† [34. Strange and contradictory feelings]

7K 561 39
                                    

- Jestem z ciebie dumny. - dotyka jej ramion, odsuwając na odpowiednią odległość. Dziewczyna podnosi wzrok na jego zakrwawione oczy. - Dobrze, że nie pierdolnęłaś czegoś głupiego, nie wiem co bym ci wtedy zrobił. -  przechodzą dreszcze, próbując sobie wyobrazić jak bardzo mocno biłby ją za nieposłuszeństwo. Dostała niezły wycisk już, gdy Zayn pojawił się na strychu jej domu. Dokładnie nie pamięta co jej zrobił, ale gdy obudziła się następnego dnia w szpitalu, czuła dziwny dyskomfort i ból, dosłownie na każdym centymetrze ciała.

Przełykając nerwowo ślinę cofa się o kilka kroków w tył.

- Mam nie mówić nic Adamowi? - pyta słabo, skubiąc swoje paznokcie. W ciele Zayna coś drgnęło na wzmiankę o jego bracie.

- Tak. Milczysz jak grób. - słowa wypowiadane są ze zgrozą. - Przez tak krótki czas zdążyliście zostać przyjaciółmi? - prycha nie mogąc przyjąć to do świadomości. Dziewczyna jest tutaj parę tygodni, a już spowiada się ze wszystkiemu starszemu Malikowi.

- On nie jest dla mnie tylko przyjacielem. - podnosi na niego wzrok. Mężczyzna przez chwilę się nie odzywa patrząc na dziewczynę beznamiętnie. Ruszyło go jej słowa.

- Czyli kim dokładnie? - marszczy brwi lustrując jej przestraszoną twarz. Otwiera usta by coś powiedzieć, ale przeszkadza jej gwizd czajnika. Bez uprzedzenia idzie do kuchni, lekko wzdychając. Nalewa do kubka gorącą wodę i wyciąga z szafki herbatę. - Odpowiedz. - podskakuje, kiedy zamykając drzwiczka Zayn stoi tuż za nimi. Gabrielle wrzuca torebeczkę do kubka i słodzi. Chwyta łyżeczkę zaczynając mieszać. Zayn robi się coraz bardziej zniecierpliwiony.

- Nie wiem. - wzrusza ramionami. - Jest po prostu kimś więcej. Nie potrafię opisać jak jestem mu wdzięczna za to, że wyciągnął mnie z psychiatryka. - na samą myśl ma ochotę zwymiotować. Czuje jak jedzenie w jej żołądku porusza się, ale biorąc kilka głębszych oddechów nudności odchodzą. 

- To co mówiłem o nim to nieprawda. - Zayn za późno gryzie się w język. Przegryza nerwowo wargę kiedy dziewczyna zdezorientowana unosi brew. - O tym przeleceniu cię. Nie zrobiłby ci tego.

- Wiem.

Zapada cisza. Zayn bierze głęboki oddech pocierając swoje piekące oczy. Trochę kręci mu się w głowie, ale daje jakoś radę, przetrzymując się ręką o wyspę kuchenną.

- A o mnie co myślisz? - spogląda na nią. Gabrielle zaskoczona jego pytaniem zastyga w bezruchu, z kubkiem przy ustach. Nie chce odpowiadać na takie pytanie, bo jedynie może go  rozzłościć jej odpowiedź. Zayn jest nieobliczalny, a że ma alkohol we krwi jeszcze bardziej pogarsza sprawę.

- Nic. - odpowiada, mierząc się z wyczekującym spojrzeniem.

- Nic? - marszczy brwi zbity z tropu. - Na serio nie masz o mnie zdania?

- Znaczy... - marszczy nos nie wiedząc jak ubrać myśli w słowa. - Chyba nie powinniśmy o tym rozmawiać, jesteś pijany Zayn.

- Jestem na tyle trzeźwy by wysłuchać twojej odpowiedzi. - chwyta kubek dziewczyny, kiedy ta stawia go na blacie. Wypija herbatę do końca, nie przejmując się że jest gorąca. Stawia go z powrotem robiąc tym niezły hałas. Dziewczyna dziwi się, że nie rozprysł się jeszcze na kawałeczki pod taką siłą. - Lubisz mnie?

Otwiera zaskoczona buzię.

- Tak. 

Dopiero po chwili dociera do niej, że odpowiedź z jej ust wyszła za szybko i w złej formie. Powinna powiedzieć mu jakim jest idiotą, ale coś zdecydowało za nią.

- Jak bardzo? - Zayn uśmiecha się lekko oblizując swoją dolną, spierzchniałą wargę. Robi kilka kroków w jej stronę, ale instynkt Gabrielle od razu działa. Cofa się na tyle ile może, ale napotyka blat.

- Ja... - jej głos drży, a oddech przyśpiesza kiedy mężczyzna kładzie ręce po obu stronach jej ciała. Bije od niego gorąco, a dziewczyna z myślą, że wszystko zapomni do jutra, kładzie mu dłonie na biodrach. Czuje jak się spina, ale nic nie mówi. - Troszkę bardzo.

- Tylko troszkę? - przysuwa twarz bliżej jej, aż wystarczy tylko przechylić się, a ich wargi mogą się dotknąć. I tak się dzieje. Dziewczyna podnosi się delikatnie złączając z nim usta. Oboje zamykają oczy przyciągając się wzajemnie jeszcze bliżej. Między nich nie można wcisnąć nawet kartki papieru. Silne dłonie Zayna jeżdżą po plecach dziewczyny, aż materializują się przy frotce do włosów. Pociąga za nią, a żółte fale rozlewają się po jego rękach. Jest piękna, ale nie przyznaje tego na głos, chociaż bardzo chce. Gabrielle czuje wstrętny smak alkoholu i chociaż nienawidzi tego smaku dla niego mogłaby wypić go hektolitrami. Niestety obydwoje są za bardzo uparci, by zrobić, a zwłaszcza powiedzieć coś z czym mogliby ruszyć dalej, a nie trwać cały czas w jednym punkcie.

Gdyby tylko wiedzieli, że za kilka dni ich życie zmieni się nie do poznania.

- Już jestem! - promienny głos Adama rozbrzmiewa przy drzwiach. Wiatr sam je zamyka, po wpływem przeciągu, a Gabrielle i Zayn jak oparzeni odskakują od siebie. Niestety mężczyzna nie ma tyle szczęści i niechcący zahacza o kubek stojący już od dłuższego czasu na blacie i z trzaskiem spada on na podłogę.

- Kurwa mać. - mamrocze przeczesując swoje włosy.

- Pomogę ci. - Gabrielle kuca obok niego, zbierając kawałki szkła.

Zaalarmowany Adam wchodzi do kuchni, a następnie unosi brwi.

- Już myślałem, że się pozabijaliście. - wzdycha opierając o futrynę. - To mój kubek? - prawie piszczy. Faktycznie tak jest, dostał go od babci. Bardzo lubił go, bo był duży, kolorowy i mógł nalewać sobie w niego budyniu, który kochał  jeść. To była taka jego piątkowa tradycja, zanim pojawiła się Morgan. Gabrielle podnosi głowę w jego stronę zmieszana. 

- Przepraszam to moja wina, nie wiedziałam że jest twój. - uśmiecha się smutno.

- Nie, to moja wina, to ja go zwaliłem, odkupię ci nowy.

Adam unosi zaskoczony brwi. Patrzy na Zayna uważnie, kiedy resztki odbiera od Gabrielle i wywala je do kosza.

- No co? - buczy Zayn widząc dziwne spojrzenia z obydwu stron. Adam ignoruje zaróżowiałe policzki dziewczyny, a skupia się na ważniejszym punkcie.

- Musimy porozmawiać Zayn. 

- Niby o czym? - marszczy brwi, a jego dobry humor szlag trafił. - Znowu będziesz mi pierdolił, że mam się wyprowadzić?

- Nie, chociaż tak, to dobry pomysł. 

Zayn i Gabrielle sztywnieją

- W cztery oczy. - Adam unosi brwi dając do zrozumienia, że dziewczyna musi sobie iść. 

- Będę na górze. - mamrocze i pośpiesznie znika. Wzdycha z ulgą kiedy jest już w łazience i sprawdza czy podkład nie ujawnił jej siniaków, które tak uporczywie maskuje.

- O co ci znowu chodzi? - jęczy Zayn patrząc ze zmarszczą między brwiami na brata.

- Nie chcę wiedzieć co działo się tu pod moją nieobecność. Nie chcę wiedzieć kto tu był i nie chcę wiedzieć z kim się zadawałeś. - podchodzi bliżej niego, powolnym krokiem. Jak władca do poddanych i to właśnie najbardziej wkurwia Zayna. Ten dom jest wspólny, ale jego kochany braciszek musi zawsze być najważniejszy.  - Obchodzi mnie jedynie Gabrielle.

- Zakochałeś się i chcesz mi delikatnie powiedzieć bym się wyniósł i dał wam prywatności? - prycha zakładając ręce na piersiach.

- Nie idioto. - jego wyraz twarzy poważnieje. - Harry powiedział mi o wszystkim, dosłownie o wszystkim. Najbardziej nie podobał mi się że znęcałeś się nad nią, a ona nadal cię kryła. To niedorzeczne i popierdolone jak bardzo masz nasrane w mózgu. - Zayn już chce mu odpyskować, ale powstrzymuje się. Wie, że niczym tutaj nie wskóra. - Albo zmienisz się i w końcu wydoroślejesz, bo masz jebane 25 lat, albo wynosisz się z tego domu.

- Ktoś ci zrobił pranie mózgu? - prycha, gotując się w środku. - Nie możesz mi mówić jak i kiedy mam się stąd wynieść, bo ten domu jest także mój. 

- W każdej chwili mogę powiedzieć policji, co w wolnym czasie robisz, a niejeden sąsiad może to potwierdzić. Pójdziesz siedzieć, gdy to zrobię. Wystarczający dowód? - uśmiecha się po jednej stronie twarzy, dumy ze swojego zdania.

- Pierdol się. - warczy wymijając go i wbiegając po schodach do swojego pokoju.

Vampire - Mysterious Man➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz