Rozdział 3

2.8K 72 17
                                    

Nigdy nie zgłaszałyśmy na policję żadnych z zachowań ojca, ponieważ byłyśmy świadome do czego jest zdolny. Miał jakieś znajomości z policją, czy coś w tym stylu więc bez konkretnych dowodów, nie mogłyśmy nic zrobić. Brzmi to głupio, ale tak to wyglądało w praktyce. Zastanawiałam się ciągle, kim była osoba, która mnie uratowała. Nie żebym musiała o nim lub o niej jako bohaterze i miała zamiar mu dziękować, ale mimo wszystko zawdzięczałam tej osobie życie. Minęły dwa dni od tamtego zdarzenia i dwa dni odkąd byłam w szkole. Tego samego dnia napisałam Caroline, że nie będzie mnie, nie tłumacząc się z jakiego powodu. Nie mogłam opuścić kolejnego dnia szkoły, zważając na to, że byłam w niej tylko jeden raz. Dzisiaj Lily później zaczynała pracę, więc podwiozła mnie do szkoły. Pomachałam siostrze na pożegnanie i trzasnęłam drzwiami samochodu. Weszłam do budynku szkoły, gdzie kręciło już się sporo osób.

Ciągle czułam na sobie czyiś wzrok, z czym czułam się dość niekomfortowo. Sprawdziłam godzinę na telefonie, która wskazała, że pozostało jeszcze kilka minut do rozpoczęcia zajęć. Stanęłam przy szafkach i speszona obecnością tak wielu osób, spuściłam głowę w dół, a na moją twarz opadło kilka kosmyków włosów. Wyjęłam z kieszeni telefon i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. W pewnym momencie usłyszałam charakterystyczny śmiech Caroline. Podniosłam głowę z nad telefonu, aby zobaczyć ją w towarzystwie, delikatnie mówiąc, wkurwionego Graysona.

- Mówiłem ci, że to ona jest jakaś pierdolnięta...O, cześć Emily - powiedział szatyn gdy mnie zauważył.

- Hej, o czym tak rozmawiacie? - spytałam.

- No więc w dużym skrócie, Grayson miał dziewczynę, którą zdradził na ostatniej imprezie, a w ramach przeprosin, kupił jej róże i wynajął samolot, który miał przelecieć po niebie w momencie gdy wyjdą z jej domu. Nie wiem po co robił z tego aż taką szopkę, ale dobra. No i przeleciał różowy samolot z napisem ,,kocham cię Alison" - odpowiedziała mi na końcu dodając ironiczny słodki głos.

Wynajął samolot w ramach przeprosin...?

- No i co dalej? - zapytałam marszcząc brwi.

- Wkurwiła się i zastanawia mnie dlaczego przecież nic się...

- Może dlatego, że różowy był ulubionym kolorem mojej zmarłej siostry, a dodatkowo ja nazywam się Addison? - usłyszałam wściekły ton niskiej blondynki, która nas minęła, a cała nasza trójka nie była w stanie się odezwać - poza tym, dobrze że już nie muszę mieć nic z tobą wspólnego. Nie jestem dziewczyną wybaczającą zdrady.

Po chwili chłopak pobiegł w stronę dziewczyny zostawiając nas same, a ja na resztę dnia o tym zapomniałam.

Z naszych ostatnich rozmów z Caroline, podczas których mówiła mi o osobach z naszej klasy, jak i z szkoły, nie dowiedziałam się zbyt wielu tak naprawdę konkretnych informacji. Pierwszego dnia tutaj nie rozmawiałam za bardzo z innymi osobami, oprócz Caroline nawiązałam jakikolwiek kontakt tylko z Graysonem no i Archerem . Przez wszystkie przerwy zostałam oprowadzana po szkole, więc nie miałam czasu aby poznać innych.Miałam zamiar dziś poznać między innymi znajome Caroline, oraz przewodniczącą szkoły.

- Oo.. Właśnie idzie do nas Sophie - powiedziała odmachując niskiej dziewczynie z niebieskimi włosami.

- Cześć, Sophie White, miło mi cię poznać - przedstawiła się po czym wyciągnęła do mnie dłoń, którą uścisnęłam.

-Emily Willson, mi również.

- Witaj Emily - usłyszałam nagle niski głos za sobą, na którego dźwięk się przestraszyłam.

- Hej - odpowiedziałam po chwili bez emocji.

- Czy mógłbym prosić o twój numer telefonu? - zapytał.

- Ee.. Jasne - odparłam gdy ten podał mi swój telefon, na którym wpisałam swój numer.

- Dziękuję, do zobaczenia - powiedział po czym nie czekając na odpowiedź, wszedł do klasy w momencie gdy usłyszałam donośny dźwięk dzwonka.

- Znasz się z Davisem? Cholera nawet ja z nim nigdy nie rozmawiałam - oznajmiła zszkowana Sophie.

- Zagadnął do mnie w poniedziałek i dzisiaj, nic poza tym. Naprawdę to takie dziwne, że z kimś rozmawia...?- spytałam, siadając razem z Caroline w ostatniej ławce pod oknem, na co obie odpowiedziały skinięciem głowy.

Do klasy weszła nauczycielka, więc żadna z nas nie ciągnęła już rozmowy, nie chcąc przeszkadzać w prowadzeniu lekcji.

***

Dowiedziałam się, że Sophie mieszka na tym samym osiedlu co ja, więc po pożegnaniu się z Caroline, Victorią oraz Nicole, które też dziś zdążyłam poznać, poszłyśmy ,,skrótem", który pokazała mi dziewczyna.
Nicole była niską blondynką, która sprawiała wrażenie miłej osoby, za to Victoria była jej przeciwieńtwem. Zdecydowanie nie wyglądała, na osobe miłą, ale z tego co o niej słyszałam, była raczej dobrą osobą. Wystarczyło bardziej ją poznać, a podobno stawała się bardziej otwarta i przyjazna.

- Więc.. Nie chce być wścibska, ale daczego przeniosłaś się do naszej szkoły? - zadała pytanie, którego starałam się unikać.

- Ee.. Przeprowadziłam się z starszą siostrą, ze względu na wypadek samochodowy moich rodziców- odpowiedziałam, na szybko wymyślając jakąś historie.

- Oh.. Rozumiem. Nie wiedziałam przepraszam - powiedziała speszona.

- Spokojnie, nic się nie stało.

Zmieniłyśmy rozmowę na luźniejszy temat, nie zauważając że jesteśmy już pod moim blokiem. Niebieskowłosa przytuliła mnie na pożegnanie, co mnie troche zaskoczyło, po czym machając mi poszła w swoim kierunku.

Po zdjęciu butów, i zostawieniu ich w przedpokoju usiadłam na kanapie i zaczełam przeglądać media społecznościowe, zauważając zaproszenia do znajomych na instagramie i facebooku od Sophie, Nicole, Victorii, Graysona a nawet Archera. Wszystkie je zaakceptowałam, zastanawiając się nad przyjęciem tego ostatniego po czym dostałam powiadomienie.

Archer Davis: Nie wychodź dziś z domu.

~~~
Rozkosznie 🥰🥰 (kocham serie students).

I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz