,,Wakacje"

1.8K 26 11
                                    

Nadszedł dzień gdzie w końcu mogłam odpocząć wylądowaliśmy dość późno wiec położyłam się spać. Na szczęście pokój miałam sama. Rano zeszłam na śniadanie a w kuchni zobaczyłam Willa.
-Cześć malutka, mam pytanie. Usiądź.
-jakie?.- spytałam po czym usiadłam koło niego.
- pokazesz mi swoje rany? Te.. te świeże
-Will..- jeknelam po czym podwinęła rękaw a On tylko patrzył.
-Hailie... masz mi mówić o takich rzeczach!
- i właśnie o to chodzi! Nie wygadam się tobie bo ty odrazu pójdziesz do Vince, jednyna opcja to był tony i co? I nie wygadał !
-Przepraszam.- powiedziałam.- poprostu ja.. ja nie dawałam sobie rady.
-Obiecaj, obiecaj, że tego więcej nie zrobisz.- patrzył teraz na mnie z zmartwieniem, ale jego ton był?.. Ostry?
-Will.. nie mogę Ci tego obiecać. Nie chce rozmawiać.- co.ja.powiedzialam.? On patrzył teraz na mnie z zapytaniem. - przepraszam, Will ja.. naprawdę prze-. Nie dokończyłam bo will westchnął i odpowiedział tylko:
- Idź do pokoju.- syknął z irytacją.
Wystraszyłam się go bardzo, więc bez zastanowienia odwróciłam się i napięcie ruszyłam do pokoju. Co chwile patrzyłam tylko, czy za mną nie idzie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. On nigdy taki nie był, bałam sie co teraz ze mną będzie, ponieważ ostatnim razem jak sie głodziłam podłączyli mnie pod kroplówki itp a teraz? Może wstawią mnie do psychiatryka? Śmieszne. Żałuje, że zgodziłam się pójść z Vince na te badania. Myślałam i myślałam aż w końcu zasnęłam płacząc. Obudziłam się, była już 17 godzina, zaczęło mi burczeć w brzuchu a do tego kręciło mi się w glowie. Po cichu zeszłam do kuchni gdzie zastałam tylko Tonego.
-Hailie? Wszystko okej?
-tak tak..- podeszłam do niego i wtulilam się w jego klatkę piersiową.
-Dziewczyneczko..strasznie wkurzylas Willa, o co wam poszło?.- zapytał zmartwiony.
- Nie chce o tym gadać, źle się czuje.- wyznalam szczerze. Naprawdę źle się czułam.
-Hailie? Co Ci jest? Powiedz wszystko!
- Nie wiem.. głowa i.. brzuch.- z tego, że nic nie jadłam mogła się zaraz rozpętać wojna.
- A jadłaś coś?
-Tony..przepraszam.. Will się wkurzył więc od razu poszłam na górę, nie miałam kiedy..- tłumaczyłam się
-Hailie nie przepraszaj mnie, sama sobie robisz krzywdę . Musisz coś jak najszybciej zjeść.-westchnął.- poczekaj, idę Ci zrobić.
Tak jak powiedział tak zrobił i za 10 minut wrocil z pełnym talerzem frytek oraz mięsa.
-Jedz.- rozkazał mi ale jego ton był miły, wręcz słodki.
Zjadłam tyle, ile mogłam a resztę zjadł Tony. W końcu poczułam się lepiej a moje samopoczucie zepsulo sie, gdy zaraz do salonu wszedł Will.
-Hailie, wracamy do domu.- odrzekł napięcie Will.
Nie, nie, nie, tylko nie to! Pewnie rozmawiał z Vince! On..on mnie wyśle do psychiatryka! Lub gorzej! A ja przecież nic nie zrobiłam! Nie radziłam sobie i tyle, ale już jest lepiej.
-J..j..jak to, przecież..
-Malutka wracamy, i tyle
Ulżyło mi gdy powiedział do mnie malutka.
-A-a chłopcy? Oni też?.- zapytałam cicho aż ledwo usłyszał.
-Jak chcą zostać to zostaną, a jak nie to wracamy wszyscy razem jutro z rana.
- Ja chce wrócić z Hailie.- postanowił Tony.
-No to Shane z nami wraca bo nie zostanie sam. A teraz marsz do swoich pokoi i pakujcie się, musicie się wyspać, a w szczególności ty, malutka.
Tony pomógł mi wstać i oboje powędrowaliśmy w ciszy do swoich pokoi. Zaczelam się pakować, trochę przykro mi ze musimy jechać ale nic nie mogłam na to poradzic. Chciałam teraz żeby był ktoś przy mnie, żebym poczuła czyiś dotyk, pierwszą myślą był Tony, ale on ma pokój koło Willa i zobaczyłby że nie jestem u siebie w pokoju więc postanowiłam iść do Shane'a. Wyszłam na palcach z pokoju i zapukałam do drzwi.
-Shane? Mogę na chwile?.- zapytałam po cichu
-wchodź.- burknął tylko i wystawił rękę w moją stronę.
-przepraszam, że musisz prze ze mnie jechać.- wydusiłam w końcu to, co leżało mi na sercu.
-Hailie nie przepraszaj mnie nigdy o takie bzdety! Ja się nawet nie zezłościłem, a bardziej zmartwiłem. Chodz No tu do mnie.- przyciągnął mnie do siebie i siedziałam obok niego wtulając sie w jego klatkę piersiową.
-Boje się Shane, boje się, że Vincent mnie wyśle do jakiegoś nie wiem! Psychiatryka!.- łzy zaczęły lać się po moich polikach bardzo szybko.
-Nie płacz, młoda..- Shane chodz rzadko tak do mnie mówił, uwielbiałam to przezwisko.
Nagle do pokoju wszedł Tony
-Hailie?! Co się stało??- zapytał zmartwiony.
-Martwi sie, niepotrzebnie zakrząta sobie głowę.-powiedział Shane.
Tony westchnął tylko i usiadł koło nas, nie wiem kiedy, ale wszyscy zasnelismy. Spaliśmy do rana do póki nie obudził na Will.
- Co wy do cholery!.- wrzasnął Will gdy nas zobaczył razem śpiących w postaci siedzącej.
-W..will?- wyjakalam bo jeszcze się nie wybudziłam.
-chłopaki! Wstawać!
-Will uspokój się, Hailie się bała miała jakiś atak histerii  czy coś  więc siedzieliśmy razem aż usnelismy. Nie planowaliśmy tego.- powiedział Shane
-Dlaczego mi nie powiedzieliście? Poradziłbym coś na to.
- Will nie tym razem, ona bała się wszystkiego nawet Ciebie. -wtrącił się Tony
Gadali jakby mnie tu nie było, ale mało się tym przejmowałam.
-Malutka idź do pokoju, muszę pogadać z chłopakami a ty dokończ się pakować i weź szybki prysznic, źle wyglądasz.
Dzięki. Nie musiał mi tego mówić, ale wiem, że wyglądam fatalnie. Nie odpowiedziałam tylko udałam się do pokoju. Wzięłam relaksujący prysznic i zaczelam pakować już wszystkie rzeczy.
Nie wiem, o czym rozmawiali ale to było moje najmniejsze zmartwienie.
-Hailie! Gotowa? Zbieraj się już!- zawołał z kuchni Will.
Zniosłam na dół wszystkie rzeczy prócz walizki bo miałam dać sobie spokój z ,,dźwiganiem" chodz dla mnie ta walizka nie była taka ciężka.
Wylecieliśmy około jedenastej a pod rezydencją byliśmy już o trzynastej.

_________________________________

Hejka!  Dziś dłuższy rozdział. Długo nic nie pisałam więc teraz lecę z grubej rury haha. 
Nie wiem o czym pisać więc dajcie mi znac jakies pomysły co mogło by się stać.

Rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz