem w chwili gdy Crowley wrócił. W rękach trzymał talerz z kanapkami. Zjadłem trochę po czym wziąłem paracetamol bym nie miał gorączki. W chwili gdy się położyłem poczułem jak Crowley kładzie mi głowę na swoje kolana. Czułem jak mnie głaszczę. Zmęczony tym przeziębieniem zasnąłem.


Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz