Rozdział 18

1.6K 41 17
                                    

Jasno szarą kotkę nazwałyśmy Szamanka a rudego kota Alfie. Wieczór spędziłam na graniu w jakąś strzelankę i przytulaniu się z dwoma kotami. Tamtej nocy Szamanka spała ze mną a Alfie wybrał sypialnie Lily.

(Dziękuję Julce za wybranie jednego z imion ~ autorka)

***

Znów nastał piątek a Lily znowu wyjechała. Tym razem pojechała do jej przyjaciółki i miała wrócić dopiero w środę. Na początku jej odmawiała, ze względu na mnie, ale w końcu ją przekonałam żeby pojechała. Obiecałam jej w razie czego dzwonić i pojechała. Gdy zamknęły się za nią drzwi, postanowiłam, że wysprzątam kotom kuwetę. Po skończonej pracy, wzięłam do ręki telefon z zamiarem zadzwonienia do pewnej osoby. Za drugim sygnałem zobaczyłam twarz Archera na ekranie.

- Siema - przywitałam się - co robisz?

- Cześć, siedzę i rozmawiam z pewną uroczą brunetką. Znowu jesteś sama?

- Lily pojechała do koleżanki na parę dni więc tak. Chciałbyś do mnie wpaść?

- Będę za 20 minut.

- No i świetnie! Do zobaczenia - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie.

Po 10 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i wpuściłam do mieszkania Archera, do którego odrazu przyszły zaciekawione zwierzaki. Po przywitaniu się przeszliśmy znów do salonu.

- Hmm, napijesz się czegoś? Kawa, herbata, sok, woda? - zaproponowałam

- Może być woda - odpowiedział

Siedzieliśmy rozmawiając o głupotach. Gdy chwilowo zabrakło nam tematów do rozmów, zaproponowałam grę w twistera.

- Ee... Co to twister? - spytał

- Nie grałeś nigdy w twistera?! Matko boska boje się ciebie - powiedziałam i poszłam po pudełko z grą - jesteśmy tylko w dwójkę, ale tak też możemy zagrać mimo, że lepiej się gra w większym gronie.

Wytłumaczyłam mu wszystkie zasady i zaczęliśmy grę.

***

- Prawa noga na zielony - powiedział.

Próbowałam wykonać polecenie ale zakończyło to się upadkiem zarówno moim jak i Archera. Zaczęłam się głośno śmiać leżąc na podłodze. Znaleźliśmy się w bardzo dziwnej pozycji, ponieważ leżałam pomiędzy dwoma rękami chłopaka. Z uśmiechem skanował moją twarz na dłuższą chwilę zatrzymując wzrok na moich ustach.

Powoli zaczął zbliżać twarz do mojej. Przymknęłam powieki czując na sobie jego oddech. Po chwili jego wargi dotknęły moich. Oddałam pocałunek, czując jak moje policzki robią się czerwone.

Oderwaliśmy się od siebie słysząc dzwonek do drzwi. Zastanawiałam się kto to może być.

Cholera, co ja robię.

- Otworze - stwierdził Archer i poszedł otworzyć drzwi.

Usłyszałam jak przekręca zamek i je otwiera.

- Kim jesteś? Gdzie jest Emily? - usłyszałam.

- Archer kto przyszedł - zapytałam lekko przerażona, na co nie uzyskałam odpowiedzi.

Archer

Po drugiej stronie drzwi stał Richard.

- Kim jesteś? Gdzie jest Emily? - usłyszałem jego ohydny głos.

Zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem jak najszybciej jak to możliwe. Przekręciłem zamek a on zaczął walić w drzwi. Mimo, że nie zbyt lubiłem swojego tatę, bezpieczeństwo Emily było dla mnie ważniejsze. Wybrałem jego numer i po paru sygnałach usłyszałem jego głos.

- Tak słucham?

- Cześć. Potrzebuje twojej pomocy. Richard Willson, jest tutaj. Wyślę ci lokalizację.

Na chwilę zamilkł, po czym powiedział, że zaraz przyjadą. Rozłączył się a w przedpokoju stanęła brunetka.

Jak ja mam jej to wytłumaczyć?

- Kto to był? - zapytała jakby się już domyśliła - i z kim rozmawiałeś? O co tu chodzi?

- Twój ojciec - odpowiedziałem i ponownie usłyszeliśmy walenie w drzwi - zaraz przyjadą odpowiednie osoby i się nim zajmą.

Dziewczyna zrobiła się jeszcze bardziej blada. Zaczęła się trząść i chodzić w kółko. W końcu osunęła się po ścianie i usiadła na podłodze. Podszedłem do niej próbując uspokoić. Widocznie brakowało jej powietrza.

- Hej, skup się na oddechu - powiedziałem - wszystko jest dobrze, jesteś bezpieczna słyszysz? - mówiłem, gdy ona chowała twarz w dłoniach.

Po jakiś dwóch minutach, było już w porządku. Jej oddech się unormował a jedynie lekko pociągała nosem. Chwilę później usłyszeliśmy trzaskanie i krzyki na korytarzu. Kazałem dziewczynie zostać w mieszkaniu a sam wyszedłem na klatkę schodową. Pierwsze co zobaczyłem, to paru sąsiadów, którzy wyszli obserwować całe zdarzenie. Następnie zobaczyłem ludzi mojego taty szarpiącymi się z agresywnym Richardem. Mężczyzna definitywnie był pijany. Zszedłem za nimi na dół, gdzie stały już radiowozy i mój ojciec. Gdy mnie zauważył podszedł do mnie.

- Witaj. Tak właściwie co tu robisz? - spytał swoim oficjalnym głosem.

- Odwiedzałem znajomą - odpowiedziałem.

- Rozumiem a on jak tu się znalazł?

Nie wiedziałem jak mu powiedzieć, że Emily jest jego córką. On znał cała historię rodziny Willson, ale nie wiedziałem jak ją będzie teraz traktować. Jack Davis, nie akceptował kłamstwa, więc stwierdziłem, że zaryzykuje, mówiąc mu prawdę.

- Emily jest jego córką.

- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś? Dlaczego się z nią zadajesz? Dobrze wiesz, że my i Willsonowie nie powinniśmy zawierać znajomości.

- Emily nic do tego nie ma. Nie powinna być inaczej traktowana ze względu na jednego z rodziców i swoją przeszłość.

- Wrócimy do tematu później. Teraz chciałbym z nią porozmawiać bo szczerze watpię, że wie o czymkolwiek - powiedział

I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz