(1)

981 29 20
                                    

Byłem ubrany w czarny ślubny garnitur, a stojąc przed lustrem przyglądałem się sobie. Moje włosy były idealne ułożone, cały wyglądałem idealnie i przede wszystkim drogo. Samo wesele było ekskluzywne, a my wpasowywaliśmy się w otoczenie. Przed ślubem miałem zamiar pojechać porozmawiać z jedną ważną mi osobą więc stwierdziłem, że jest idealna pora na wyjście z domu. Dałem znać kierowcy, w jakie miejsce ma po mnie przyjechać i odjechałem. Na dworze było cholernie zimno, więc od razu włączyłem ogrzewanie. Gdy w środku było już ciepło, poczułem jak w końcu krew dopłynęła mi do palców i zacząłem nimi poruszać nie spuszczając ich z kierownicy. W radiu zaczęła lecieć ulubiona piosenka mojej narzeczonej, która zawsze mi się z nią kojarzyła i będzie kojarzyć. Każde jej słowo znałem już na pamięć, ponieważ tak często ją puszczała, lub śpiewała i nuciła pod nosem. 

Zaparkowałem przy furtce i wszedłem na teren cmentarza. Udałem się w stronę nagrobka Emily, po drodze patrząc na inne groby. Minąłem także kilka starszych osób, siedzących na ławkach i modlących się, bądź po prostu patrzących w grób. Zazwyczaj były to pojedyncze osoby, ale nie tylko. Widząc marmurowy grób, z dużą ilością zniczy i dwoma stroikami po raz setny coś we mnie pękło. Już od dwóch miesięcy mnie tam nie było, co było postępem ze względu na to, że mimo upływu czasu wciąż potrafiłem tu przychodzić kilka razy w tygodniu. Niektóre osoby odwiedzające sąsiednie groby, już mnie kojarzyły. Usiadłem na ławce tak jak robiły to inne osoby i potarłem ręką czoło. 

- Cześć - przywitałem się mówiąc do kamienia.

Z perspektywy innej osoby, wyglądało to bardzo dziwnie, ale dla mnie była to rozmowa. Gadałem do kamienia, ale czułem jakby mnie słyszała i gdzieś w innym świecie, słyszała co mówię. Wstałem na chwilę, aby zdjąć liść, który spadł z drzewa prosto na litery jej imienia. Nie wyrzuciłem go, tylko ponownie usiadłem ciągle trzymając go w ręce. 

- Dzisiaj biorę ślub - powiedziałem cicho - nie zgadniesz z kim. Nicole.

Dużo się zmieniło. Bardzo dużo i była to dla mnie ciężka zmiana. Nicole pisząc się  na związek ze mną, miała świadomość, że i tak zawsze będę kochał Emily i nie zapomnę o niej tak szybko. Bardzo długo wałkowaliśmy naszą ,,przyjaźń" ale w końcu i tak skończyliśmy razem. Było to dla mnie nowe, bo od jej śmierci na nikogo nie patrzyłem, jako na osobę z którą mógłbym być

To mieliśmy być my. To nie miałem być ja i Nicole, tylko ja i Emily. W życiu tak bywa, że nie wszystko zawsze układa się po naszej myśli, ale nie do końca byłem do tego przyzwyczajony. Dlaczego my? Dlaczego nie mogliśmy być szczęśliwi będąc razem, a nie w dwóch różnych światach? Przez całe życie moja samoocena była raczej wysoka, uważałem się za osobę lepszą od innych, nie ze względu na pieniądze tylko na osobowość. Zawsze starałem się być silny, chociaż były momenty, w których nie potrafiłem. Na przykład siedząc na cmentarzu, sam podczas okropnego mrozu przed własnym ślubem, który planowałem z inną osobą. Łzy zaczęły skapywać z moich oczu, a ja już zapomniałem o panującym zimnie. 

- Nawet nie wiesz ile bym dał, żebyś była ze mną - powiedziałem.

Wstałem nadal patrząc na napis ,,Emily Willson", po czym odszedłem.

I tego samego dnia poślubiłem Nicole, która stała się Nicole Davis i członkiem mojej rodziny.


I'm the mafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz