Rozdział 11

1.9K 55 11
                                    

Siedzieliśmy jeszcze długo rozmawiając o wszystkim jak i o niczym. Gdy przyszła Lily, po zapewnieniach, że Archer nie będzie sprawiał kłopotu, przenieśliśmy się do mojej sypialni gdzie kontynuowaliśmy rozmowy.

- Czemu tak rzadko przychodzisz do szkoły? - spytałam.

- Skąd to niby wiesz? Mógłbym cię spytać o to samo Em - powiedział z rozbawieniem.

Em.

- Caroline mi mówiła. Podobno też nie gadasz z ludźmi. Czemu?

- Wolę się trzymać na dystans od innych. Ktoś może podawać się za twojego przyjaciela, a później wykorzystać. To nie tak, że z nikim nie rozmawiam tak jak ci mówiła Cherry...

- Caroline - poprawiłam go.

- Caroline. Jeden chuj - powiedział na co uniosłam brew do góry w geście rozbawienia - po prostu staram się uważać na ludzi aby - tak jak mówiłem nie wykorzystali cię, czy nie zostawili. A prawdziwy przyjaciel nie będzie walczył o znajomość z tobą, przez twoją popularność a po prostu sam któregoś dnia okażę się nim być. Wiesz ile dziewczyn do mnie podbijało? Sam nie wiem. Łatwiej będzie zliczyć ile do mnie nie podbijało, na palcach jednej ręki - wytłumaczył.

- W takim razie, dlaczego do mnie zagadałeś pierwszy? - spytałam i zauważyłam, że to było ro pytanie którego się nie spodziewał.

- Tak wyszło. Poza tym byłaś nowa i zagubiona, w sumie nadal jesteś. A co z znajomymi z starej szkoły? Masz z nimi kontakt? Czemu się tak w ogóle przeprowadziłaś? - zasypał mnie pytaniami.

- Przeprowadziłam się ponieważ moji rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a po szkole rozległa się niezbyt fajna plotka na ten i mój temat, więc tak wyszło, że się przeprowadziłyśmy - skłamałam.

- A Ashley?

- Ona się ostatnio do mnie odezwała... Skąd wiesz o Ashley? Nic ci o niej nie mówiłam - powiedziałam.

- Wyświetliła mi się w proponowanych na Instagramie i zobaczyłem, że się nawzajem obserwujecie więc pomyślałem, że chodziłaś z nią do szkoły - wytłumaczył się.

Archer

Wiedziałem, że wcisnęła mi to samo kłamstwo co innym. Wiedziałem wszystko.

Wiedziałem, że to ten chuj zabił Mary a nie żaden wypadek. Na jej miejscu też bym tego nie rozpowiadał.

Czas z dziewczyną mijał mi bardzo przyjemnie. Rozmowa nie była niezręczną i nie kończyły nam się tematy do rozmów.

Kurwa jaka ona była piękna.

Nie nakładała dużo makijażu, co wyglądało bardzo naturalnie i jej pasowało. Miała piękne brązowe oczy podobne do moich, i brązowe długie włosy. Była po prostu przepiękna.

Wiedziałem, że nie mogę tak myśleć o córce Willsona. Moja rodzina i rodzina Willsonów nigdy nie żyła w zgodzie.

Nawet nie wiem kiedy, z rozmów przeszliśmy na łaskotanie się. Emily śmiała się tak, że pewnie bolał ją brzuch. W pewnym momencie, powtórzyło się to co w kuchni. Brunetka leżała na plecach a ja nad nią wysiałem mając ręce po obu stronach jej głowy. Kosmyk moich włosów wpadł mi w oczy, więc brunetka powoli i ostrożnie go odgarnęła ciągle się uśmiechając. To w jakiej pozycji byliśmy, wyglądało bardzo dwuznacznie.

Nagle usłyszałem otwieranie się drzwi, więc odskoczyłem na bok od brunetki.

- Hej czy...Oj... Nie chciałam wam przeszkadzać.

- Nie przeszkadzasz - odpowiedziała zmieszana Emily, której twarz była cała czerwona.

- Chciałam tylko spytać czy Archer zostaje na noc. Jest dosyć późno, więc gdybyś chciał zostać i Emily by tego chciała, to nie mam nic przeciwko - poinformowała nas.

- Chętnie bym został, ale muszę się zbierać - powiedziałem wychodząc z łóżka i zabierając swój telefon.

Gdy ubrałem buty pożegnałem się z Emily oraz jej siostrą i wyszedłem z mieszkania.

Nie miałem nic przeciwko żeby tam zostać, ale to wszystko działo się za szybko. Nie poznaliśmy się jeszcze dobrze a już się działy takie rzeczy.

Zdecydowanie za szybko.

I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz