NIE DYSKUTUJ

1.6K 23 14
                                    

Nie kłuciłam się już z nim, tylko siadłam i zaczęłam czytać książkę. Chciałam być sama, potrzebowałam tego, więc gdy on przymrużył oczy ja po cichu wymsknęłam sie z pokoju i udałam się do biblioteki.

Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że upadłam i obijam sobie kolano, a gdy Vince zobaczy mnie to znów powie, że coś sobie robię.

Postanowiłam, że pojde do kuchni i opatrzę to sobie sama. Tylko, że ja to ja i musiałam natrafić na któregoś z braci, którymi tym razem był Dylan i Will którzy weszli właśnie do kuchni bo wrócili ze sklepu.

-Hailie? Gdzie Vince?- zapytał pierwszy Will.

-Kurwa Hailie znów?.- zapytał po czym wskazał na moje kolano które było we krwi i całe spuchnięte.

Will spojrzał na mnie tylko ze zmartwieniem a ja zanim coś powiedział powiedziałam..

-Nie! To nie tak! Dylan błagam! Nie idź po Vincenta! Dylan!.- wolałam ale na nic on, poszedł od razu i zawołał Vince.

-Hailie? Dlaczego Vince Cię nie upilnował? Co się stało?.- zapytał Will.

-To nie tak, on spał.- powiedziałam

-I postanowiłaś znów to zrobić, znów się zranić.

-Nie, Will. Mówię, że to nie tak jak my..- nie dokończyłam bo wszedł Vince z Dylanem.

-Chodz.- powiedział do mnie Dylan.

Zdziwiło mnie bo podeszłam a on przytulił mnie tak mocno, aż jęknelam po cichutku.

-Hailie..- westchnął Vince.

-Nie błagam, nie rob mi tego, wytłumaczę obiecuje, to nie tak jak myślicie.- zaczęłam się bronić bo bałam się, że znów wyląduje w szpitalu.

-Nie.- powiedzial stanowczym ale i zmęczonym głosem Vince.- na tłumaczenia przyjdzie czas później, teraz daj kolano i rękę, obejrzę ją dobrze?

Kiwnęłam głowa i usiadłam na Krzesle by podnieść nogę ale nie mogłam jej ruszyć, coraz bardziej bolała. Vince od razu gdy to zauważył zadzwonił po karetkę, przyjechała w mig.

-Dzień dobry, Proszę tutaj.- powiedział Vincent do ratowniczki i ratownika którzy właśnie weszli do domu.

-Witaj Hailie, jestem ratowniczką i muszę udzielić Ci pomocy dobrze? Proszę nie krępuj się, jeśli Cię zaboli od razu powiedz.

Ratowniczka ruszyła moje kolano na co od razu załkałam.

-Niestety ale kolano jest strasznie poobcierane, ale ręka nie jest w najlepszym stanie, rany które były to pogorszyły sprawę ale ręka jest złamana.

Zaczelam płakać, tego wszystkiego było za dużo.

-..Ale w karetce założymy Ci gips na rękę a na kolano założymy orteze która w razie czego będzie Ci pomagała.

-Wiemy ile przeszłaś, więc zostaniesz w domu, a teraz musimy Cię podnieść by zanieść Cię na chwilkę do karetki dobrze?- powiedział teraz ratownik.

Kiwnelam głowa i przelotnie tylko spojrzałam na Dylana, który miał łzy w oczach. Martwił się o mnie. Jak każdy bo gdy wynosili mnie na noszach widziałam, że byli już wszyscy bracia.

-Dobrze Hailie, tera damy Ci silne środki  przeciw bólowe, po czym wyprostujemy Ci kolano i rękę, więc nie obejdzie się bez leków.

Ktoś teraz złapał mnie za rękę, był to Tony po czym poczułam ukłucie, bardzo mocne. Krzyknęłam z bólu, po czym już nic nie czułam.
Dostałam zastrzyk który bolał tak bardzo, że zemndlam, lub? Był to jakiś środek uspokajający.

Obudziłam się już w łóżku Vincenta, a obok mnie siedziała cała reszta.

__________________________________

Hejoo! Dziś krótszy rozdział ale nie mam kiedy pisać, pisze żeby mieć w zapasie na wakacje, więc rozdziały będą krótsze🫶🏻 kocham was i Dziekuje za każde komentarze!❤️ ps. Jestem już na wakacjach więc będą jeszcze 1/2 rozdziały❤️ za 15 dni zaczynamy od nowa!

Rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz