Wstęp

5.8K 91 30
                                    

Obudziła mnie irytująca melodia budzika, grająca nad moim uchem. W końcu po jakimś przeniosłam się do pozycji siedzącej, przetarłam zaspane oczy i wyłączyłam budzik przy okazji sprawdzając powiadomienia.

Nikt do mnie nie pisał już od ponad dwóch tygodni, ale z resztą czego ja się spodziewałam? Czego mogłam oczekiwać? Po śmierci mojej matki wszyscy znajomi a nawet mój - już teraz były - chłopak się ode mnie odcieli. Oni myślą, że to ja ją zabiłam.

Tak strasznie mnie bolały wszystkie te słowa mówiące że to ja zabiłam osobę którą kochałam ponad życie. Prawda była inna, a oni wierzyli w głupoty, zabił ją mój ojciec. Od dłuższego czasu używał wobec niej, mnie i mojej siostry przemocy za równo fizycznej jak psychicznej. Któregoś razu wrócił pijany do domu aby się na nas wyżyć, mama nie chciała żeby trafiło na nas, więc niepotrzebnie zaczęła się z nim kłócić. 

Niestety nie przeżyła.

Zaraz po tym gdy ją zabił, po prostu uciekł z domu. Nie mam pojęcia gdzie teraz jest. I dobrze, nie obchodzi mnie to. Byleby z daleka ode mnie i Lily. Jedyne czego teraz od niego chciałam, to żeby odczepił się od nas raz na zawsze i miałam nadzieję, że zginie bolesną śmiercią.

Mary Willson była dobrą osobą, która na to nie zasłużyła. Nikt nie zasłużył na coś takiego, choćby nie wiadomo jak bardzo był zły. Jeszcze tego samego dnia z Lily zaczęłyśmy szukać jakiejś kawalerki bądź małego mieszkania, na które byłoby nas stać i mogłybyśmy się tam wprowadzić. Lily pracowała, a mama zostawiła dla nas pieniądze. Doskonale wiedziała, że to może się kiedyś tak skończyć, dlatego nas na to przygotowała.

Znalazłyśmy wtedy to mieszkanie, i od razu Lily zapytała o nie sprzedającego. Teraz w nim spokojnie mieszkamy, z nadzieją że nas tu nie znajdzie.

Dzisiaj był mój pierwszy dzień w nowej szkole. Tak strasznie nie chciałam tego dnia. Nie lubiłam nowych miejsc, w których na dodatek nikogo nie znam. Miałam nadzieję, że ktokolwiek mnie tam polubi, i że nie dotarły tutaj te plotki z innej szkoły.

Poza tym, nadal się nie pozbierałam po śmierci matki i każdy dzień wciąż jest dla mnie...dziwny. Inny niż kiedyś. Za dużo się nie zmieniło, poza naszą wyprowadzką ale i tak czułam się inaczej. Pochłaniała mnie pustka, którą w sobie czułam po tym jak nas opuściła.

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki aby przemyć twarz. Następnie wróciłam do pokoju i się ubrałam, oraz dobrałam biżuterię. Kolczyki z wiszącymi gwiazdami, które były dosyć duże ale nie rzucały się bardzo w oczy, naszyjnik z srebrną przywieszką oraz dwa pierścionki. Ponownie wróciłam do łazienki gdzie zrobiłam lekki makijaż, składający się jedynie z maskary, korektora i bronzera. Użyłam swoich ulubionych perfum po czym uczesałam i ułożyłam włosy. Miałam jeszcze prawie godzinę do wyjścia z domu, co po raz kolejny pokazało, że za bardzo się spieszę. Weszłam do małej kuchni połączonej z salonem, aby coś przegryźć, a na wyspie kuchennej zauważyłam małą papierową torebkę z kartką od siostry, na której widniał napis:

Dzień dobry Emily!

Mam nadzieję, że się wyspałaś :). Smacznego śniadania, no i powodzenia w szkole!

Uśmiechnęłam się pod nosem. W pakunku znajdowała się kanapka z serem i szynką, czyli taka jaką lubię. Nie musiała mi robić śniadania, ponieważ potrafiłam zrobić sobie je sama, ale nie miałam zamiaru na to narzekać. Usiadłam przy stole aby zacząć spożywać śniadanie przygotowane przez siostrę. Po zjedzeniu posiłku wyrzuciłam papier do kosza i spojrzałam na godzinę w telefonie, która wskazywała, że powinnam już się zbierać. Udałam się do małego przedpokoju, gdzie leżał już naszykowany przeze mnie plecak z wszystkimi potrzebnymi rzeczami na dzisiejszy dzień. Ubrałam buty, założyłam plecak na ramię i wyszłam z domu.

Lily już była w pracy, więc do szkoły musiałam dojechać komunikacją miejską, lub wybrać spacer. Pomimo zmęczenia wybrałam to drugie. Nienawidziłam jeździć autobusami a przecież mały spacer nikomu nie zaszkodzi. Wszystkich często martwiło moje podejście do ludzi i ogólnie miejsc publicznych, ponieważ nie było to normalne. Kiedyś miałam iść z tym do psychologa, ale coś nam wypadło i wizyta została odwołana.

Z google maps się raczej nie zgubie - pomyślałam myśląc którą drogę powinnam wybrać. Gdyby nie telefon, już dawno bym się zgubiła. Cała zestresowana w końcu dotarłam pod budynek szkoły. Był on większy niż sobie wyobrażałam, ale mimo wszystko dosyć podobny do mojej poprzedniej szkoły. Został pomalowany na te same kolory i miał podobny układ okien. Byłam chwilę przed czasem, ponieważ miałam pójść jeszcze do sekretariatu odebrać swój plan lekcji, oraz jakieś inne dokumenty. Na moje szczęście sekretariat znajdował się niedaleko wejścia, więc gdy tylko go dostrzegłam, udałam się w tamtą stronę. Przybrałam mój często  używany sztuczny uśmiech, zapukałam niepewnie w drzwi i je otworzyłam po usłyszeniu mrukliwego ,,proszę"

- D-dzień dobry nazywam się Emily Willson przyszłam odebrać dokumenty i plan...- powiedziałam ale przerwała mi kobieta siedząca za biurkiem.

- Och witaj Emily, miło mi cię poznać. Elizabeth Evans, dyrektorka Waverly - przywitała się ze mną dyrektorka przez cały czas darząc mnie ciepłym uśmiechem, który od razu polubiłam.

Podała mi ciemnozieloną teczkę z logiem szkoły, w której jak mi powiedziała znajdował się plan lekcji, mapka szkoły, regulamin i jakieś jeszcze pierdoły, które w tamtym momencie były mi zbędne. Po naszej krótkiej rozmowie, w której  życzyła mi powodzenia i dała małe wskazówki, podziękowałam i wyszłam z sekretariatu.

~~~

Hej! Mam nadzieję, że spodoba ci się moja opowieść i zachęciłam cię do dalszego czytania!
Miłego dnia/nocy :*

I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz