Łzy

1.3K 26 21
                                    

Rozdział z przemocą!

Minęło piec minut odkąd zadzwoniłam do Tonego.

Starałam się uspokoić ale nie mogłam.

Poczułam mocny ból z tylu głowy, i od razu zaczęło mi się kręcić w głowie.

Wiedziałam że to wszystko działo się przez nerwy.

Położyłam się na łóżku i obróciłam się na bok a zaraz po tym poczułam rękę na moim ramieniu.

-Jak tam?.- zapytał obcy mężczyzna który właśnie mnie dotykał.

Od razu podskoczyłam jak poparzona i chciałam go odepchnąć jednak on był silniejszy.

-Co się wyrywasz, nie chcesz pocieszyciela? Zapewnię Ci to lepiej niż twoi bracia.- szepnął mi do ucha a mnie przeszedł dreszcz.

Nie wiedziałam co zrobić.

Dlaczego mnie spotykało wszystko co najgorsze?

Gdzie byli chłopaki? Mieli zaraz być.

-Zostaw mnie prosze!.- jeknelam ale on nie posłuchał.

Zaczął zrywać ze mnie bluzę a później bluzkę.

Bałam się.

Tak cholernie się bałam.

-Będzie Ci się podobało.- szepnal mi znów do ucha.

Później działo się wszystko szybko.

Z kieszeni wyjął linę.

Zawiązał mi ręce i przyczepił do szafki.

Gdy chciał zdjąć ze mnie bluzkę usłyszałam strzał.

To był Vince.

Podbiegł do mnie a ja się skulilam bo byłam bez bluzki.

On podał mi koc i okrył mnie po czym z całej siły mnie przytulił.

-Przepraszam.- powiedział cicho i przeniósł mnie na łóżko.

Ja nie byłam w stanie nic powiedzieć.

-Jesteś bezpieczna, zaraz przyjdą chłopaki, okej? Jesteś bezpieczna.- powtarzał a ja na prawdę chciałam w to uwierzyć.

Dlaczego nie przyjechali wcześniej? Co się stało?

-Dziewczynko.- krzyknął do mnie Tony gdy tylko wszedł.

Podbiegł do mnie i przytulił się z całej siły.

Znów sie to powtarzało.

Ostatnim razem ktoś mnie porwał i Dylana, reż mi to robili...

A moi bracia obiecali że już nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji.

-Hailie, patrz na mnie.- z zamysłu wyrwał mnie zmartwiony glos Willa.

Popatrzyłam się na niego i dopiero wtedy zorientowałam się, że nie jestem już u siebie w pokoju tylko wszyscy siedzimy na kanapie.

Nie odezwałam się ani słowem bo nie do końca doszłam do siebie.

-Prosze, powiedz coś Malutka.- naciskał ale ja nie zamierzałam tego robić.

Kiwnelam przecząco głowa a on już więcej nie naciskał.

-Obiecaliście.- szepnelam tylko po cichu i odwróciłam głowę w inną stronę.

Skulilam się i pojedyncza łza spłynęła mi z oka.

Bracia posłali sobie zdezorientowane spojrzenia

Nie chciałam aby obwiniali się o coś, co nie było dmuchać winą ale czułam jakąś złość że mi obiecali a jednak..

Czułam się fatalnie.

Za każdym razem gdy na siebie spojrzałam, miałam w głowie znowu, że gdyby nie moi bracia mogłam skończył o wiele gorzej.

I poczułam ukłucie w sercu na myśl, jak oni mogą się z tym wszystkim czuć.

-Przepraszam.- westchnęłam.- To dla mnie za trudne po prostu.

-Chyba już wszyscy muszą się położyć.- powiedział Vince po czym spojrzał na mnie.- ale ty musisz porozmawiać jeszcze z jedną osobą.

-Z..kim?- Miałam nadzieje, że mnie pierwszą wysle do łóżka.

On nie odpowiedział tylko kiwnął głową abym poszła za nim.

Zaczęliśmy iść i już wiedziałam gdzie idziemy.

Do BIBLIOTEKI.

Nie stresowałam się bo wiedziałam że nic złego nie zrobiłam.

Odtworzyłam drzwi do biblioteki a tam na kanapie siedział..

Cam.

__________________________________

Hejj

Jak wiecie rozdziały są rzadziej i będą jeszcze rzadziej.

Teraz muszę się skupić głównie na szkole, wiec rozdziały będą się pojawiały bardzo rzadko:((

Ocenka>>>

Rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz