-Will!.- Krzyczałam coraz głośniej i głośniej a on nie odpowiadał.
Nikt do mnie nie zaglądał a ja nie wytrzymałam już być tu i leżeć na moim łóżku wiec chcialam wstać jednak zatrzymały mnie jakies kable które były podłączone pod moje ciało. Zaczelam się szarpać szturchac aż w końcu do pokoju szedł Will.
-Hej malutka! Już Cii.. ciii.- uspokajał mnie a ja i tak się szarpalam, nie wiedziałam co się dzieje.
-Will pomóż mi prosze
- Zaraz przyjdzie tu pielęgniarka która zbada Cię i odłączy Ci kroplówkę żebyś mogła się iść wymyć i przebrać.
Niedowierzałam Co on właśnie do mnie mówił, przecież on miał mi pomoc a nie mówić co się stanie zaraz. Nie uspokajałam się a wiec Will podszedł do mnie i ścisnął mnie mocno za ręce żebym już nie robiła sobie krzywdy wyrywając sobie kable pod które byłam podpięta.
-Ej mała już, nic się nie dzieje, zaraz Ci wszystko wyjaśni Vincent.- odparł stanowczo jednak słyszałam jak jego głos się ułamywał.
Po 20 minutach uspokoiłam się już tak, że Will zawołał Vincenta.
-Will zostaniesz ze mną jak przyjdzie Vincent?.- spytałam ale wiedział ze oczekuje jednej odpowiedzi
-Postaram się Malutka.- odparł krótko ale to uspokoiło mnie jeszcze bardziej.
-Hailie wiem że oczekujesz wyjaśnień.- powiedział głos ale od razu widziałam ze jest to Mój najstarszy brat i mój prawny opiekun.
-Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego? Dlaczego?.- już nic dalej nie powiedziałam bo rozpłakałam sie.
- to dla twojego zdrowia Hailie. Nie zrobił bym tego gdybym nie miał powodu, nie jadłaś już przez 3 dzień a energii traciłas i tracilas, musiałem coś zrobić.
-jasne i akurat rozwiązaniem było to żeby zamknąć mnie w pokoju podłączona do jakies dziwnych kabli i maszyn.- parschnelam z wściekłością. Jak on mógł mi to zrobić?
-Hailie nie tym tonem.- ostrzegł mnie.
Byłam spokojna tylko dlatego że Will trzymał mnie za rękę a drugią obiął mnie od tylu
-Sprawa jest taka, będziesz podpięta jeszcze dwa dni, te monitory służą do pomiaru tętna, ciśnienia i innych. Postanowiłem podpiąć Cię ponieważ twoje życie było zagrożone, a sama wiesz że do tego się doprowadziłaś. Chłopaki odwiedza Cię dziś ale gdybys coś chciała obok masz guzik gdy go wciśniesz przyjdę ja lub Will, lub czasem chłopcy.
-dobrze.- obniżyłem głowa a w moich oczach rozprysły łzy..
-Hailie.. ja wiem że jestem Ciężki i nie łatwo Ci się ze mną rozmawia ale uwierz że chce dla ciebie dobrze w końcu jesteś naszą SIOSTRZYCZKĄ.
Po tych słowach podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło a następnie wyszedł puszcając mi oczko.
- I widzisz? Vincent nie jest taki aż taki zły, on chce dla Ciebie dobrze Malutka.
-haha bardzo śmieszne.- powiedziałam to z takim uprzedzeniem ale sama się zaśmiałam
Will musiał coś zalatwic a ja zostałam sama w moim pokoju, co prawda cieszyłam się ze mam szpital domowy niż gdybym naprawdę musiała leżeć w szpitalu z tymi wszystkimi ludźmi na sali. Nieoczekiwanie weszła pielęgniarka, nawet nie zapukała weszła i tyle.
-dzień dobry Hailie. - powiedziała krótko co nie do końca mnie do niej przyciągnęło.
-dzień do..do.bry. -zaczelam się jąkać
-Hailie spokojnie, jestem pielęgniarka Sophie i będę Cię badać przez najbliższe dwa dni. Pracuje w szpitalu ale zostałam zatrudniona abyś mogła być w domu a nie w szpitalu, to wszystko dzięki panu Vincentowi.
- pozwól że Cię zbadam Hailie
Nie wiem co we mnie wstąpiło ale zakrylam sie i zaczelam płakać, za dużo sie działo jak na jeden dzień.
-Hailie muszę Cię zbadać, to nic złego to tylko badanie.
-Nie ! Zostaw prosze.- byłam taka zdezorientowana i nie wiedziałam co sie dzieje. Nie zauważyłam kiedy do pokoju weszli moi bracia, nie ucieszyłam sie bo wiedziałam ze pomogą dr.Sophie mnie przytrzymać . I tak sie właśnie stało. Gdy już było po wszysktim pielęgniarka zostawiła nas samych. Oczywiście nie obeszło sie bez komentowania.
-No No nie widziałem Cię jeszcze takiej ha, dzikuska.- powiedział wrednie Dylan
-Ciekawe gdybys był na moim miejscu jak byś się czuł, a i przypominam ze to przez Ciebie jestem tu gdzie jestem.- zaczelam na niego naskakiwać.
-SIOSTRZYCZKO.- parschneli wszyscy trzej
- zostawcie mnie ! Chce być sama!
- nie zostawimy Cię i uspokój się dziecko.- nie spodziewałam się po kim tego ze powie do mnie ,,dziecko"
- jesteś już jak Vincent! - oburzyłam się ale zaraz ja jak i wszyscy parschnelismy śmiechem.
Chłopaki siedzieli przy mnie aż do samej nocy i dopóki nie zasnęłam. Gdy obudziłam się rano leżał koło mnie Will. Uśmiech na mojej twarzy zaczął promieniować.
-Hej malutka.
-Will?, co ty tu robisz?.- cieszyłam się ze tu jest ze mną, ale dziwiło mnie co go do tego nakłoniło.
-Przyszlem do mojej SIOSTRZYCZKI.
-tak po prostu ? .- pomyślałam że coś chce.
-Słuchaj.- zaczął
-jestem tu bo prosił mnie o to Vincent, muszę z tobą porozmawiać i odpowiedzieć Ci na pytania jakie chcesz sie dowiedzieć o swoim stanie.
- więc Vincentowi nie chciało się gadać i przysłał Ciebie?.- nie przeszkadzało mi ze to nie jest ktoś inny tylko Will bo przed nim mogę się tylko otworzyć w 100%.
-Hailie to nie tak.. Vincent wie że przed nim się nie otworzysz i nie będziesz chciała z nim rozmawiać.
- nie robię tego bo muszę tylko dlatego że chce.- zaczął się tłumaczyć jakby myślał że mam do niego o to problem.
-Will okej już.- powiedziałam w końcu gdy ten wreszcie przestał się tłumaczyć.
-nie mam problemu, ale tez nie uważam ze potrzebuje gadać.- zabrzmiała trochę chamsko ale wcale tak nie chciałem.
-Hailie my wiemy ze będziesz o to zła już do końca swojego życia ma Vincenta i będziesz mu to wypominać ale pamietaj ze on tez chce dla ciebie jak najlepiej.- po tych słowach zapadła cisza która zaraz przerwała pielęgniarka.
-Witaj Hailie, dziś ostatni dzień.
-dzień dobry.- odparlam z przygnębiony głosem
-Hailie muszę Cię zbadać już ostatni raz wiec Panie Will gdyby mógł pan nas zostawić samych było by dobrze.
-jasne.- odparł bez żadnych skrupułów
-Will prosze zostań ze mną.
-wrócę za 15 min spokojnie Malutka.
Tym razem dałam się zbadać to był ostatni raz a wiec nie chialam robić problemu bo jeszcze Vince kazał by mi leżeć w tych maszynach kolejne dwa dni. Gdy pani pielęgniarka pożegnała się ze mną i wyszła do pokoju wszedł DYLAN.
-Witaj SIOSTRZYCZKO.- już każdy tak na mnie mówił
-Co ty tu robisz?.- zdziwiłam się ze mnie odwiedził a miał wejść Will.
-przyszlem zobaczyć jak się masz, już jutro będziesz odpięta.- mówił to z takim lekkim sarkazmem.
-a później czeka cię rozmowa z Vincentem, No No ale masz fajnie.- kpił sobie i kpił ale jak to Dylan.
- daj mi spokój!.- krzyknęłam moje ciśnienie się automatycznie podniosło.
-Hailie sorry. Chciałem Cię trochę podenerwować.
- No to Ci się udało.-odparlam cała nabuzowana.
- Chialem ci tylko powiedzieć ze czeka Cię rozmowa z No wiesz kim.
- tak tak wiem, dasz mi odpocząć?.- powiedziałam oburzona.
-Hailie już nie złość się na mnie.
- nie złoszczę.
-złościsz.
-chyba bardziej wiem jakie mam emocje.
-nie Hailie nie panujesz nad sobą.- wytknął mi niespodziewanie Dylan.
![](https://img.wattpad.com/cover/342169568-288-k686878.jpg)
CZYTASZ
Rodzina monet
Mystery / ThrillerInne losy Hailie. Sugeruje się waszymi radami, więc rozdziały biorę z pomysłów które m piszecie.