Rozdział 30

1.5K 36 9
                                    

(Na wstępie mówię, że w rozdziale mogą znajdować się treści dla starszych czytelników. Rozdział jest specjalnie napisany na życzenie kpopstan1899)

Tego samego dnia rozmawiałam również z Lily i Alice. Przeprosiłam je wiedząc, że popełniłam bardzo duży błąd. Nikt nie miał mi tego za złe, ale atmosfera była dziwna. Archer chodził ciągle zamyślony i nieobecny. Jego ta sprawa też dużo kosztowała, a prawda była taka, że nikt nie potrafiłby postawić się na jego miejscu. Trochę też martwiłam się szkołą i zaległościami, które trudno mi będzie nadrobić. Nie dawno dołączyłam do tej szkoły, a już miałam tak dużą ilość nieobecności. Rano dostałam maila od dyrektorki, który mi o tym przypomniał.

Szanowna Pani Willson.

Proszę o jak najszybsze usprawiedliwienie swoich nieobecności, których jest wyjątkowo dużo. Liceum Waverly bardzo naciska na jak najwyższą frekwencję w szczególności na początku roku. Oczywiście rozumiemy gdy zdarzają się sytuację, podczas których przyjście do szkoły nie jest możliwe, co trzeba usprawiedliwić. Może Pani przesłać mi maila z odpowiedzią, lub wyjaśnić to w szkole, w sekretariacie.

Z poważaniem.

Elizabeth Evans, dyrektor Waverly.

Zaniepokoiła mnie ta wiadomość, myśląc o tym jak bardzo chciałam sprawiać dobre wrażenie. Caroline, ani żadna z innych moich nowych koleżanek też nie została dobrze potraktowana. Nie mają pojęcia co się ze mną dzieje i dlaczego ciągle mnie nie ma. Najwidoczniej nie nadawałam się na koleżankę ani przyjaciółkę, a co dopiero czyjąś dziewczynę. Przetarłam twarz dłonią z zmęczenia. Chciałam żeby wszystko się skończyło i miałam spokój. Przez ten krótki czas zauważyłam, że Lily i Alice polubiły się nawzajem co szczerze mnie ucieszyło. Obie pojechały dzisiaj na zakupy i miały spędzić tam cały dzień. Siedziałam sama w salonie na narożniku i przeglądałam media społecznościowe. Nie wiedziałam co robił Archer ani gdzie był. Nudziło mi się w domu, a do szkoły miałam pójść za dwa dni. Wspomniana przeze mnie osoba weszła do pomieszczenia i usiadła na fotelu.

- Więc? Co chcesz robić? Błagam wiem, że jest dziwnie ale sam mam dość tej niezręcznej atmosfery. Spróbujmy chociaż na chwilę o tym zapomnieć - powiedział - kocham cię i nadal się to nie zmieniło.

Nie słyszałam często od Archera tych dwóch słów chociaż wiedziałam, że tak jest.

- Ja ciebie też. Może pójdziemy coś pooglądać u ciebie? Lubię twój pokój i twoje łóżko.

Skinął głową i obydwoje wstaliśmy. Puścił mnie przodem na schodach. Tylko po to żeby po chwili wziąć mnie na ręce. W pokoju było ciemno, bo rolety zostały spuszczone, a światła zgaszone. Zrzucona na łóżko poprawiłam swoją koszulkę, która nieco mi spadła podczas gdy on zamknął drzwi. Podszedł ponownie do łóżka, na którym leżałam, chyba mając inne plany niż oglądanie jakiegoś kolejnego nudnego filmu, chociaż gdyby był to nowy horror, który tak bardzo chciałam obejrzeć, nie obraziłabym się. Wszedł na łóżko znajdując się nade mną. Leżałam pod nim zastanawiając się jaki ruch następnie wykona. Przyłożył twarz do mojej szyi tak, żebym czuła na sobie jego ciepły oddech. Lekko łaskotał mnie nosem, co sprawiało mi przyjemność.

- Ufasz mi? - spytał.

- A powinnam?

- Sama o tym zdecyduj.

- Ufam.

- Błędna odpowiedź.

Pocałunki, którymi mnie obdarzył zmieniały co chwilę miejsca. Najdłużej zatrzymywał się na moich ustach, ale często schodził niżej. Dłońmi błądził gdzieś pod moją koszulką, a przez moje ciało przechodziły dreszcze. Sprawiało mi to przyjemność. Postanowiłam przejąć kontrolę i przewróciłam go tak, że siedziałam na nim okrakiem. Tym razem to ja zaczęłam zostawiać czerwone ślady na jego szyi i nie tylko. Naśladując jego ruchy, moje ręce znajdowały się pod jego koszulką. Pozwoliłam sobie się jej pozbyć aby mieć lepszy dostęp do niego. Po chwili czułości zaczęłam rozpinać jego pasek od spodni. Gdzieś usłyszałam swoje imię zdając sobie sprawę, że nie wymawia go Archer.

I wtedy się obudziłam.

- Emily...o obudziłaś się. Zasnęłaś. My wróciłyśmy wcześniej bo nie miałyśmy co robić a zaczęło padać - wyjaśniła mi Alice, w wyjątkowo dobrym humorze.

Ja pierdolę.

Podniosłam się do pozycji siedzącej. Coraz ciekawsze mam sny. Rozciągnęłam się, czując zażenowanie własnymi myślami. Jak mogłam śnić o takich rzeczach? Ze mną definitywnie było coś nie tak. Poczułam nagły głód w żołądku i poszłam do kuchni aby przyrządzić sobie jakieś łatwe danie. Wybrałam zupkę chińską, w których zapas zaopatrzyłam rodzinę Willsonów. Rozumiecie, że Archer nigdy w życiu nie jadł zupki chińskiej? Było to dla mnie nie realne. Kochałam zupki chińskie a najbardziej te ostre. Wyciągnęłam jedną z nich z szuflady i nalałam wody do czajnika, ciągle mając w głowie to o czym przed chwilą śniłam. 

***

Tak więc krótszy jest rozdział ale jest. NIE LICZY SIĘ DŁUGOŚĆ!!

I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz