Dylan zaniósł mnie do samego łóżka i sam położył się w moją stronę mówiąc:
-Oni chcą Ci pomoc, nie bądź zła dziewczynko.
-jasne.
-Hailie mówię serio, nawet nie wiesz jak bardzo się martwią, Vincent płakał,co on nigdy nie płacze.
-czyli ? On płakał prze ze mnie? Jestem głupia- zaczelam na siebie nagadywac.
-Nie mów tak!- warknął do mnie Dylan ale nadal ze zmartwieniem.
-zabraniam Ci tak mówić rozumiesz dziewczynko??
-mhm
- chyba nie zrozumiałaś.-przerwałam mu i powiedziałam
-rozumiem Dylan daj spokój.
Dylan mnie przytulił z całej siły.
-Kurwa Hailie nawet nie wiesz jak się martwimy, nic nie jesz nie pijesz jak mamy się nie martwić.
Nie odpowiedziałam tylko przytuliłam go mocniej.
Pogadaliśmy trochę a za niedługo przyszedł do nas Will. Zdziwię was ale ja się go bałam, jak chyba znów wszystkich z wyjątkiem Dylana.
-Hej malutka, jak się czujesz?- zapytał zmartwiony.
-idealnie.- wiedział ze kłamie a ja przybliżyłam się do Dylana i wtulilam się w jego umięśniona klatkę.
Will podszedł do mnie i przytulił mnie, poczułam się trochę lepiej, chodz się ich bałam chyba Will był wyjątkiem, oczywiście oprócz Dylana.
Minął miesiąc, czułam się?lepiej, ale nadal się bałam, bracia pomagali mi jak mogli a ja wreszcie poczułam się chciana.Dzis mieliśmy wolny dzień od szkoły wiec postanowiłam czytać w bibliotece.Poszłam i zaczelam czytać ksiazke ,,JESZCZE PIĘKNIE BĘDZIE" gdy nagle usłyszałam jak do biblioteki wchodzi Vincent wraz z Tonym.
TONY**
Vincentowi naskarżył ktoś na to ile pale, przypuszczam ze był to Dylan.
-Tony usiądź.- powiedział do mnie z takim głodem jakim zwracał się zawsze.
-postoje.- odpowiedziałem hamsko
-Tony doszły mnie słuchy ze za dużo palisz i źle na tobie to odziałowywuje.
-Skończyłeś?- odzyskiwałem i wyszłem, nie obchodziło mnie to co do mnie mówił.
HAILIE**
Tony wybiegł przeklinając pod nosem, nie zastanawiałam się nad tym długo bo zauważył mnie Vincent.
-Hailie?- zamarlam, przecież teraz ja będę miała gadkę z nim.
-Ja.. ja przyszłam po ksiazke i.. No i..usłyszałam jak weszliście to nie chciałam przeszkadzać i no.. tak wyszło-nie wiedziałam co powiedzieć.
-Hailie dziecko..
-ja nie podsłuchiwałam!
-dobrze już nic się nie dzieje, idź do pokoju przebierz się i zejdź na obiad.
Zrobiłam to o co mnie poprosił i wyszłam.Po drodze do pokoju dużo zastanawiałam się czemu tony się tym ta zezłościł.Przebralam sie i zeszłam na dół chodz nie mialam ochoty jeść.
-Hailie Euglenia zrobiła Ci naleśniki twoje ulubione.
-zjedz za mnie shane ja nie mam ochoty.
Shane trochę sie zmartwił ale nie dopytywał tylko podsunął talerz pod siebie,udało by nam sie to gdyby nie Dylan który pojawił sie z nikad w kuchni.
-czemu nie jesz? - spytam nagle już zdenerwowany moim milczeniem.
-bo nie mam ochoty.- nie chciałam sie z nim kłucić.
-zjesz to albo..- nie dokończył bo powiedziałam:
-bo co? Uderzysz mnie ? Powiesz Vincentowi? Co jeszcze?to już na mnie nie działa.- zdenerwował mnie, tak bardzo mnie zdenerwował.
-Uu siostrzyczka sie denerwuje l?- Powiedzisl Dylan na co bliźniaki parschneli śmiechem.
-wiesz co? Spierdalaj.- odpowiedziałam i pobiegłam do pokoju.
______Dylan_____
-co w nią wstąpiło?
-gorszy dzień ma a ty jak zwykle musisz ją zdenerwować. Pojde do niej- powiedział Tony po czym wstał z krzesła i udał sie do pokoju Hailie .
____Hailie_____
Usłyszałam ze Ktoś tu szedł, wstałam wiec szybko z łóżka i zamknęłam sie w mojej łazience.
-Hailie? Otwórz łazienkę. - był trochę zmartwiony ale nie przejmowałam sie nim
-zostaw mnie! Śmiejecie sie a później przychodzicie jak te osły, daj mi spokój.
Tony jednak nigdy nie dawał za wygraną wiec wziął monetę i przekręcił samek.
-Hailie!- podbiegł do mnie i mnie przytulił.
-zostaw mnie mówiłam Ci.
Nie wiedziałam co sie ze mną dzieje ale wtedy uderzyłam go w ramie, on za to podniósł mnie i położył na moim łóżku po czym zamknął drzwi na klucz i poszedł do mnie. Przeszły mnie dreszcze, czy on? On chce mi coś zrobić?
-Musimy pogadać.- powiedział stanowczo.

CZYTASZ
Rodzina monet
Misterio / SuspensoInne losy Hailie. Sugeruje się waszymi radami, więc rozdziały biorę z pomysłów które m piszecie.