Rozdział dwudziesty szósty

130 8 1
                                    

Razem z Harrym wyszliśmy na zajęcia. Rektor wie czemu mnie nie będzie tak samo jak wykładowcy. Nie będę miała nieobecności. To dziwne, że dzisiaj idziemy razem. Ramie w ramię bez „Ale".
Wchodząc do budynku zauważam Ashley. Dziwnie się na mnie patrzy. Lecz po chwili jej wzrok przerzuca się na Styles'a. I nie jest to normalny wzrok. Przez chwilę wygląda to jakby coś sobie przekazywali. Czuję się jak niepotrzebny członek tej dziwnej rozmowy. W końcu Harry łapie mnie za rękę i przyspiesza. Od razu wchodzimy do sali i zajmujemy miejsca. Niall spogląda na mnie z wymuszonym uśmiechem. Amy buja w obłokach-zapewne z powodu Zayn'a. Są wreszcie parą. Tylko my nie możemy zadeklarować tego kim jesteśmy. Beznadzieja.
- Jak tam April? Masz ten staż?- w końcu ktoś się odzywa. Oczywiście niebieskooki blondyn.
- Tak i na dodatek płatny- uśmiech nie schodzi z mojej buzi.
- Gratulacje!- Horan przytula mnie do siebie. Wiem, że Styles zabija go za to wzrokiem. Jakoś mogę to wyczuć na swojej skórze. Nasz uścisk się kończy. Nie patrzę na zielonookiego bo wiem, że jest zły. Zazdrość nie boli, ale jednak.
Wykłady dobiegają końca. Tak się cieszę, że dzisiaj mamy piątek! Ciekawe czy gdzieś wyjdziemy. W sumie co mi szkodzi pójść na jakąś imprezę. Nic ciekawego nie będę robiła w pokoju.
- Harry?
- Co tam?- spogląda na mnie zaciekawiony.
- Idziemy gdzieś dzisiaj?
- A chcesz?- jaki zdziwiony. Tak, też lubię się bawić.
- Nie, nie chcę. Tak sobie mówię- rzucam sarkastycznie. Przez moment wydaję się, że Styles zapomniał języka w gębie. A nie! Jednak jest bo coś mamrocze.
- Do Zayn'a?- kiwam głową. Szybko ustalamy najmniejszy szczegół. Przyjedzie po mnie o ósmej. Mam zabrać swoje rzeczy bo zostanę u niego na noc. Bardzo dobrze. Możliwe, że zrobimy coś ciekawego. Matko, April o czym ty myślisz? Otrząsam się dopiero kiedy wchodzę do pokoju, a na ziemi siedzi Mel. Zapłakana. Szybko rzucam swoją torbę w kąt i podbiegam do niej. Opatulam ją swoimi chudymi rączkami. Dziewczyna głośno szlocha. Nie wiem co się stało i boje się zapytać. Oczywiście mam przygotowane najgorsze scenariusze jak: ojciec umarł, matka umarła, siostra- o ile ją ma- pies, kot, babcia! Ale nie wpadłam na oczywistą sprawę.
- Po...pokłóciłam się z Louis'em!- wyjąkuję prosto w moje ramię. Delikatnie głaszczę ją po głowie. Nie potrzebuje prośby. Sama wyjawia mi powód.- Ashley powiedziała, że bzyknął się z Trish tydzień temu.
- Nie pierdol, że uwierzyłaś tej dziwce!- ta ruda szmata przechodzi samą siebie z tym co opowiada.
- Nie kurwa, ale kiedy go zapytałam przewrócił oczami i nic więcej nie powiedział.
- To chłopak Melanie. Jest zapewne zły bo nie masz do niego zaufania. Uwierzyłaś takiej suce- dziewczyna odsuwa swoją głowę od mojego ciała. Łzy przestają lecieć po jej policzkach. Tak wiem, jestem cudotwórcą. Ona również mnie pociesza kiedy coś spieprzy się z Harrym.
- Pójdę i go przeproszę. Zawaliłam- potwierdzam kiwając głową. Mel doprowadza się do porządku i wychodzi. Zostaję sama z czasem w zapasie. Biorę się do roboty. Muszę zrobić z siebie bóstwo. Tylko po to by ta ruda menda zobaczyła, że jest ktoś lepszy od niej. I na pewno wart więcej niż jej sztuczne dupsko lub cycki. Zaczynam od dokładnego umycia swojego ciała. Potem suszę włosy. Ubranie zostawię na sam koniec. Maluję nieco mocniejszy makijaż niż zwykle. Swoje czekoladowe oczy podkreślam czarnym eye-liner'em. Usta maluję krwistoczerwoną szminką. Wyglądam jak nie ja. Podchodzę do szafy. Grzebię pomiędzy swoimi sukienkami, a sukienkami Mel. O ile to można nazwać sukienką? Prędzej obrus albo firanka. Mniejsza z tym! Czy to zbieg okoliczności? Zawsze, gdy jadę do Harry'ego zakładam sukienkę bądź spódnicę. Dzisiaj tego nie zrobię! Wyciągam ciemne spodnie z wysokim stanem. Świetnie opinają moją zgrabną- nie sztuczną- pupę. Dobra, nie będę przesadzała. Nie chcę zostać sobowtórem Ashley. Z szafki wyjmuję beżowy, wełniany sweter. Na nogi zakładam białe Air Force i siadam na łóżku z telefonem w ręku. Za trzy minuty ósma? Strasznie dużo czasu zajęło mi zrobienie z siebie nie siebie. Nim się orientuje ktoś puka do drzwi.
- Już idę!- krzyczę chwytając kluczki i poprawiając się przed lustrem. Biorę duży wdech i dochodzę do drzwi otwierając je nerwowo. Zauważam Harry'ego. Ma na sobie biały, porozdzierany podkoszulek. Widoczne są rysy jego mięśni oraz tatuaże. Na nogach ma te swoje czarne, rurki z dziurami na kolanach. Dokładnie przeanalizował mnie wzrokiem tak jak ja to zrobiłam.
- Wyglądasz- zaczęliśmy razem. Od razu wybuchliśmy śmiechem.
- Wyglądasz zajebiście seksownie- rzuca Styles.
- I vice versa mój drogi- zamyka pokój na klucz. Harry obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie. Tak właśnie idziemy całą drogę, aż do samochodu. Kiedy wsiadamy Styles włącza radio i odpala silnik.
Droga do jego domu nigdy nie była długa. Dotarliśmy bardzo szybko na tą cholerną imprezę. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Dookoła domu zebrały się tłumy. Każdy student trzymał w ręce piwsko albo wódkę. Czy dzisiaj jest coś o czym nie wiem? Halloween dopiero za kilka dni. Wyskakuję zgrabnie z samochodu. Nawet nie zdążyłam wejść do środka, a już dostałam kubek z piwem. Muzyka gra tak głośno, że dziwię się czemu sąsiedzi nie wzywają policji.
- Harry! Kurwa patrz jaki nieład- w progu zauważam Liam'a. Pijanego rzecz jasna. Wręcza zielonookiemu flaszkę i wpuszcza go do środka. Ja idę w jego ślady. Dym papierosowy, dym z shishy i nie mam pojęcia co jeszcze. Ale na sto pięć procent w kącie jakieś typy palą zioło. Kierujemy swoje tyłki do salonu. I od razu mój wzrok zawiesza się na tłustej szmacie tańczącej na stole. Ashley ma na sobie czarną, skórzaną spódniczkę do końca pośladków oraz białą bluzkę odsłaniającą brzuch. Dostrzegam czarny kolczyk w jej pępku. Nim się ogarniam Harry'ego nie ma obok. Stoi koło Zayn'a. Biegnę wzrokiem po tłumie i zauważam Louis'a z Melanie liżących się pod ścianą. Pogodzili się.
- Bu!- podskakuję, gdy zimne dłonie Amy dotykają moich ramion. Dziewczyna ubrana jest w czarną, kloszowaną spódnicę oraz różowy top. Mocno przytulam ją do siebie.
- Jak tam u ciebie?- pytam przekrzykując muzykę.
- Tak ogólnie czy z nim?- odpowiada pytaniem na pytanie. Chichoczę. Chcę znać każdy szczegół. Łapię ją za nadgarstek i wyprowadzam na dwór. Tam nie jest tak głośno jak w środku.
- No to powiedz jak jest z nim.
- Ogólnie bardzo się stara i to widać- prawda. Nie jest tak pijany jak być powinien.- A w łóżku wymiata! A u ciebie?
- Jakoś leci. Niall wspominał, że dostałam staż?- kiwa głową upijając łyk drinka, którego wcześniej nie zauważyłam.
- A między tobą i Harrym?- rzuca spoglądając prosto w moje oczy. Teraz to ja biorę łyka piwa. Wchodzimy w trudny temat.
- W sumie to nie wiem. Nie orzekł, że jesteśmy parą czy coś w tym rodzaju, ale mówi, że mnie kocha i się całujemy- Martin kiwa głową ze zrozumieniem. Chociaż pewnie tak naprawdę myśli sobie „To się nazywa bycie ze sobą tylko dla seksu". Szkoda, że my nic nie robiliśmy. No chyba, że doprowadzanie się do orgazmu. Daję mu punkty, że tyle wytrzymał bez pieprzenia . Już dawno mógł mnie przelecieć. Nawet kiedy byłam pijana, ale tego nie zrobił. Ma mój szacunek. Chociaż pieprzył tą rudą sukę. Z zamyślenia wyrywa mnie znajomy głos.
- Cześć April- Luke Hemmings we własnej osobie. Z jakąś laską u boku. Ładna. Blondynka o piwnych oczach.
- Hej Luke. Jestem April- wyciągam rękę do nieznajomej.
- Sky Sparks- jej głos jest taki miły. Razem idziemy do środka. Znowu uderza mnie niemiłosierny zapach i głośna muzyka. Wypijam więcej niż się spodziewam w towarzystwie Amy, Sky i Luke'a. Bez Harry'ego. Ale jego nie ma! Jak zwykle znika! Ale co z tego? Przecież nie jesteśmy razem. Razem z Amy tańczymy w salonie. Wchodzimy na stół i zaczynamy nasze dzikie pląsy. Ashley kręci dupą przed Liam'em, który ledwo co stoi. Melanie dalej całuję łapczywie Lou, a Harry'ego i Zayn'a nigdzie nie ma. W pewnym momencie ktoś podaje mi pełną butelkę wiśniówki.
- Pij, pij, pij!- zaczynają się krzyki. Dzisiaj mam dupie mam to co może przynieś takie zachowanie. Odkręcam zakrętkę i upijam naprawdę spore łyki. Nim się orientuje butelka jest pusta, a ja leżę na rękach tłumu. Zostaję postawiona na ziemię.
- Ja pierdole Ap. Chodź to coś innego porobimy- Am łapie mnie za rękę i ciągnie do chłopaków palących zioło. Podają jej skręta. Nie waham się nawet przez chwilę. Zaczynam palić z nimi. Nie jest tak źle jak mówią. Odchodzimy po pięciu lub dziesięciu minutach na haju.
- Haha! Kurwa jednorożec- to prawda. Przy ścianie stał jednorożec. A w lusterku zamiast nas były dwie wróżki. W pewnym momencie wpadamy na naszych chłopców.
Harry Pov:
Wróciliśmy z Zayn'em z góry. Teraz żałuję, że zostawiłem ją samą. Jestem kompletnym kretynem. April stoi razem z Amy przed lustrem i śmieją się jak głupie do własnych odbić.
- Zjarały się do chuja.- Zayn przeczesuje długimi palcami swoje włosy postawione do góry.
- I są pijane. Mamy przejebane stary- dopowiadam.

Last Dream ||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz