April Pov:
Kiedy wróciłam Harry'ego nie było. Nie dostałam również żadnego sms'a. Musiało to być coś ważnego skoro tak szybko nawiał. W sumie lepiej dla mnie. Mam więcej czasu na płakanie.
Teraz kiedy go nie ma czuję pustkę. Tylko czemu skoro chcę zostać sama? Dobra. Przestań o tym myśleć Ap! Zajmij się zadanymi pracami!
Harry Pov:
W końcu przyjeżdżam pod dom. Później napiszę Ap dlaczego poszedłem. To ważna sprawa. Coś nad czym muszę mieć kontrolę. Otwieram drzwi i wchodzę do środka. Luke siedzi w salonie. Jego nogi spoczywają na szklanym stole. Zayn opiera się o ścianę. Jezu. Jest gorzej niż myślałem.
- Nogi ze stołu kutasie- rzucam, a obaj odwracają się w moją stronę. Malik wypuszcza powietrze. Wchodzę do pomieszczenia i siadam na fotelu koło stołu. Hemmings poprawia swoje blond włosy i patrzy na mnie.
- No więc o co chodzi?- pytam w końcu. Nikt nic nie mówi. Mam nadzieję, że zaraz nie wyskoczą ludzie z kamerami i krzykną ,, Ty idioto! Teraz ktoś pójdzie posuwać April! To był test!". Nie. Nie możliwe. Pojebało mnie skoro tak myślę.
- Mów mu kurwa!- niespodziewanie Malik podnosi głos na Luke'a. Nie ogarniam tej sytuacji.
- Ta szmata, Ashley po twojej ostatnie akcji...
- Chodzi o tą po imprezie?- pytam na co on kiwa głową.
- Oznajmiła, że powie April całą prawdę- otwieram swoje oczy szerzej. Chyba się przesłyszałem.
- Żartujesz kurwa! Skąd to niby wiesz?- krzyczę. Nie, nie, nie! Ap nie może dowiedzieć się teraz. Jest załamana i nie ma do mnie zaufania, a chcę by mi wybaczyła. Zawsze się coś spieprzy!
- Liam to od niej wyciągnął kiedy mu obciągała- przewracam oczami.- Powiedziała, że jeśli w tym miesiącu nie rozdziewiczysz Ap to jej powie.
- Popierdoliło tą dziwkę do jebanego kwadratu!- moje dupsko podnosi się z fotela. Luke patrzy na mnie z litością. Cholera! Nie zaliczę- przepraszam- nie rozdziewiczę jej na zawołanie. Poza tym kurwa zabawką na loterii ona nie jest. Ani dmuchaną lalką. Prześpię się z nią kiedy będzie gotowa, a nie kiedy Ashley mi rozkaże. Po co ją w ogóle wtajemniczyliśmy?
- Nie masz wyboru stary- spoglądam na Zayn'a. Próbuje uciec ode mnie wzrokiem. Wie, że bym wybuchł. I z tym mogę się zgodzić.- Albo jakoś przekonasz Ashley albo przelecisz April.
- Przelecieć to cię pies może- warczę. Mówić to tak o dziwce może, a nie o Ap. Z nią mogę uprawiać seks, przespać się czy nawet kochać, ale nie przelecieć. Gdybym w jej obecności palnął ,,będziemy się pieprzyć" to koniec. Kieruję się w stronę drzwi. Chłopaki wyglądają za mną z pokoju.
- Gdzie idziesz?- pyta w końcu Luke.
- Do niej, a gdzie kurwa indziej?- odpowiadam zatrzaskując za sobą drzwi.
April Pov:
Odrobiłam wszystko. Nazbierało się troszeczkę. Ostatnio prawie w ogóle nie miałam czasu odrobić prac. Roger napisał, że z ciocią wszystko dobrze. Dzięki temu z lekka się uspokoiłam. Spoglądam na wyświetlacz w telefonie. Już dwudziesta? Przeciągam się i ruszam w stronę łóżka. O mały włosy nie wypuszczam z rąk komórki. Harry wchodzi z hukiem do pokoju. Patrzy na mnie i widzę jak na jego twarzy maluje się ulga. Czemu? Czy coś mi groziło?
- Sorry, że mnie nie było. Musiałem pojechać do domu i coś załatwić- kiwam głową ze zrozumieniem. Nie przerywam swojej czynności. Po prostu zmierzam do łóżka. Styles zamyka drzwi i idzie w moją stronę. Jego buty szybko znajdują miejsce na podłodze, a on sam koło mnie. Wtulam się w jego tors. I słyszę bicie serca. To naprawdę cudowne. Słuchałabym go całe dnie. Styles przeczesuje palcami moje mokre włosy. Nagle jego serce zaczyna bić szybciej. Co jest?
- Jak dobrze, że tu jesteś April- rzuca całując moją głowę.
- To mój pokój, więc to chyba normalne- chichocze. Wiem, że przewraca teraz swoimi oczami.
- Kocham cię- na te słowa i moje serce zaczyna bić mocniej. Powiedział to! I to nie w momencie, w którym płaczę, ale teraz. W chwili kiedy przytulam się do niego jak do skarbu.
- Ja ciebie też kocham- mówię całując jego tors przez bluzkę. Nawet nie wiem kiedy usypiam wsłuchując się w bicie jego serca.
Rano. Słyszę ten okropny budzik, który budził mnie dzień w dzień przez dziesięć lat. Otwieram oczy i zauważam twarz Harry'ego centralnie przed moją. Śpi. Czuję jego oddech na swojej buzi. Ciepły i miły. Nie wiem co robić. Nie chcę go budzić bo jest uroczy, ale ten budzik doprowadza mnie do szału. Poza tym muszę się szykować. Niespodziewanie jego powieki delikatnie unoszą się go góry.
- Cześć Liana- wow. Co proszę? Idiota! Zrzucam go z łóżka. Może to da mu do myślenia.- Co kurwa?!- krzyczy podnosząc tyłek z ziemi.
- Liana? Nie wiedziałam, że zmieniłam imię do cholery!- wrzeszczę wstając z łóżka. Harry otwiera swoje oczy szerzej. Debil do kwadratu. Podchodzę do szuflady i wyjmuję ubrania. Następnie sięgam po ręcznik, żel i szampon. Już mam wychodzić kiedy zatrzymuję mnie głos Styles'a.
- Ej no Ap! Wytłumaczę ci to tylko...
- Tylko daj mi kurwa chwilę! Jak widzisz mam swoje życie- wtrącam się. Harry jest naprawdę zdziwiony moim zachowaniem. Ja też. Opuszczam pokój. Nie wiem co wymyśli tym razem. Liana, jaka kurwa Liana? Koleżanka, dziwka czy siostra Ashley? Ile razy się całowali, a ile przespali? Nie wierzę w tą sytuację. Po prostu ręce opadają.
W końcu wchodzę do pokoju. Styles siedzi na moim łóżku oparty plecami o ścianę. Bez słowa ruszam do swojej szafki by odłożyć kosmetyki. Ręcznik zawieszam na kaloryferze. Nadal nic nie mówi. Pewnie wymyśli najlepsze kłamstwo.
- April...- zaczyna się.
- Czego?- warczę podchodząc co biurka.
- Nie chciałem tego powiedzieć- mówi głosem pięciolatka. Przepraszam, ale to zbyt poważne by żartować.
- Kto to kurwa Liana?- syczę przez zaciśnięte zęby. Harry bierze duży wdech.
- To moja była- rzuca, a mnie rozsadza od środka.
- No nieźle! Nazwałeś mnie imieniem byłej?- śmieje się z nutką ironii. Zielonooki nie wygląda na szczęśliwego. Jest raczej przygnębiony. Przecież nie pierwszy raz się kłócimy.
- Ona nie żyje- mówi prawie niesłyszalnie. Jeszcze przed chwilą latałam jak głupia, a teraz stoję patrząc na niego. Żartuje prawda?- Mieszkałem jeszcze w Londynie. To było kilka dni przed moim wyjazdem tutaj. Zerwałem z nią, a ona tak po prostu to przyjęła. Kiedy tu doleciałem ojciec zadzwonił i oznajmił, że miała wypadek samochodowy. Umarła.
- Ja nie wiedziałam- jąkam się jak cholera. Oskarżałam go o takie gówno. Tej dziewczyny już nie ma. Nie wiarygodne. Powiedział mi coś i to coś tak ważnego.
- Załamałem się. Nie pojechałem na jej pogrzeb. Pieprzyłem wtedy Ash. Po prostu czułem się winny- wzrusza ramionami. Podchodzę do niego i opatulam go ramieniem. Muskam delikatnie jego ramię. – Poznałem ciebie i coś mnie tknęło. Nie wiem czemu, ale przypominałaś ją z charakteru. Mądra, wesoła, zabawna i troskliwa.
- Przepraszam, że tak zareagowałam- szepczę. Nagle czuję jego rękę jadącą po moim ramieniu w górę i w dół. Przechodzą mnie miłe dreszcze. Naprawdę jest mi głupio. Już wiem jak się czuł gadając do mnie o tacie. Tylko, że ten żul istnieje, a Liany nie ma. Zapewne obwinia się o jej śmierć. Wiem jak to jest. Tak samo było ze mną. Myślałam, że to przeze mnie mama nie żyje. Dopiero psycholog uświadomił mi jaki popełniam błąd. Taka choroba jest dziedziczna. Moja babka także miała raka.
Beznadziejnie kiedy odejdzie ktoś bliski. To cios poniżej pasa od życia. Co się dziwię?
- Wiesz April, czasami naprawdę straszne rzeczy zdarzają się naprawdę wspaniałym ludziom*- ten cytat. Damon powiedział go kiedyś do Liz! I jest w nim więcej prawdy niż w innych beznadziejnych cytatach. Czyżby on tyczył się mnie i Harry'ego? A może Liany i mojej matki.
CZYTASZ
Last Dream ||H.S|| [Zakończone]
Fanfiction- Boisz się mnie? - Nie. - To dlaczego mnie nie przytulisz? - Bo wiem, że to zaboli...