ROZDZIAŁ 21 - Przestań

402 30 4
                                    


Millie

Logan doszedł.

Ja przełknęłam.

Potem ssałam, lizałam, głaskałam i w końcu opuściłam jego penisa, by pocałować go w górę klatki piersiowej, aż mogłam oprzeć się na nim i włożyć usta pod jego ucho.

Otoczył mnie ramionami.

– Właśnie o tym mówię – mruknął, brzmiąc na zadowolonego, ospałego i szczęśliwego.

Wystarczy powiedzieć, że nie wytrzymałam trzynastu dni.

Tylko pięć.

Ale dobiłam do tej piątki.

Przetoczył się, by zabrać nas na nasze boki, jedną z jego dłoni zjeżdżając w dół mojego kręgosłupa do mojego tyłka.

Jego usta znajdowały się pod moim uchem, kiedy wyszeptał - Twoja kolej.

Jak zawsze z Loganem.

Dajesz.

Dostajesz.

Uśmiechnęłam się.

Potem przyszła moja kolej.

*****

- Dobra, mówię wprost, to gówno jest szalone.

Siedziałam w swoim biurze, Kellie naprzeciwko mnie i właśnie jej powiedziałam, że częścią planu dnia było spotkanie z Loganem i jego byłą żoną na lunchu.

Kellie była w moim studio, bo miała obecnie urlop naukowy w pracy, to znaczy rzuciła pracę, więc urlop naukowy był faktycznie związany z zatrudnieniem.

Robiła to ze względną częstotliwością. Nie wiedziałam, jak to robiła. Po prostu wiedziałam, że to robiła.

Pracowała na różnych stanowiskach, od kelnerki, przez barmana, przez wprowadzanie danych, aż po kierownika biura dobrze prosperującej praktyki medycznej (jej ostatnia praca). Była certyfikowaną asystentką pielęgniarki i potrafiła pisać szybciej niż ktokolwiek, kogo kiedykolwiek widziałam.

Miała też jednopokojowe mieszkanie, które kupiła wieki temu, urządziła go w stylu rock'n'roll (jak jej się podobało) i na tym poprzestała. Nie próbowała ulepszać. Wymieniała samochody, tak jak niektóre kobiety wymieniają torebki, ale robiła to w sposób, o który też nie pytałam, bo wszystkie były używanymi samochodami, ale ładnymi; kupowała je tanio i nie na krechę.

Co więcej, często zdobywała mężczyznę. Zatrzymywała tego mężczyznę. A potem rzucała tego mężczyznę. Po rzuceniu dobrze się bawiła.

Potem, kiedy miała dość budzenia się samotnie lub robienia tego w obliczu jakiegoś połączenia, które ledwo znała, znalazłaby mężczyznę i zatrzymała go na chwilę tylko po to, by w końcu go rzucić.

Innymi słowy, Kellie robiła to, co Kellie chciała robić.

Częścią tego, co Kellie chciała robić, było życie i aby to osiągnąć, pracowała, aby żyć, a nie na odwrót.

Zawsze martwiłam się, że tak przeżywała swoje życie. W rzeczywistości Dottie, Justine i Veronica i ja prowadziłyśmy przez lata różne rozmowy, bo wszystkie się o nią martwiłyśmy.

Ale patrząc teraz na nią, będącą po pracy, ze świeżym manicure, świeżymi pasemkami w jej popielato blond włosach, zrelaksowaną i plotkującą ze swoją przyjaciółką, zastanawiałam się, czy nie powinnam była poświęcić więcej uwagi, przestać się martwić i zobaczyć, że Kellie naprawdę żyła takim życiem, jakie ja kiedyś prowadziłam.

Przejść przez ogieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz