ROZDZIAŁ 14 - Złożona w ramiona Chaosu

434 33 3
                                    


Millie

Mój budzik zadzwonił, a ja wyplątałam się z Logana na tyle, by wyciągnąć rękę, żeby włączyć drzemkę, kiedy Logan mruknął - Jezu, co to, kurwa, jest?

Byłam zbyt śpiąca, by śmiać się głośno, ale nadal uważałam to za zabawne.

Kiedy mój mężczyzna był rekrutem do Klubu, miał obowiązki, które mu przydzielono, więc wstawał i jechał do nich jeszcze zanim musiałam wstać do szkoły.

Po inicjacji, kiedy przydzielone mu obowiązki odbywały się w nocy, nienawidził budzika, z którego wciąż musiałam korzystać, żeby wstać do szkoły. Powiedział mi, że ma nadzieję, że był taki czas w naszym życiu, że moglibyśmy to wyrzucić.

Podejrzewałam, że do teraz od tamtego czasu to wyrzucił.

Wróciłam do niego - Budzik, Rybko. Muszę wstać i zmierzyć się z dniem.

Nie chciałam. Tak jak wczoraj, chciałam pozostać zaplątana w Logana na tyle sposobów, na ile tylko mogłam.

Ale wczoraj częściowo wróciliśmy do życia.

Na początku świrowałam na myśl, że Logan wyszedł po zakupy, a ja siedziałam przy moim biurku.

W końcu było dobrze, bo to było normalne.

Ale głównie dlatego, że zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić osobno, a potem wrócił.

Co więcej, to było to. Musieliśmy zmierzyć się z nowym nami.

Musiałam pracować. Logan musiał opiekować się swoimi dziewczynami i robić... Loganowe rzeczy. Musieliśmy uporządkować życie, abyśmy mogli razem iść do przodu.

Niestety, od teraz.

Podniósł się, po czym opadł z powrotem, otulając mnie bliżej i mrucząc – Jest cholerna piąta czterdzieści pięć.

- Mam dużo do nadrobienia i zasadniczo pracuję w domu. Ale zawsze siadam do biurka, jakbym szła do pracy, bo to wprawia mnie w odpowiedni nastrój i nigdy nie wiem, co się wydarzy. Mam więc dużo pracy przygotowawczej przed pójściem do biura.

Przytoczył się na mnie, stwierdzając - Możesz zacząć później.

Wsunęłam ręce na jego ramiona i mocno je trzymałam, gdy odpowiedziałam - Przez przygotowanie mam na myśli śniadanie. Prysznic. Pełen makijaż. Układanie włosów. Takie rzeczy. A takie rzeczy wymagają czasu.

Jego usta dotknęły boku mojej szczęki, zsunęły się w dół, gdzie wymamrotał – Możesz zacząć później.

Było mi ciepło. Czułam się przytulnie.

Teraz poczułam mrowienie.

Postanowiłam więc, że zaniosę śniadanie do biurka. Zdmuchnę tylko czubek włosów i pozwolę reszcie wyschnąć, a następnie zwiążę je w kucyk.

To dałoby mi czas.

A jeśli to by nie wystarczyło, znajdę inne rzeczy do wycięcia.

Więc otoczyłam go ramionami i pochyliłam brodę, żeby zakomunikować, czego chcę.

Logan dał mi to, podnosząc głowę i biorąc moje usta swoimi.

I nakręciliśmy się.

Po ośmiu minutach zabrzmiał alarm.

Logan wyciągnął rękę, chwycił zegar, gwałtownie szarpnął, zignorował moje zdziwione, poirytowane sapnięcie i rzucił zegar na podłogę.

- Logan! - warknęłam.

Przejść przez ogieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz