† [43. Miscarriage]

5.3K 548 74
                                    

Przepraszam za błędy xD Znowuuuu xD

- A kiedy jedziesz? Oczywiście nie przeszkadza mi twoja obecność, czy coś. - Harry uśmiecha się sztucznie do swojej matki, jednocześnie chwytając kubek z kawą. Dopija ją do końca i kładzie naczynie w zlewie.

- Umyj za sobą.

Zatrzymuje się w półkroku. Wzdycha sfrustrowany i wykonuje jej polecenie. Ann zagrzewa miejsce w jego domu już prawie tydzień. Oczywiście, że łączą go z nią więzi rodzinne i czasami za nią zatęsknił, ale co za dużo to nie zdrowo. Ma już dość tego, że na każdym kroku poucza go co ma robić. Jego mieszkanie jeszcze nigdy nie lśniło tak jak podczas jej pobytu.

- Jeszcze nie wiem Harry kiedy jadę, ale zanim to zrobię muszę być pewna, że masz tu godne warunki.

- Przecież mam, nie widzisz?

- No tak, ale nie o to jeszcze mi chodzi. - kobieta rysuje palcem kontur kubka w pingwinki.

- Więc o co?

- O kobietę. Spotykasz się z kimś?

Harry zamyka poirytowany oczy. Co jak co, ale takiego pytania się nie spodziewał.

- Nie mamo.

- Dlaczego?

- Musisz wszystko wiedzieć? - posyła piorunujące spojrzenie matce, ale jej wzrok jest bardziej natarczywy niż Harrego więc kapituluje. - Po prostu nie czuję takiej potrzeby.

- Nie czujesz, tak? Cóż, jeśli ni...

- Nie jestem gejem.

Kobieta zamyka na chwilkę oczy. Nie lubi jak jej się przerywa i cały czas powtarza to Harremu, jednak ten dalej swoje.

- Wiem synu, że nie jesteś gejem, w twojej sypialni znalazłam na to dowody.

Harry na chwilę nieruchomieje patrząc na matkę zdegustowanym spojrzeniem.

- Szukałaś mi w rzeczach? - prawie piszczy.

- Chciałam tylko zobaczyć czy masz porządek, jakoś tak samo wyszło.

Wzdycha sfrustrowany i podąża do wyjścia. Na szybko ubiera buty i wychodzi z domu. Nie rusza go, kiedy matak wychodzi za nim i pyta gdzie jedzie. Milczy wsiadając do samochodu i odpalając go. Czuje się lepiej, kiedy coraz bardziej oddala się od Anne.

Jakiś czas później parkuje pod domem Malików. Jest troszkę przed czasem i otwiera drzwi domu z myślą, że zobaczy Adama. Jednak widzi coś, co go wmurowuje.

- Coś ty jej zrobił? - dyszy nie mogąc zrobić ani jednego kroku. Gabrielle leży na podłodze, a z jej skroni sączy się krew. Zayn klęczy tuż obok sprawdzając puls.

- Ja nie chciałem. - podnosi na niego wzrok, jednak sekundę później znowu pada na dziewczynę. Strach opętał całe jego ciało, przez co twarz ma bladą. - Ona się szarpała i... - nie kończy, tylko przełyka ślinę.

Harremu przypomniała się jego matka, jednak odpędza sobie w głowie jej obraz i mimo blokady podchodzi do Zayna.

- Oddycha?

- Słabo.

- Więc dlaczego jeszcze nie wieziesz jej do szpitala? - Harry marszczy brwi i czuje szum w uszach. Kiedy tylko Adam się dowie pozabija ich obydwu.

- Ja nie dam rady. - Zayn wstaje na równe nogi i odsuwa się.

- Jak to nie dasz rady? Wiesz, że ona może umrzeć? Zdajesz sobie sprawę co narobiłeś? - Styles nie tracąc czasu wkłada rękę pod zgięcie kolan Gabrielle, a drugą pod jej plecy. - Otwórz mi drzwi.

Zayn stoi jak wryty bijąc się z myślami.

- No do kurwy nędzy rusz się.

Malik z zaciśniętą szczęką wykonuje polecenie Harrego, a kiedy dziewczyna zostaje przeniesiona tuż obok niego czuje dziwny dreszcz.

- Ty prowadzisz, ja zostanę z nią z tyłu. - niedbale rzuca Mulatowi kluczki, a sam wpakowuje się do samochodu. Kładzie wygodniej Gabrielle i musi czekać kilka ciągnących się niemiłosiernie minut zanim Malik zrozumie o co mu chodzi. Kiedy zajmuje miejsce kierowcy, Harry patrzy jak powoli wkłada kluczyki do stacyjki. Jego ręce się trzęsą, ale pomimo, że Harry jest dość wyrozumiały, chce powiedzieć parę słów Zaynowi. Jednak by nie pogorszyć sprawy siedzi cicho.

* * *

- On mnie zabije.

Harry wypuszcza ze świstem powietrze w myślach przyznając rację przyjacielowi. Starszy z Malików zapewne wróci wieczorem i jeśli dowie się, że Gabrielle leży w szpitalu zgotuje śmierć i Harremu i Zaynowi. Mieli jednak nadzieję, że nic wielkiego się jej nie stało i jeszcze dzisiaj opuści szpital.

Gdyby tylko wiedzieli...

- Usiądź, bo dostanę kurwicy. - warczy cicho Styles patrząc jak Zayn chodzi w te i z powrotem. - Było myśleć zanim do niej polazłeś.

Momentalnie Zayn się zatrzymuje.

- Sam powiedziałeś mi, że lepiej będzie jak pójdę do niej po krew.

- Aha, czyli, że chcesz zwalić winę na mnie? - Styles wstaje podchodząc bliżej złego Malika. - Jesteś zwykłym tchórzem, zamiast przyjąć odpowiedzialność za swoje czyny, ty uciekasz.

W Maliku coś drgnęło gdy to powiedział. Kolejna osoba mu to powtarza i kolejny raz zaciska szczękę nie chcąc tego słuchać.

- A ty co niby zrobiłbyś na moim miejscu? Pogodził się, że w takim wieku zostaniesz ojcem? - warczy.

- Nie jesteś już taki młody Zayn, na karku masz 26 lat. Poza tym myślałbym głową, a nie tym co mam w spodniach.

- Tak, bo ty jesteś wzorem cnót i dobroci.

- Ujmuj to jak chcesz, ale to nie ja mam ten kłopot.

Zayn wzdycha bezradnie zajmując miejsce na krześle. Jedno i to samo cały czas powtarza mu się w głowie : Adam mnie zabije, Adam mnie zabije, Adam mnie zabije... Dotyka swoich skroni, kiedy czuje jak zaczyna go boleć głowa, a poza kacem to nigdy się nie dzieje. Cały czas myśli, że gdyby nie poszedł do Gabrielle nic by się nie stało. Prawda jest jednak taka, że prędzej czy później i tak by to zrobił.

- Kurwa mać. - klnie cicho zamykając oczy.

- Lepiej módl się Zayn, by jej nic nie było. - Harry siada obok niego.

Chwilę później z sali Gabrielle wychodzi oczekiwany już od kilku godzin lekarz. Obaj mężczyźni wstają i z obawą patrzą na staruszka.

- I co z nią? - pyta Zayn. Odchrząkuje, kiedy słyszy w swoim głosie chrypę.

- Pan jest kim?

Młodszy Malik mierzy się przez chwilę z nieugiętym wzrokiem siwowłosego.

- Niestety wiecie jakie panują tu zasady, nie możemy nikomu mówić o stanie zdrowia pacjenta jeśli nie jest się kimś z rodziny.

- Ja jestem jej chłopakiem, przywieźliśmy ją tu. - Harry bierze sprawy w swoje ręce, kiedy widzi, że Zayn poza rządzą śmierci nie ma nic do zaoferowania.

Mimowolnie żołądek Zayna ściska się na słowa Stylesa.

- Chłopakiem? - podejrzliwość wymalowana jest na twarzy staruszka.

- Tak.

Tom, bo tak ma na imię mężczyzna, zagląda w karty i cicho wzdycha.

- Poza lekkim wstrząśnieniem mózgu i kilkoma siniakami nic jej nie jest. Ale - ucina, a ich serca zwalniają. - jest jeszcze jedna, dość poważna sprawa. Wiecie, że była w ciąży, tak?

Kiwają głowami.

- Poroniła.

——————————————————————-

Okej, napiszę tyle. Nie chciałabym być w skórze Zayna.



Vampire - Mysterious Man➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz