Rozdział 35

1.3K 35 9
                                    

- No... ale nie chwiej tym tak bardzo - upomniał mnie - kurwa dwoma rękami to trzymaj co ty robisz.

Nie szło mi to najlepiej, ciągle trzęsły mi się ręce i nie potrafiłam wycelować. Już kilka razy strzeliłam, ale ani razu nie udało mi się trafić w cel. Bałam się też, że zrobię komuś krzywdę mimo, że byliśmy na specjalnej strzelnicy w jego domu.

Tak, Archer pierdolony Davis miał nawet strzelnice w swoim domu.

Z westchnięciem przywarł swoimi rękami do moich, poprawnie je ustawił. Miałam potrzebę podrapania się po nosie i poprawienia nauszników, ale gdybym po raz kolejny to zrobiła Archer by mnie chyba zabił.

- No i teraz naciskasz spust - powiedział - ja pierdolę jakoś ostatnio poszło ci to bardzo łatwo, dawaj

Zrobiłam to co kazał nie chcąc jeszcze bardziej go irytować. Tym razem nawet trafiłam do celu, z czego byłam dumna.

- Już koniec na dzisiaj - zarządziłam na co popatrzył na mnie jak na kosmitę - nooo weeeź - jęknęłam.

- Jęczeć to mi będziesz w innej sytuacji. Dawaj ostatni raz i jesteś wolna.

Przewróciłam oczami ale zrobiłam co mi kazał. Tym razem poszło mi najlepiej z wszystkich moich strzałów. Podałam chłopakowi broń ciągle się jej bojąc i zdjęłam nauszniki. Nawet w nich dźwięk strzału był głośny, ale nie aż tak bardzo. Dłonie mnie bolały i byłam zmęczona ilością przekazywanych mi informacji. Miałam zamiar poduczyć się jeszcze do szkoły i w jakimś stopniu spróbować nadrobić zaległości. Musiałam też się przygotować na spotkanie z innymi i przygotować jakieś wytłumaczenie dla dyrektorki i koleżanek. Stwierdziłam, że dobrym rozwiązaniem byłaby historia o przylocie do babci mieszkającej w innym kraju, gdzie dostałam mocnej grypy. Idealnie.

***

Uczyłam się do późnego wieczora, ale czułam, że ogarnęłam większość tematów i jestem przygotowana na następny dzień. Była dziewiąta wieczorem, więc po wzięciu prysznica położyłam się do łóżka. Chciałam dokończyć czytanie książki, ponieważ zostało mi jedyne 150 stron do końca. Przykryłam się kołdrą należącą do chłopaka i zabrałam się za czytanie lektury.

Po upływie jakiejś godziny przyszedł do mnie Archer.

- Porozmawiamy? - spytał

- Ee.. jasne - odpowiedziałam i odłożyłam lekturę na bok, usadowił się obok mnie i oparł głowę o zagłówek.

- Więc, ta sprawa cała z tą mafią i innymi nielegalnymi rzeczami, chciałabyś coś jeszcze wiedzieć? Chciałbym żebyśmy już wszystko sobie wyjaśnili i nie było między nami żadnych sekretów.

Pomyślałam chwilę nad odpowiedzią, nie wiedząc o czym bym chciała jeszcze wiedzieć. Sama nie ogarniałam tych tematów więc mogłam pytać tylko o rzeczy, które zaspokoiły by moją ciekawość. Chciałam trochę więcej się dowiedzieć o ich rodzinie, ale stwierdziłam, że najpierw zadam inne pytanie.

- O co chodzi z Graysonem? Bo... wtedy w tym ogrodzie to był on prawda? Dlaczego udał swoją śmierć? Zupełnie nie ogarniam tego tej tematu.

- Nie wiemy dlaczego to zrobił ale musiał mieć powody. Poza tym za pożarem prawdopodobnie też on stoi, więc musiał mieć powód. Aktualnie zajmują się nim odpowiednie osoby i go przesłuchują. Jest możliwe, że skończy w więzieniu po rozprawach sądowych, ale to jest jedna z wielu opcji. Najlepsza dla niego - wytłumaczył co wysłuchałam ze zrozumieniem - gdyby nie to, że musiałem jechać pewnie bym się nie hamował i od razu bym wszystko załatwił. Mogę ci też zadać pytanie? - Pokiwałam głową - gdzie widzisz siebie tak za dziesięć lat?

- Za dziesięć lat? To jeszcze daleko... wszystko się może zdarzyć. Nie wiem czy dożyje jutra a ty się mnie pytasz gdzie widzę siebie za dziesięć lat - zaśmiałam się.

Chwilę porozmawialiśmy i poszedł się myć. Wyłączyłam tryb nie przeszkadzać na swoim telefonie, który był włączony praktycznie przez cały dzień. Miałam masę powiadomień ale moją uwagę przykuł jeden numer.

Nieznany: Hej
Nieznany: Z tej strony Jason, pamiętasz mnie prawda?
Nieznany: Chciałbym cię przeprosić za to, że cię zostawiłem i przez tamtą akcję zerwałem z tobą
Nieznany: Ashley mi wyjaśniła, serio sory
Nieznany: Chciałabyś to naprawić?
Nieznany: Widziałem, że załapałaś się w towarzystwo Alice Davis, ładna jest i popularna, nieźle się ustawiłaś

Jason był moim chłopakiem, zanim wszystko się wydarzyło. Teraz do mnie pisał? Rzeczywiście zauważyłam, że Alice miała w zwyczaju dodawanie postów na Instagramie, w których mnie zawsze oznaczała. Jak dla mnie z Jasonem temat był skończony, było minęło i nie chciałam o nim pamiętać. Układałam sobie od nowa życie w innym miejscu, w którym nie chciałam Jasona, nawet gdybyśmy chcieli tylko przyjaźni.

Emily: odpierdol sie
Emily: teraz piszesz? bo co bo zalapalam sie w popularne grono? Lecz sie.

Kontakt zablokowany.

Tak postanowiłam to zakończyć. Zignorowałam także jego zaproszenia do znajomych na facebooku i prośby o zezwolenie obserwacji na instagramie. Mógł robić sobie nadzieję, na kontakt, ale nie miałam zamiaru zmieniać statusu naszego kontaktu.

I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz