- Na pewno ? Przecież ktoś wszedł mi do łazienki i otworzył drzwi od kabiny. - mówię przestraszona.
- Przecież nie kazałem ci chodzić do tej łazienki. Mówiłem, że są z nią problemy. - przypomina tato, a Ally wywraca oczami.
- Powiedziałeś mi to dopiero dzisiaj, a zdarzenie miał zajście wczoraj. - prostuję, a moje serce przyśpiesza. Ktoś obcy wszedł mi do pomieszczenia, kiedy się kąpałam. O mój Boże ... - Nie słyszeliście jak krzyczę ? - pytam zdesperowana. Darłam się jakby mnie zabijali.
- Nie. W łazience ściany są dźwiękoszczelne.
Moje usta układają się w cienką linię. Mogliby mnie tam zabić, a oni dale by siedzieli i oglądali telewizor.
- Chce ktoś jeszcze sosu ? - Kristen zmienia temat pochylając się nad stołem.
- Ja. - kłamię i podaję jej talerz z jedzeniem, gdyż ojciec patrzy się na mnie podejrzanie.
Prycham w myślach.
Ten cały dom jest podejrzany, a nie ja.
* * *
- Idę jutro odwiedzić tego kolesia, który mieszka obok. - mówi szczęśliwa Ally kiedy kładziemy się spać.
- Co ? Jakiego kolesia ? - marszczę brwi i siadam na łóżku.
- No jak to jakiego. - patrzy na mnie jak na idiotkę. - To wielkie ciacho i powiem ci że ma też brata. Jak chcesz to możesz ze mną iść. Ten drugi będzie dla ciebie.
- Nie, dzięki. Nie szukam chłopaka.
- Mogłam się domyśleć. - chichocze, a ja wywracam oczami. To ona jest tą uganiającą się za chłopakami i szaloną. Ja jestem bardziej spokojna i wstydliwa, nie wspominając już o mojej słabej samoocenie.
- Patrz, to on ! - piszczy szczęśliwa, podchodząc do mnie.
- Szpiegujesz go ? Czy podglądasz ? - śmieję się i biorę od niej zdjęcie. Moja mina od razu rzednie, poznając tego faceta.
- Nie. Żadna z tych opcji, ale jakbym mogła to wszystko na raz. - chichocze, a ja zachowuję kamienny wyraz twarzy. To ten koleś, w którego dzisiaj wpadłam. - Ładny, nie ?
- Jest przerażający. - stwierdzam i oddaję jej zdjęcie.
- Nie wiesz co mówisz. Jest śliczny, nie podoba ci się bo go nie widziałaś. - broni go i przykłada zdjęcie do klatki piersiowej, wpatrując się w sufit marząc.
- A właśnie, że widziałam. Wpadłam dzisiaj na niego, kiedy szłam do Liama.
- Pierdolisz. - siada jak oparzona z zaskoczeniem malującym się na twarzy. - Dotknęłaś go i nic mi nie powiedziałaś ?! - prawie piszczy
- Wpadłam tylko na niego przez przypadek. Mogę ci powiedzieć, że jest wredny. - mówię jej.
- Uważaj jak chodzisz. - burczy złośliwie. Od razu się odsuwam robiąc mu przejście i spoglądam na mężczyznę.
- Przepraszam, nie chciałam. - szepczę przestraszona.
- To dobrze. - rzuca i idzie dalej. Przełykam ślinę i spoglądam za nim. Czarne włosy, czarne oczy, czarna bluzka, czarne spodnie, czarne buty, czarna skórzana kurtka .....
- To nie zmienia faktu, że jest piękny. - stwierdza zafascynowana, a ja przywalam sobie ręką w czoło.
* * *
# Następny dzień #
- Dzień dobry. - witam się radośnie ze staruszką przede mną - Co podać ?
- Dzień dobry, poproszę 2 żółte sery.
Obracam się i wyjmuję jej zamówienie. Kładę je na ladę i wystukuję cenę w kasie.
- Coś jeszcze ? - pytam, ale ona nie odpowiada. Wyciąga z torebki amulet na łańcuszku i krąży nim nad tymi serami. Marszczę brwi i spoglądam na ludzi stojących w kolejce. Są źli, że to to tak długo trwa.
- Wezmę ten. - mówi z uśmiechem kobieta, wskazując na ser po prawej stronie.
Aha, czyli nie dwa, mogła powiedzieć od razu.
Kasuję wynik i wyrywam paragon, wystukując nowe dane.
Obserwuję ją uważnie, kiedy pakuje zakup.
Wzdrygam się kiedy na myśl przechodzi mi że może być czarownicą.
*** Parę godzin później ***
- Chyba zatrudnię tu jeszcze jednego pomocnika. - mówi ze śmiechem Klara podchodząc do mnie z kotem. Oddaję uśmiech i wygodniej siadam na krześle. Jestem strasznie zmachana tym ruchem w sklepie. - Tak, to jest dobry pomysł. Jeszcze jutro kogoś poszukam.
- Klaro nie trzeba. Radzę sobie, wolę jeśli ja robię wszystko, na przykład wykładam towar, bo wiem gdzie potem jest.
- Och ty zapracowany skarbeńku, co ja bym bez ciebie zrobiła ? - pyta głaszcząc rudzielca. - Zamknij dzisiaj wcześniej, a ja już muszę lecieć bo Moda Na Sukces czeka.
Tak też robię.
Kiedy Klara wychodzi, doprowadzam sklep do porządku i zamykam go.
Po 20 minutach jestem już w domu.
- Hej wszystkim ! - witam się ściągając buty.
- Gabrielle, chodź coś zjedz, rano jak zwykle wyszłaś głodna. - woła tata. - Potem musisz się jeszcze przebrać. Nie zapominaj, że jemy dzisiaj kolację u sąsiadów.
- Wiem - mówię.
Dobrze, że mi o tym przypomniał. Na pewno bym zapomniała.
- Gab, jak ci opowiem co dzisiaj było w Tesco to padniesz ! - do kuchni wpada roześmiana Ally. Tato tylko wzdycha z lekkim uśmiechem. Oho, coś się musiało ciekawego stać. - To było tak. Wbijamy się do Tesco po standardowe zakupy. Stoimy w kolejce do kasy za klientem, który kupuje kurczaka na jednorazowej tacce. Folia, w którą kurczak był zawinięty, nie była jednak zbyt szczelna i trochę płynów ustrojowych zostało na taśmie transportowej. Kasjerka dzwoni dokądś i już po krótkiej chwili słyszy się komunikat : "Zespół sprzątający proszony jest o podejście na kasę nr 5. Panu pociekło z ptaka..." - robi cudzysłów w powietrzu wybuchając takim śmiechem.
Przez chwilę patrzę na nią jak na nienormalną.
- Nie śmieszy cię to ? - uderza mnie w ramię, a ja kręcę głową, zastanawiając się gdzie Kristen.
Słyszymy dzwonek, który jest oznaką że ktoś przyszedł.
- Gabrielle, czyń honory. - słyszę głos ojca. Wywracam oczami i otwieram drzwi.
Ku mojemu zdziwieniu jest to policja.
- Dzień dobry, Chris MacCartney komendant policji. Przyszliśmy w sprawie zabójstwa osoby w jeziorze.
CZYTASZ
Vampire - Mysterious Man➡Z.M✅
FanfictionPrzez zwykły dotyk do głębokiej namiętności i wzniesień. Wystarczy trochę odwagi, by wejść do świata zmysłowych przyjemności. Wiedziała, że czegoś jej brakuje. Nauczył ją rozkoszy. Stał się obsesją. (c) 2014/2015