Rozdział dwudziesty

12.5K 596 95
                                    

Zapraszam Was na świąteczny rozdział, w którym zdarzy się świąteczny cud i Jason znów przemówi ludzkim głosem :P 

Jak widać jest trochę za słodko, więc wiecie, co to oznacza. Tak, wszystko się zepsuje za jakiś czas.

Będzie mi miło, jak skomentujecie, a nowy rozdział pojawi się 1 kwietnia!

Jo <3

----------------------------------

Dźwięk wibracji telefonu przebił się przez dochodzący z salonu śpiew Mariah Carey. Chloe z hukiem zamknęła piekarnik i nadal z wielkimi rękawicami kuchennymi na dłoniach, podbiegła do leżącej na stole komórki. Zerknęła na wyświetlacz, a jej ekscytacja opadła, gdy zobaczyła, że to tylko życzenia od matki.

Westchnęła zawiedziona i pokręciła głową na własną głupotę. Poprzedniego wieczora wreszcie wysłała swoją książkę do różnych wydawnictw i od tamtej pory nie mogła skupić się na niczym innym. Na dźwięk każdej przychodzącej wiadomości, rzucała wszystko i biegła sprawdzić, czy to czasem nie odpowiedź na jeden z jej wysłanych maili. Nie miało dla niej znaczenia, że są święta i to, jak mało prawdopodobne było, że ktokolwiek w tak krótkim czasie zdążyłby przeczytać kilkaset stron tekstu. Po prostu nie potrafiła się uspokoić.

Otworzyła piekarnik, aby sprawdzić, czy przez swoje głupie zachowanie niczego nie spaliła, lecz na szczęście wszystko wyglądało w porządku. Wyciągnęła blachę i nucąc pod nosem refren piosenki „All I want for Christmas is you", postawiła ją na blacie.

– Nie mówiłaś czasem, że masz zamiar spać do późna?

Chloe podskoczyła przerażona, łapiąc się ciepłymi rękawicami kuchennymi za szyję.

– Jezu – wyszeptała, czując, jakby jej serce miało zaraz wyskoczyć z piersi. – Czy ty musisz się wiecznie tak skradać? Nie możesz jakoś... nie wiem krzyczeć i tupać jak wyjdziesz z windy?

Jason uśmiechnął się złośliwie i podrapał po głowie.

– Wtedy nie miałbym szansy usłyszeć, jak śpiewasz – odparł, siadając na stołku przy wyspie kuchennej. – A nie chciałbym tego przegapić.

Zarumieniła się na jego uwagę. Odwróciła się do niego plecami i włożyła kolejną blachę do piekarnika.

– I co z twoim spaniem do późna? – powtórzył pytanie Jason.

– Plan zakładał wyspanie się, a nie spanie do późna – poprawiła go, przekładając ciasteczka do pojemnika. – Poza tym po tylu latach funkcjonowania na kilku godzinach snu, przesypianie całej nocy to dla mnie jak luksus.

Jason zamilkł na dłuższą chwilę. Chloe nie musiała podnosić wzroku, aby wiedzieć, że jego spojrzenie rejestruje każdy jej ruch.

– O co chodzi z tymi pierniczkami?

Zawahała się, nim odpowiedziała:

– Pytałam Darrena co przynieść i oczywiście powiedział, że nic nie trzeba, ale nie mogę przyjść z pustymi rękami. – Zamknęła opakowanie i odłożyła je na półkę. – Zwłaszcza że nie miałam jak kupić prezentów.

Jason nic nie odpowiedział, więc Chloe wróciła do wykrawania pierniczków. Co jakiś czas zerkała na mężczyznę, który czytał coś na telefonie. Jego obecność wytrąciła ją z równowagi. Była pewna, że spotkają się dopiero wieczorem u Darrena. Nie rozumiała, co tutaj robił, chyba że...

– Nie chcesz, abym poszła na kolację do Darrena? – spytała, nie mogąc się powstrzymać.

Jason podniósł głowę i uniósł brwi tak wysoko, że pionowa zmarszczka przecięła mu czoło.

Niebezpieczna propozycja [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz