Marshall
~ Boże ile jeszcze!?
Cały czas pytałem w głowie gdy nadal jechaliśmy do bazy, znałem drogę ale ten idiota (sorry szef nr 2) pojechał jakąś inną drogą- Chase gdzie my do huja jesteśmy?
Zapytałem gdy stanęliśmy na światłach
- Mieliśmy jechać jak najszybciej do bazy- Słownictwo, to po pierwsze a po drugie jestem głodny więc pojedziemy do maka
- Ale przecież przed chwilą mówiłeś że jest ci zim-
Nie dokończyłem zdania bo zapowietrzyłem się gdy starszy nagle ruszył do przodu, objąłem go z całej siły nawet nie zdając sobie z tego sprawy ponieważ w głowie miałem tylko jedno zdanie
~ Ja pierdole zginę!!!!
Po chwili chaotycznej jazdy i mojej próby przeżycia Chase zwolnił i zjechał na parking należący do McDonalda
Poczułem jak brunet delikatnie odrywa moje ręce od swojego brzucha i schodzi z motoru- T- ty j- jesteś chory...
Powiedziałem drżącym głosem- Przesadzasz
Prychnął i podał mi rękę żebym bezpiecznie zszedł, zignorowałem huja i próbowałem stanąć prosto co nie było łatwe bo drżały mi cały czas kolana- Napewno nie chcesz mojej pomocy?
Zapytał jakby z troską w głosie a ja powoli się uspokajałem- Jak widać nie
Stanąłem prosto i podszedłem do drzwi budynku, stanąłem w małej kolejce i zacząłem się zastanawiać co mogę zjeść. Nie byłem jakoś głodny więc zdecydowałem się tylko na duże frytki, po kilku sekundach przyszedł ten debil i stanął obok mnie. Postanowiłem udawać obrażonego i nie zaszczyciłem go nawet spojrzeniem, czułem jak jego uporczywe spojrzenie wbija mi się w plecy
Dobrze wiedziałem ze nie nawiedził jak ktoś go ignoruje więc gdy osoba przed nami odeszła od kasy zamówiłem dla siebie frytki i zapłaciłem nawet nie pytając starszego czy chce zamówić razem ze mną. Podszedłem do stolika w samym rogu pomieszczenia i zacząłem przeglądać pinteresta, nagle poczułem jak kanapa ugina się obok mnie
Nie musiałem nawet patrzeć żeby wiedzieć kto to, bo czułem jak atmosfera w okół nas gęstnieje a brunet nadal przeszywa mnie wzrokiem- Wiesz że mnie się nie ignoruje prawda? Nie jestem twoim kolegą tylko szefem
Wyszeptał po chwili wpatrywania się we mnie Chase, natychmiast spiąłem się i wyłączyłem telefon kładąc go jednocześnie na stole- Nic nie powiesz?
Warknął jeszcze bardziej się do mnie przybliżając, podniosłem wzrok i spojrzałem mu w oczy
Wyglądał jakby zaraz miał mnie zabić
Eh, a było tak pięknie
No cóż to jednak jest mój szef a ostatnio nie traktowałem go jakby nim był
Spuściłem ze skruchą głowę i wyszeptałem cicho- Przepraszam...
- Za co?
Nadal wpatrywał się we mnie zabójczym wzrokiem- Za to że cię ignorowałem i traktowałem jak kolegę, szefie...
Dodałem na końcu zdania a on uśmiechnął się wrednie- Mam nadzieje że się to nie powtórzy, nie zapominaj także że jestem twoją jedyną podwózką do wierzy
Odsunął się ode mnie i jak gdyby nigdy nic zabrał mój oraz swój numerek, i podszedł do kasy żeby odebrać jedzenie*Chase*
Dobra zachowałem się trochę jak debil ale jednak ostatnio dałem mu za dużo luzu. Powinienem być jego szefem nie kolegą aby nie wystąpiły żadne komplikacje podczas misji przez uczucia do mnie czy coś
Westchnąłem cicho po nosem
Sam już nie wiem co czuje
Wszytko mi się miesza i nie wiem jak sobie z tym radzić, przecież niedawno doszłam do wniosku że nic do niego nie czuje a moje zachowanie sprzed godziny totalnie się z tym nie zgadzało! KurwaZapomniałem o tym sorry...
Rozdział krótki bo go pisałam na szybko żebyście coś w ogóle mieli...
Nara huje 😘I z góry przepraszam na namierzanie w waszych mózgach
CZYTASZ
Canem Orgies
ActionPieski się bawią Pieski trochę ćpają Pieski się ruch- CO W tej książce są jakieś pojebane shipy proszę nie brać nic na poważnie Opowiadanie jest o shipie Marshalla i Chase ale pojawiają się też związki poboczne „Czułem jak głowa chłopaka opada m...