Rozdział czternasty

176 11 2
                                    

Rozdział czternasty

AprilPov:

   Harry nigdy nie da mi spokoju. Nawet w nocy. Dostałam sms uprzedzającego o planach na dzisiaj:,, O 15 pod Starbucks'em! Potem coś porobimy :D". On jest upośledzony psychicznie. Wysłałam mu w odpowiedzi uśmieszek. Byłam zbyt zmęczona by myśleć o tym, co odpisać.

    Niemożliwe, a jednak. Gdy przyszłam z łazienki Mel stała na nogach. Ubierała się przed lusterkiem. Miała na siebie czerwoną koszulę w kratkę oraz granatową spódnicę.

- To jakiś cud!- Zachichotałam pod nosem.

- Widzisz! Cuda się zdarzają, a ja jestem najlepszym przykładem panno Pierce- przejechała rękami od barków do bioder. To chyba jedyna osoba, na której się nie zawiodłam. Mel wyjęła swoją kosmetyczkę. Zapewne nałoży makijaż, a wcale nie jest jej potrzebny. Ma piękną cerę, której nie warto niszczyć.

- Wychodzisz gdzieś dzisiaj z Harrym?

- Tak, a co?- Zapytałam wyjmując beżową, koronkową sukienkę z naszej zapyziałej szafy.

- Uważaj na niego. To jest szalony chłopak- odpowiedziała. Pokiwałam niepewnie głową. Ciągle mnie przed nim ostrzega, a ja głupia gnę w jego stronę jak ćma do światła. Wciągnęłam na siebie sukienkę.

- Chcesz to pożyczę ci moje martensy- Mel wyciągnęła z szafy buty podobne do glanów. Tylko, że krótsze i mniej wulgarne.- Są białe i będą pasowały do twojej sukienki.

- Dobrze- przyjmę jej propozycje. Nie lubię odmawiać ludziom. Wiem, że może im być potem przykro. Na nogi założyłam buty, które podała mi Mel. Nie jest tak źle. Wychodząc z pokoju pomachałam dziewczynie i zniknęłam za drzwiami.

Dzień mnie dzisiaj strasznie zaskakuje. Jestem piętnaście minut przed rozpoczęciem wykładu i kogo widzę? Harry'ego na swoim miejscu. Od razu łapiemy wzrokowy kontakt. Tyle, że po chwili jego oczy zjeżdżają niżej i niżej. Nie czekając na zaproszenie ruszam w kierunku swojego miejsca.

- Cześć- rzuca wesoło Amy. Niall posyła mi ciepły uśmiech. Odpowiadam tym samym.

- Hej- odwracam się do Harry'ego. Czy on właśnie powiedział mi,,Hej?". Może się przesłyszałam?- Tak, April. Ja także potrafię powiedzieć komuś słówko na przywitanie. Nie rób takiej głupiej miny- Styles zaraz po zakończeniu zdania pstryknął mnie w czoło. Dopiero to obudziło zamyśloną April Pierce.

- Ja wiedziałam, że jak chcesz to potrafisz- zachichotałam czochrając przy tym jego włosy.

- Pamiętaj o naszym spotkaniu- zielonooki szepce mi te słowa na ucho. Mogę pokiwać tylko głową. Gdyby ktoś wiedział ile wizji mam teraz przed oczami. Pragnę by wykłady skończyły się szybciej niż zwykle. Śmieszne. Napalona April Pierce!

W końcu znalazłam się w swoim pokoju. Rzuciłam torbę w kąt i spojrzałam na zegarek. Mam dwadzieścia minut. Droga do Starbucksa zajmie mi dziesięć. Nałożę odrobinę makijażu i się zmywam.

Harry Pov:

Na to czekałem cały pieprzony dzień. By znów zobaczyć April. Co prawda widzieliśmy się na wykładzie, ale to za mało. Mamy piątek i tego nie zjebę. Mam większe plany, co do tej dziewczyny. Wchodząc do pokoju nie spodziewałem się tam Luke'a. Miał w swoich łapach mój telefon. Kiedy mnie zauważył odłożył go natychmiast na szafkę.

- Czego tu szukasz?- Zapytałem podbiegając do niego.

- Niczego. Już nie mogę wejść do pokoju kuzyna- przewrócił oczami. Miałem ochotę pokazać mu środkowy palec, ale się powstrzymałem. Czekają mnie same dobre rzeczy i nie zawale tego! Hemmings bardzo szybko opuścił nie tylko pokój, ale dom. Co on kurwa knuje? Nie czekając na nic złapałem kluczyki od samochodu i telefon. Nie pozwolę swojej księżniczce na siebie czekać.

April Pov:

Spóźnia się. Jest osiem po! Ja wiem, że to mało, ale chcę go zobaczyć. Mówią, że to na kobiety trzeba czekać nie wiadomo ile. Harry zmienił tą rutynę!( XD rym,haha) W Starbucks'ie jest tłok. Każdy pcha się po kawę. Nie przepadam za kawą. Mogę się napić, ale tylko z grzeczności. Zamówiłam, więc gorącą czekoladę. Może Harry zapomniał o tym spotkaniu? Najlepiej będzie jak zadzwonię. Lecz najpierw wyjdę stąd, bo Styles usłyszy przekrzykujących się ludzi zamiast mnie.

- Przepraszam, przepraszam- szeptałam przeciskając się przez tłum. Jestem niska i masa osób mnie nie zobaczy, ale usłyszy. W końcu znalazłam się na zewnątrz. Na początek zaczerpnę świeżego powietrza. Dobra. Wyjęłam swój telefon i już miałam wybierać numer, gdy zauważyłam znajomą buzię.

- April?- Głos Luke'a był sztuczny. Przez moment wydawałoby się, że wiedział o moim spotkaniu z Harrym. Nie. Głupoty wymyślam!

- Co ty tu robisz Luke?

- Przechodziłem akurat i cię zobaczyłem. Nie przejdę nie witając się z moją przyjaciółką- przewróciłam oczami. Jego włosy jak zwykle były postawione do góry. Kolczyk nie opuścił wargi. Upiłam łyka czekolady i spojrzałam na Hemmings'a. Zachichotał, a ja nie wiem, czemu.

- Co?

- Masz tu plamkę- wskazał na kącik moich ust. Zmarszczyłam nos. Luke zbliżył swoje ręce do mojej twarzy. Kciukiem wytarł kącik ust. Nie mógł mnie zostawić prawda? Kurwa! Styles mnie zabije!

Harry Pov:

W ręce trzymałem róże. Jak zakochany szczeniak. Tatuaże, podziurawione dżinsy, skórzana kurtka i czerwona różna! Jak wisienka na torcie. Wyszedłem zza zakrętu. Czuję, że dostanę niezły opieprz on April. Podniosłem głowę do góry. Jeśli dalej będę patrzył na własne nogi to ominę tą jebaną kawiarnię. To są jebane żarty, prawda? Rozjebe mu ten pierdolony ryj o asfalt! Po to był mu ten telefon. Chciał zobaczyć czy spotykam się z April! Na dodatek ją całuję. Straci wszystkie zęby. Pierce po krótkiej chwili odpycha chłopaka. Słyszę jej słodki, wkurzony głosik, ale to mnie wcale nie uspokaja.

- Co do...Harry- moje imię prawie, że wyszeptuje. Luke odwraca swój wzrok w moją stronę. Nie muszę chyba mówić, jaki jest wystraszony.

- Zginiesz kutasie!- Wrzeszczę. Hemmings udaje niewzruszonego. Może się wzruszy w szpitalu? Podchodzę i łapię go za kołnierz podnosząc do góry.

- Oj Harry. O co ci kurwa chodzi?- Mówi lekceważąco.

- O nic wiesz?- Nie mogąc wytrzymać wymierzam cios w jego szczękę. Blondyn zatacza kółko. Ma szczęście, że ten jebany mercedes zaparkował za nim, bo dawno skończyłby na ziemi. Miałem zamiar ponownie mu przyjebać, ale powstrzymał mnie krzyk, April.

- Harry dość! Idziemy- złapała mój nadgarstek i ruszyła w kierunku, z którego wróciłem. Dokończę tę bitwę w domu. Czy to się komuś kurwa podoba czy nie. Stanęliśmy koło mojego BMW. April przeczesała swoją niewielkimi palcami włosy.

- I co mi powiesz?- Syknąłem. Tak, jestem zły! Mogła mu się nie dać!

- Przepraszam. Naprawdę nie chciałam Harry. On... Luke sam się na mnie...- nie dane jej było dokończyć. Wolę się dzisiaj nie kłócić. Tego zajebistego dnia nie zniszczy mi żaden, pieprzony Luke. Wystawiłem zza pleców różę. O dziwo wcale się nie rozwaliła. Pierce zamrugała kilka razy nie mogąc wydusić ani słówka. Zrobiłem coś źle?- No weź ją.

- Ha-Harry- wzięła kwiatek z mojej ręki. Nie czekałem długo na jej uścisk. Rzuciła się na moją szyję. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. Chcę mieć tą dziewczynę blisko siebie.

   Nie spodziewałem się, że jestem takim romantykiem. Ha! Bo nim nie jestem. Gdyby nie podpowiedzi na google zginąłbym w tej sytuacji. Może nawet skończyłoby się to odwrotnie? Kłótnia, bitwa i Bóg wie, co jeszcze. Jestem w stanie przesunąć walkę z Hemmings'em na bok tylko po to by spędzić resztę dnia z nią. Z dziewczyną o brązowych jak czekolada oczach oraz złocistych włosach. Zapamiętam jej zapach na zawsze. Owoce leśne. 


 Pozdrawiam gorąco Gabrysię, która czyta to wszystko czekając na następny rozdział. Również pozdrowię jeszcze Michała ;) Wiele dla mnie znaczy komentarz czy gwiazdka. Myślę, że Last przypadł wam do gustu. Co do ,,My Teddy Bear" usunęłam to opowiadanie, gdyż kompletnie zanikła mi wena. Jednak szykujcie się na coś nowego. Ff o Luke'u <3 Miłego czytania rybki!

Last Dream ||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz