Rozdział 12

2.1K 51 14
                                    

Dzisiaj miałam wrócić do szkoły. W końcu.

Przez ten tydzień dużo przychodził do mnie Archer i raz Caroline. Musiałam przyznać, że czas z chłopakiem spędzałam bardzo dobrze. Dużo rozmawialiśmy i jedliśmy codziennie śniadania przygotowane przez niego. Odkryłam, że jego pasją było gotowanie, co musiałam przyznać, że wychodziło mu bardzo dobrze. Wszyscy, w tym ja wiedzieli, że nie potrzebuje żadnej opieki, ale chcieli mi dotrzymać towarzystwa. Gdy ich nie było strasznie się nudziłam, ale i skończyłam oglądać moją koreańską dramę.

Chciałam wrócić do szkoły wcześniej, ale wszyscy się uparli, że mam zostać i odpoczywać. Cieszyłam się, że to już koniec ciągłego siedzenia w domu.

Ubrałam dzisiaj czarną koszulę, którą pozostawiłam rozpiętą, pod nią miałam czarny top na ramiączkach a do tego czarne, szerokie ale dość eleganckie spodnie. Założyłam na ramię czarną dużą skórzaną torbę, w której miałam wszystkie podręczniki i zeszyty potrzebne na dzisiejszy dzień.

W szkole odrazu na wejściu zostałam zasypana pytaniami typu ,,jak się czujesz?" Co po dłuższym czasie zrobiło się męczące. Nawet na lekcjach przez nauczycieli, przy całej klasie zdarzało mi się usłyszeć to pytanie. Archer zaczął ze mną rozmawiać w szkole, co mnie zdziwiło. Nasza znajomość uległa nagłej zmianie.

Jeśli chodzi o Caroline, to brunetka czuła się już lepiej. Albo dobrze udawała. Strata bliskiej osoby jest naprawdę ciężka i trudno się z tym pogodzić. Każdego z nas śmierć spotka w inny sposób, ale kiedyś nadejdzie, czego trzeba mieć świadomość i starać cieszyć się z każdego dnia.

Osoba chcąca popełnić samobójstwo, ma mnóstwo różnych myśli w głowie;
,,to ich załamie"
,,nie poradzą sobie"
,,to zbyt samolubne"
,,nie mogę ich tak zostawić"
,,nawet moja śmierć będzie dodatkowym uciążeniem"
,,nie zrobie jej tego"

Wtedy się myśli o uczuciach bliskich osób - o ile się je ma. Jak to jest obudzić się i dowiedzieć, że ktoś za kogo oddałbyś życie nie żyje? I to z własnej woli.

- Emily? Emily jesteś? - usłyszałam niski głos chłopaka z lewej strony.

- Um.. tak przepraszam zamyśliłam się - odpowiedziałam.

- Coś często ci się to zdarza - stwierdził - chcesz? - spytał otwierając batonika o nazwie ,,BA!lans" a ja pokręciłam przecząco głową.

Victoria już wróciła do szkoły a ja widziałam jej krzywe spojrzenie gdy rozmawiałam z brunetem. Trudno mi było stwierdzić czy była zazdrosna, czy o co jej chodziło. Z resztą nie tylko ona się patrzyła. Prawie każdy obok którego przechodziłam w towarzystwie chłopaka, który zdawał się mieć na to wywalone, się na nas patrzył. Nienawidziłam być w centrum uwagi.

- Emily! - usłyszałam za sobą na co się obróciłam aby zobaczyć Sophie biegnącą w moją stronę - wychodzimy dzisiaj wieczorem z Nicole i Victorią na zakupy i pomyślałyśmy żebyś poszła z nami. Masz ochotę? - spytała.

- Jasne czemu nie - odpowiedziałam.

- Świetnie!! Nie będziesz miała problemu, żeby pojechać z Nicole? Podobno mieszkacie blisko siebie, a ja bym zabrała Victorie.

- Okej, nie ma problemu - powiedziałam i w towarzystwie Chłopaka i blondynki poszliśmy pod salę lekcyjną.

Sophie nawet rozmawiała trochę z brunetem i o ile nie robił tego z uprzejmości, zdaje mi się, że nawet ją polubił.

***
Wyszłam na osiedlowy parking, rozglądając się za Nicole. W oddali zobaczyłam na czarno ubranego mężczyznę stojącego przy aucie z przyciemnianymi szybami, który jak mi się zdawało mnie obserwował. Szybko wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer Nicole aby sprawiać wrażenie zajętej, oraz dowiedzieć się gdzie jest. Odebrała po trzecim sygnale dając mi znać, że właśnie wyszła z swojego bloku. Po chwili rzeczywiście ją zobaczyłam w czerwonej dosyć obcisłej sukience oraz czarnej skórzanej kurtce. Podeszła do mnie i wsiadłyśmy do jej srebrnego samochodu. Odkryłyśmy, że mamy podobny, jak nie taki sam gust muzyczny, co spowodowało, że pojechałyśmy dłuższą trasą śpiewając na całe gardło między innymi ,,What the hell" od Avril Lavgine oraz ,,I am" od Ive. Dowiedziałam się też, że dziewczyna przez większość swojego życia uczyła się japońskiego, a aktualnie uczęszcza na lekcje koreańskiego.

Miałyśmy jechać do innej galerii, która podobno jest większa co równało się z większą ilością sklepów. Gdy widziałyśmy już parking, słuchałyśmy ,,S-class" od wykonawcy Stray kids. Na refrenie zaczęła tańczyć dłońmi układ, co sprawiło, że zjechałyśmy na inny pas na co odpowiedział nam głośny pisk opon oraz klaksonów. Odrazu złapała za kierownicę, zjechała na prawidłowy pas i ściszyła radio.

- Tak będzie bezpieczniej - powiedziała oszołomiona powstrzymując śmiech.

***

Czas spędziłam bardzo przyjemnie. Kupiłam dosyć dużo różnych rzeczy oraz zjadłam przepyszną pizzę. Nawet Victorią zaczęła więcej ze mną rozmawiać, jakby chciała polepszyć nasz kontakt.

Od pierwszego dnia szkoły bardzo dużo się z kimś spotykałam, co uważałam za fajne. Lubiłam spotykać się z osobami, które lubiłam. Samo ich towarzystwo dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że gdybym potrzebowała w czymkolwiek pomocy, znajdę ją u nowo poznanych koleżanek. Znałam je bardzo krótko i nie zamierzałam odrazu ufać im w 100%, ale jak narazie wydawały się naprawdę okej. Po spotkaniu, wróciłam do domu obładowana torbami z różnych sklepów oraz uśmiechem na ustach.

I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz