† [47 cz.2 This is a strange world...]

5.2K 510 40
                                    

Jakoś tak nie mogłam zostawić tamtego rozdziału i musiałam napisać jeszcze jeden + przeczytaj notkę pod opowiadaniem proszę.

< Perspektywa Zayna >

- Jak się czujesz? - Harry pocieszająco kładzie dłoń na moim ramieniu. Nie rusza mnie to zbytnio. Cały czas pałęta się i pyta, czy potrzebuję czegoś. Mam ochotę powiedzieć mu by tak po prostu sobie poszedł i przestał zawracać mi dupę, ale nie potrafię. Mimo wszystko cieszy mnie fakt, że... jest. Mój jedyny przyjaciel, do którego dzwoniłem jeszcze dawno temu w nocy i powiedziałem, że zabiłem człowieka. On zamiast rozłączyć się i dalej spać po prostu przyjechał do mnie z pytaniem, to gdzie go zakopiemy?  Nie chodzi mi tu głównie o to, że jest już do tego przyzwyczajony tylko porównuję go do innych moich przyjaciół. Niall z Louisem olaliby sprawę, a Payne zawiadomiłby kogoś z ochrony... nienawidzę jego przestrzegania zasad.

- A jak mam się czuć? - spoglądam na niego. Wzdycha zajmując miejsce obok na krześle. Gabrielle rusza się niespokojnie, ale nie otwiera oczu. Skręca mnie na myśl, że gdy się obudzi i zapyta gdzie Adam, ja najnormalniej w świecie nie będę w stanie jej odpowiedzieć.
W ogóle czy ja potrafiłem zrobić coś dobrze w swoim życiu? 
Nie.
Teraz rozumiem co przez cały czas przekazać mi chciał brat. On zaopiekowałby się nią lepiej, zapewnił wszystko, a ja? Tylko teraz mogę nacieszyć się jej obecnością, bo gdy się obudzi nie będzie chciała mnie widzieć. Boję się co będzie potem.

- Bardzo mi przykro, naprawdę nie miałem pojęcia, że to wszystko się tak potoczy.

- Ja też nie. - świadomość, że mój brat leży już od kilku godzin w grobie dobija mnie coraz bardziej. Był pojebany, psychiczny i bardziej niż pojebany, ale nigdy nie chciałem oglądać go martwego. 
Prędzej spodziewałem się, że będzie na odwrót...

- Co zamierzasz później? - zadaje ciche pytanie patrząc tylko i wyłącznie na bladą twarz Gaby. Ja wpatruję się w ten sam punkt od kilku godzin.

- Nie mam pojęcia. - wypuszczam ze świstem powietrze. - Ona znienawidzi mnie jeszcze bardziej, gdy się dowie.
Naprawdę wariowałem, gdy o tym myślałem.

- Nie gadaj głupot. - Harry przeczesuje swoje włosy. Przez chwilę panuje cisza, by następnie mężczyzna odwrócił się do mnie twarzą. - Zayn, to już nie są przelewki.
Zastygam słysząc jego ton. Chyba wiem do czego zmierza.

- Za niedługo Gabrielle wyjdzie ze szpitala, a ty będziesz musiał pogodzić się z faktem, że będziesz miał dziecko. Musisz zmienić woje nastawienie i tryb życia, czy tego chcesz czy nie.

- Chcę. - chociaż raz w życiu jestem pewny swoich słów. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przez to co zrobił Adam zaczynam inaczej patrzeć na swoje życie i na... wszystko.

- Mam nadzieję, że nie mówisz tego tylko na chwilę.

Kręcę głową i zastygam, kiedy Gabrielle ściska moją dłoń. Słyszy wszystko? Nie mam pojęcia, ale kiedy jej uścisk zelżał biorę głęboki oddech.

- Skończę z tym wszystkim i zajmę się nią jeśli mi tylko pozwoli. - szepczę. Czasami zastanawiam się, czy gdybym od samego początku był miły, taki jak Adam wszystko inaczej by się potoczyło. Nie byłbym teraz jebanym gównem.

- Pomogę ci, pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć.
Coś zakuwa mnie w sercu. Z lekkim grymasem na twarzy spoglądam na niego.

- Dzięki. - mój wzrok śledzi jego rysy twarzy. Odchrząkuję przyjmując poprzednią pozycję. - Mógłbyś załatwić mi kawę, albo coś? Naprawdę ledwo patrzę na oczy. - wypuszczam ze świstem powietrze zaczesując do tyłu moje włosy. Harry kiwa głową i od razu wychodzi z sali. 
Czuję dziwny uścisk w brzuchu przez te wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce. Czuję się słaby fizycznie, jak i psychicznie. Powinienem coś zjeść by nabrać sił, ale jedzenie staje mi w gardle. Zapewne wszystko bym zwymiotował, byłoby to tylko kwestią czasu.

Wstrzymuję oddech kiedy Gabrielle zwilża usta językiem. 
Chce jej się pić.
Szybko wstaję i wołam pielęgniarkę z korytarza. Przynosi ze sobą patyczek i zanurza go w szklance wody, jaka stoi na szafce obok. Dotyka nim ust Gabrielle, a ta spragniona zlizuje ją językiem.
Pielęgniarka informuje mnie, że mogę powtórzyć jej czynność tylko dwa razy na godzinę, czyli, że mogę jeszcze raz... Wychodzi, a ja z westchnieniem zajmuję miejsce obok jej łóżka.

Nie mam pojęcia ile mija czasu, ale coś za długo nie ma Harrego. Powinien być tutaj z kawą dużo szybciej, bo oczy same mi się zamykają. Z cichym westchnieniem podpieram głowę na ręce przymykając lekko powieki.

*  *  *

Jest godzina 13:30 kiedy się budzę. Ze zmarszczką między brwiami podnoszę głowę, by dostrzec... nieśpiącą już blondynkę. Nie mam pojęcia dlaczego, ale odruchowo rozglądam się za Harrym. 
Nie ma go.
Kawa stoi obok mnie na krześle z małą karteczką.
Musiałem załatwić coś z moją matką, przyjadę wkrótce.
Nie mam jebanej odwagi by spojrzeć w oczy dziewczyny. Dobrze wiem, że patrzy na mnie nieustępliwym wzrokiem i kiedyś na pewno się odezwie.  Jednak teraz łudzę się, że zaśnie i będę miał jeszcze trochę czasu by przygotować się psychicznie na najgorsze. Jednak kiedy podnoszę wzrok, ona nadal na mnie patrzy.
Czuję dreszcze na plecach.

- Mogę wyjść, jeśli chcesz. - mówię od razu nie chcąc ją w żaden sposób przytłaczać.
Kurwa, bałem się jak nigdy.

- Nie. - mamrocze po chwili mrugając szybciej. Zastygam w miejscu kiedy unosi swoją zgiętą rękę i rozprostowuje ją. Druga nadal jest w mojej... zastanawiam się czy ją wziąć, jednak rezygnuję z tego i trwam tak dopóki powie mi bym przestał. Sam zwilżam usta, kiedy odwraca głowę w bok i zamyka oczy. Myślę, że będzie spała i to mnie lekko uspokaja. Jednak, kiedy widzę łzy cieknące z jej policzków zamieram. Nie mam pojęcia co robić i co powiedzieć. Boję się, że mogę jedynie wszystko pogorszyć, tak jak zawsze z resztą. - Ja wiem. - dobiega mnie jej cichy szept. Podciąga nosem z lekkim grymasem i dotyka klatki piersiowej. Mogę wyobrazić sobie jak bardzo wszystko ją boli. - Wiem, wiem. - powtarza w ciąż z łkaniem.

Wie co?

Układam usta w wąską linię ściskając mocniej jej dłoń.

- O-on mi powiedział.

- Kto? O czym mówisz? - zdobywam się na wydobycie głosu z mojego organizmu. Nie panuję nad drżeniem moich dłoni. 

- Adam - zaczyna trząść się tak jak moje kończyny. Przysuwam się do niej bliżej, by jakoś objąć ją i pocieszyć, czy... sam kurwa nie mam pojęcia co robię, ale wydaje mi się to najbardziej odpowiednie. - On p-powiedział mi to wczoraj.

Dostaję olśnienia dopiero po chwili. Uświadomił ją co ma zamiar zrobić. Nie mam pojęcia jak zareagowała i co działo się dalej. Myślałem, że tylko mi powiedział swoje zamiary, nawet zostawił jej list...

Nienawidzę kiedy ktoś płacze, a już w szczególności kilkanaście centymetrów przede mną. Zaczynam mrugać szybciej, by niechciana ciecz nie wypłynęła z moich oczu. Jednak mój mózg przypomina mi wszystkie wspomnienia mojego brata i nic nie poradzę na to, że obraz zaczyna mi się zamazywać, a policzki być coraz bardziej mokre. Czuję jak kładzie mi drżącą rękę na karku i mimowolnie zniżam głowę tak, by położyć ją na jej brzuchu.

I wtedy po raz pierwszy płakaliśmy obydwoje.
-----------------------------------

Jakoś tak wyszło, że coś cisło mnie i musiałam dodać jeszcze jeden. Wiem, że fakt o Adamie może wam się nie spodobać, ale muszę wam powiedzieć, że tak miało być od samego początku.
Szczerze mówiąc gdyby nie on Gabrielle by nie żyła, bo niby jak? Na koniec pozostaje mi wątek z Zaynem i gdyby żył Mój Misio na pewno nie wszedłby w życie. Nawet nie pozwoliłby się młodszemu zbliżyć do blondynki... tak więc teraz siedziałam sobie i tak pomyślałam, że może być ciut więcej rozdziałów niż tylko 4-5, jeszcze nie wiem xD

Nie smutajcie dużo, H-yuna wszystkich was przytula i jeśli będzie trzeba skopie dupę Zaynowi :*


Vampire - Mysterious Man➡Z.M✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz