ROZDZIAŁ 5 - Nie rób tego

449 26 0
                                    


High

- Hej! High!

Wychodząc z tylnej części sklepu w kierunku Kompleksu, słysząc wołanie Cherry, High spojrzał w stronę warsztatu i zobaczył, jak szybko schodziła po schodach z biura na wysokich obcasach.

Zmienił kierunek i zaczął iść w jej stronę.

– Jestem w kropce – zawołała, kiedy zeszła na dół schodów i zaczęła biec do niego - Opony nie pasują!

High nic nie powiedział. Po prostu szedł do niej przez pas asfaltu.

- Kupujący przyjeżdża w poniedziałek, a Joker zdecydował się na inne opony, zamiast przerabiać nadkola - ciągnęła, wciąż stukając w jego stronę - Zadzwoniłam do pierwszych dwóch dostawców i nie mają tego, czego chce. I ja...

Spotkali się. Ona się zatrzymała. On też się zatrzymał i podniósł rękę, żeby też przestała ujadać.

– Czego potrzebujesz, Cherry? - zapytał.

– Potrzebuję opon – odpowiedziała – Co oznacza, że muszę obdzwonić wszystkich, żeby je znaleźć, a to oznacza, że nie mogę jechać po szampana.

Jego brwi się złączyły - Powtórz?

Wzburzona wyrzuciła rękę – Nie mogę jechać kupić szampana.

– Jakiego szampana? - zapytał.

– Na imprezę – wyjaśniła – Tack i ja przekazujemy dwanaście skrzynek szampana na tę zbiórkę pieniędzy, która odbywa się w centrum miasta. Zadzwonili i zażądali gwarancji. Byli w kropce, ponieważ coś się wydarzyło i darowizna na szampana się nie udała. To dobra sprawa i wielkie wydarzenie, a każde duże wydarzenie potrzebuje szampana. Ale nie było wystarczająco dużo czasu, aby zebrać braci, aby mogli głosować w sprawie darowizny, więc zdecydowaliśmy, że Tack i ja przekażemy ją osobiście.

- Myślę, że bracia by cię pokryli, skoro myślę, że trochę kosztowało - High poinformował ją o czymś, o czym absolutnie wiedziała.

Potrząsnęła głową i uśmiechnęła się do niego - Nieważne. Tack i ja potrzebujemy również odpisów.

– Nieważne – mruknął i przeszedł do sedna – Więc czego ode mnie potrzebujesz?

Skinęła głową - Racja. Cóż, jest zamówiony, to znaczy szampan, a oni go potrzebują, bo impreza jest dziś wieczorem. Potrzebują go również na czas, aby móc schłodzić go w lodówce. Miałam go odebrać i tam zawieźć. Sklep może go załadować, a na miejscu zdarzenia mają ludzi, którzy go rozładują. Potrzebuję tylko przewozu. Ale teraz nie mogę...

- Gdzie ten alkohol i gdzie go dostarczyć? - zapytał.

Cherry uśmiechnęła się szeroko i krzyknęła - Jesteś najlepszy! - zanim wprawiła go w osłupienie, pochylając się, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej i stając na palcach, by przycisnąć policzek do jego policzka.

Kurwa.

Nigdy go nie dotknęła.

Dziesięć lat znał tę kobietę, a ona go nie dotknęła.

Ani razu.

Odsunęła się, wciąż się uśmiechając, ale przekazując mu informacje, których potrzebował.

Skinął głową - Zajmę się tym.

- Jesteś dzisiaj moim wybawcą albo wybawcą Schroniska King's.

Schronisko King's. Opiekowali się uciekinierami.

Przejść przez ogieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz