Rozdział trzydziesty

117 6 1
                                    

April Pov:
Dzisiaj to nawiedzone święto. Ludzie powystawiali już dziwne ozdoby. Przecież to nie święta! To tylko Halloween, gdzie banda dzieciaków biega za cukierkami. Gadam tak bo jestem zazdrosna. Jako dziecko nigdy w życiu nie obchodziłam tego święta. 
Stoję przed lustrem i kończę swój makijaż. Czarne kreski, czarne wąsy i nos. Wyglądam jak upośledzona psychicznie. Mam dziewiętnaście lat, a co robię? Zakładam swój kostium i czarne szpilki. Spoglądam raz jeszcze na swoje odbicie w lustrze. Wtedy do pokoju wpada Mel. Przebrała się za czarownicę. 
- Jaka kicia. Zostaniesz moim kotkiem?- rusza zabawnie brwiami.
- Wiesz i bez kostiumu by się obeszło- obie wybuchamy śmiechem. Zaraz za Davis do pokoju wchodzi Lou. Przebrany za zombie. Harry ma być na imprezie. I dobrze bo wyglądam jak kretynka, a tak to tłum przysłoni moją głupotę. 
- Jedziemy?- pyta Lou. Kiwam głową na zgodę. Szybko wsiadamy do jego auta i jedziemy na imprezę. Czuję, że dzisiaj będzie się dziać.
Po piętnastu minutach zjawiamy się na miejscu. Jest większy tłok niż zazwyczaj. Nie wiem czy to ozdoba czy nie, ale dom jest cały w papierze toaletowym. Wchodzę do środka. Smród, który zazwyczaj czuję już mnie nie uderza. Przyzwyczaiłam się chyba. Razem z Lou i Mel odnajdujemy Harry'ego i resztę. Styles przebrał się za wampira, Zayn za śmierć, Amy to wampirzyca, a Ashley... O boże Ashley i Trish! Co one tu robią? Chyba się nie przebrały. Bo wyglądają tak jak co dzień. Czyli jak zdziry. Tylko nie widzę nigdzie Luke'a. Zapewne poszedł, gdzieś ze Sky. Harry podchodzi do mnie. Jego ręce niespodziewanie lądują na mojej tali.
- Wyglądasz bosko kocie- szepce mi do ucha. Czuję dziwne ciarki rozchodzące się po moim ciele.
- Ty także wyglądasz niczego sobie wampirze- chichocze.
- Mogę się ugryźć?- pyta. Nie wiem w sumie po co bo już po chwili wpija się dziko w moje usta. Czuję, że za moment ten pocałunek przerodzi się w coś więcej. Może nie czuję, ale wiem! Jest dwudziesta i chcę się jak na razie zabawić, więc przepraszam Styles, ale nie teraz. Delikatnie odpycham łapczywego chłopaka od swojej osoby. Patrzy na mnie zdziwiony. No przepraszam, że nie dałam ci się bzyknąć na parkiecie! Chodź zaczniemy od nowa. Ripostuje moja podświadomość. 
- Nie tak szybko. Idę się zabawić Haroldzie- puszczam mu oczko i znikam w tłumie. Od razu trafiam na Mel i Amy przy alkoholu. Pamiętam ostatnią akcje. Od kilku tygodni nie miałam alkoholu w buzi. Dzisiaj napiję się, ale tak symbolicznie. Biorę do rąk czerwony, plastikowy kubeczek. Od razu upijam łyka bo po brzegi wypełniony jest piwem. Am i Mel są już nieźle opite. Dziwne, że jeszcze stoją o własnych siłach. Co chwilę upijam małego łyka z kubka. Siedzę na blacie w kuchni przyglądając się tym dwóm wariatką. W końcu do pomieszczenia wchodzi kolejna, nowa osoba. Chłopak o zielonoczarnych włosach i czarnych jak Am oczach. Spogląda na mnie nalewając sobie wódki. Macham swoimi nogami jak pięciolatka. Gdzie Harry? Zostawiłam go tam, na środku. Innego wyjścia nie było! Bzyknął by mnie jeśli bym nie uciekła. 
- Idziesz potańczyć?- nagle nieznajomy staje przede mną. W sumie chyba mogę chociaż wcale go nie znam. Nic się nie stanie jak zatańczę z nim ten jeden raz. Nie lubię nikomu odmawiać.
- Jasne- zeskakuję z blatu. Chłopak chwyta moją rękę i ciągnie nas do salonu, gdzie walają się tłumy pijanych studentów. Stajemy w po środku by zacząć tańczyć w rytm muzyki. Akurat leci ,, Charli XCX feat. Rita Ora- Doing It". Chyba każdy podskakuję wyśpiewując refren z dziewczynami. Po chwili czuję ręce zielonowłosego na swojej tali. Odwracam się szybko i mam zamiar je strącić, ale chłopak mi na to nie pozwala. Przybliża mnie do swojego spoconego ciała. To nie jest zabawne. 
- Chodźmy na górę piękna- szepce mi do ucha.
- Nie! Mam kogoś, puszczaj- próbuję się wyrwać, ale to nic nie daje. Ni stąd ni z ową pojawia się Harry. Widzę, że jest zły. Nieznajomy znika szybciej niż się tego spodziewałam. Styles łapie mnie za nadgarstek i ciągnie po schodach na górę. Zbyt mocno ściska. To boli. Otwiera drzwi do pokoju i wpycha mnie do środka z brutalnością. Patrzę jak zamyka pokój na klucz i spogląda na mnie zaciskając pięści. 
- Co to kurwa było?! Znikasz i kiedy cię znajduję jesteś z jakimś kutasem- wrzeszczy. Pierwsza awantura od dłuższego czasu. Ach, brakowało mi ich. Odgarniam ręką włosy, które znalazły się na mojej twarzy.
- Przepraszam. Ja nie powinnam była cię zostawiać- szepcę spoglądając w ziemię. Chciałabym żeby pojawiła się taka wielka, czarna dziura, która zabierze mnie do innego wymiaru.
- No właśnie kurwa! Nie powinnaś- jego głos łagodnieje. Podnoszę wzrok i napotykam zielone tęczówki Styles'a. Szkoda, że ja mu nie wypomniałam jak zostawił mnie kiedyś na imprezie! Nie, dobra. Było - minęło. - Dobra, przepraszam, że tak wybuchnąłem. Więc kogoś masz?
- Mam- uśmiecham się. Styles zaczyna zmierzać w moją stronę. Dobrze, że jest ciemno i nie widzi moich rumieńców. Śmiałby się głośniej niż gra ta muzyka. W końcu staję przede mną i ujmuję dłońmi moją twarz.
- A kogo takiego?- droczy się. Debil.
- Raczej chłopaka- znowu wpija się w moje usta z taką brutalnością. Uwielbiam to uczucie. Upadamy na łóżko nie odrywając od siebie ust. Koszulka zielonookiego szybko ląduje na ziemi. Przejeżdżam palcem po nagim torsie. Harry szybkim ruchem pozbywa się mojej sukienki oraz rajstop zostawiając mnie w samym staniku i majtkach. Dobrze, że założyłam te czarne. Chwyta mnie w pasie i przybliża do siebie. Nasze klatki piersiowe stykają się ze sobą. Słyszę bicie jego dobrego serca. Serca, które dzisiaj jest moje. Znowu wpycha swój język do moich ust. Przejeżdża nim po podniebieniu wywołując ciarki. Potem toczymy w środku walkę. Oczywiście wygrywa on. Styles łapie za odpięcie od mojego stanika. Można wierzyć lub nie, ale sobie nie radzi. Ktoś tu pił, ale nawet jak jest pijany to świetnie radzi sobie z takim szajsem. 
- Tak to się robi matołku- odpinam stanik i rzucam go na ziemię. Jest ciemno, ale widzę jak przewraca tymi zielonymi oczami. Zaczyna całować moją szyję. Wystawia swój język i przejeżdża nim od obojczyków, aż do piersi. Tam chwyta jedną i ściska. Mimowolnie wydaję z siebie jęk. Wiem, że ma już satysfakcję bo za chwilę ściąga spodnie. Znowu wraca do mojego ciała. Całuję mój brzuch zasysając co chwilę skórę. Zabiję tego człowieka! Zamiast zejść niżej wraca z powrotem do mojej buzi. Przywiera swoim ciałem. Czuję to, czuję tę wypukłość w jego bokserkach. Tak się składa, że jest tuż nad moim biodrem i byłabym na siebie zła nie wykonując czegoś takiego. Podnoszę biodro do góry i ocieram nim o męskość Harry'ego. Jęczy. Mam cię!
