Przepraszam za błędy. Od dzisiaj rozdziały będą pojawiać się co drugi dzień. Przepraszam, że nie codziennie, ale są wakacje, wracam do Polski i pewnie do domu będę przychodzić przed dwudziestą czwartą... w końcu wakacje xD
Najdelikatniej jak tylko potrafię przekręcam zamek w drzwiach. Na szybko ściągam buty i kurtkę, w obawie, że w każdej chwili może mnie zobaczyć. Jednak kiedy się rozglądam jej nie ma.
Racja, przecież jest trzecia w nocy.
Ledwo żywy stawiam ciężkie kroki na schodach, aż docieram do pokoju. Padam na łóżko jak długi, jednak nie zasypiam. Mój organizm sprzeciwia się mózgowi i rzucam się na posłaniu aż do siódmej. Naprawdę nienawidzę, kiedy nie mogę zasnąć. Jest 7:30 kiedy słyszę z dołu jakiś hałas. Gabrielle pewnie wstała, więc mi nie pozostaje nic innego. Staczam się z łóżka i na ostatkach sił ląduję pod prysznicem. Zimne strumyki orzeźwiają moje ciało tylko trochę. Cały drżąc oplatam się ręcznikiem i po wytarciu przebieram w jakieś ubrania.- Hej. - mamroczę niepewnie schodząc ze schodów. Jej głowa odwraca się do mnie. Jest zaskoczona. - Jeszcze wcześnie, mogłaś spać.
- Jakoś nie mogłam.
Cóż za ironia.
- Co narobiło takiego hałasu. - pytam spokojnie opierając się o futrynę drzwi. Dość często w ostatnim czasie to robię.
- Um... - nerwowo zapycha kosmyk włosów za ucho. Nie chcę by się denerwowała, ale kiedy tylko otwieram usta zaczyna mówić. - Patelnia mi spadła, przepraszam jeśli cię obudziłam.
Patelnia.
- Nie, nie obudziłaś.
Mam nadzieję, że nie wie gdzie byłem w nocy. W innym wypadku wszystko by się skomplikowało.
- Pomóc ci? - podchodzę bliżej skinając głową na pokrojone warzywa.
- Jeśli mógłbyś.
Mój telefon wibruje w kieszeni. Kiedy Gab odwraca się, by coś zrobić na szybko zerkam na wyświetlacz.
Louis.
Czego on może chcieć?
Tym razem nie odbieram, postanawiam wyciszyć urządzenie całkowicie i zajął się śniadaniem.
* * *
Wiem, że to idiotyczne i samolubne, ale nie cierpię, kiedy Gabrielle siedzi tak niedaleko mnie i czyta ten jebany list. Okej, można przeczytać raz czy dwa dla pewności, ale nie ślęczeć nad nim dobrą godzinę. Adam wyjawił tam swoje sekrety i miłość do niej, może to tak bardzo czyta? Nie wiem dlaczego, ale nienawidzę sposobu w jaki to wszystko napisał. Był moim bratem, ale ja byłem kurwa jebana mać pierwszy. Nie żebym był zazdrosny o głupi list, czy coś. Po prostu powinniśmy rozmawiać, a nie ona czyta list, a ja oglądam jakiś denny program.
- Może gdzieś wyjdziemy? - nie wytrzymuję.
Spogląda na mnie zaskoczona.
- Gdzie chcesz iść? - marszczy brwi.
Wzruszam ramionami. Byle tylko oderwać ją od listu.
- Przejść się czy coś. Powinnam przebywać na świeżym powietrzu.
Niepewnym skinieniem głowy się zgadza. Po chwili czeka już na mnie przebrana. Zakładam kurtkę i kucam.
- Dam radę. - odpycha moje dłonie, chcę jej założyć buty. Taa, da radę a nawet się nie schyliła.
- Nie, nie dasz. Ja to zrobię.
- Nie jestem kaleką.
- Nikt nie mówi, że nią jesteś. - wątpię by jej brzuch pozwolił na zasznurowanie butów, ba, nawet na spojrzenie w dól na stopy.
CZYTASZ
Vampire - Mysterious Man➡Z.M✅
FanficPrzez zwykły dotyk do głębokiej namiętności i wzniesień. Wystarczy trochę odwagi, by wejść do świata zmysłowych przyjemności. Wiedziała, że czegoś jej brakuje. Nauczył ją rozkoszy. Stał się obsesją. (c) 2014/2015