- Kurwa! April bo dojdę w bokserkach- zaczynam chichotać. Styles przybliża swoją głowę do mojej. Czuję jego oddech. Miesza się z moim. To takie wspaniałe uczucie móc go mieć tak blisko siebie.- Mogę ci dzisiaj pomóc przestać być dziewicą kochanie. Potrzebuję tylko twojej zgody- szepce mi do ucha przygryzając na koniec płatek.
- Zrób to-  mamroczę. Mój pierwszy raz miał być po ślubie, ale ja wolę to zrobić teraz. Z nim, właśnie na tym łóżku  w tym domu. Styles ponownie wpija się w moje usta. Jednak jego ręka zjeżdża na dół.  Łapie moje matki. Podnoszę nogi do góry by mógł je łatwo zdjąć. Odchylam głowę do tyłu, gdy zaczyna całować mnie po szyi. Jedna z jego rąk delikatnie dotyka mojej kobiecości. Czuję pożądanie. W końcu chłopak znika na dole zaczynając całować wewnętrzną stronę moich ud. Jęczę za każdym razem kiedy odrywa swoje usta od moich nóg. 
- Ale jesteś napalona maleńka- chichocze. Nie odpowiem mu bo nie jestem w stanie. W końcu sięga do spodni i wyjmuję pakiecik. Czyli serio to zrobimy. Nie boję się bo wiem, że to właśnie z nim przeżyję najlepszą chwilę w życiu. - Może boleć na początku, ale będę delikatny. Mów mi jak coś, dobrze?
- Dobrze- wyjąkuję. Harry ściąga bokserki i zakłada na męskość kondoma. Ponownie przybliża się do mnie i złącza nasze usta w delikatnym pocałunku. Ja wiem, że na dole jestem mokra. Po chwili czuję jak we mnie wchodzi. Boli, bardzo boli, ale nic nie mówię.
- Jakaś ty ciasna. Dziwię się dlaczego ten cały Roger cię nie pieprzył- wywróciłam oczami i pacnęłam go w głowę. Po chwili czuję jak ponownie wchodzi głębiej. Daję spłynąć swobodnie jednej łzie. Już za chwilę czuję go całego w sobie. Boli i to bardzo, ale Harry odciąga moją uwagę od tego bólu zaczynając mnie całować. Porusza wolno swoimi biodrami jakby bał się, że mnie zepsuje.
- Nie jestem misiem. Możesz szybciej- krytykuję. Chłopak otwiera swoje oczy szerzej. 
- Misia pieprzył bym gorzej- wystawia język. Od razu po moim upomnieniu przyspiesza. Ból zaczyna znikać albo mi się tak wydaję. Jest, ale na razie go nie odczuwam bo Harry składa delikatne pocałunki na mojej szyi.
- Boże... jak...ja...cię... kurwa kocham!- wyszeptuję pomiędzy pocałunkami. Jest spocony, ja też. Zaczynam czuć ciepło gromadzące się w podbrzuszu. Czuję, że zbliżamy się do końca.
- Ja też cię kocham- jęczę kiedy przyspiesza. Jego biodra zderzają się z moimi. Po chwili czuję, że to koniec. Styles opada obok mnie. Oboje oddychamy szybko. 
   Czy to aby nie sen? Właśnie straciłam dziewictwo z człowiekiem, którego szczerze nienawidziłam. Teraz jednak go kocham. Bardzo go kocham! Jest dla mnie ważny. Czuję, że to nasze najlepsze wspomnienie.

Jeszcze kilka rozdziałów i koniec. Obiecałam część druga, ale po na mysle jej nie będzie. Przepraszam i pozdrawiam xx

Last Dream ||H.S|| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz