Tak już jest

1.5K 25 14
                                    

- Nie chcieli by tak wyszło, w sensie mi chodzi, że nie wysłuchali Cię, a powinni, bo dopiero się pruli , że im nie mówisz a teraz tak. Ale tacy już jesteśmy.

-Ale wstyd.- jeknelam

-młoda, nie mów tak, nikt tego tak nie odbiera, masz dużo niepoukladanych rzeczy w tej główce małej, chcemy Ci pomoc w niej poukładać. .- powiedział Tony

- A gdyby Will nie złapał Cię wczoraj to byś uciekła nie wiadomo gdzie.- dopowiedział Shane.

- ja wiem ale.. to męczące, nie mogę nawet być sama w pokoju.- jeknelam po raz setny chyba dziś

-Zobaczysz, wszystko się poukłada.- zapewnili mnie.

-Czemu mnie od razu nie wysłuchali?.- zapytałam z wyrzutem.- nie miała bym przesrane u Vince wtedy!

-Hailie słownictwo.- powiedział Vince który właśnie wszedł do sypialni.

-I właśnie o tym mówię.- szepnelam do bliźniaków ale Vince usłyszał wszystko o tylko uśmiechnął się pod nosem.

-Chłopaki marsz do swoich pokoi, a ty Hailie masz odpoczywać, nigdzie się nie ruszasz.- powiedział do nas Vince.

-Nie może do nas przyjsc, to my ją odwiedziliśmy w więzieniu No co.- parsknął Tony

-Nie jest w żadnym więzieniu, a teraz sio stąd, ma odpoczywać.

-Na pewno odpocznie przy tobie.- odpyskował mu Shane.

-Już, wyjazd stad chłopaki.- zaśmiał się Vincent ale w jego głosie była też powaga.

Chłopaki wyszli a ja znów zostałam z Vince. Nie nawidzilam być z nim sam na nam.

-Potrzebujesz czegoś?

-Tak.- kiwnelam głową.- potrzebuje odpocząć od ludzi, chciała bym zostać sama, prosze Vince.

-Na razie nie ma takiej opcji, jak mówiłem, musimy Cię pilnować, szczególnie teraz z tym kolanem i ręką.-wskazał na nią.

-Umiem o siebie zadbać, na prawdę czuje się jak w więzieniu

-W to nie wątpie, ale musisz być pod stałą opieką kogoś z nas do póki nie wyzdrowieje Ci ręka.

Jeknelam ale nie chciałam się z nim kłócić, bo on i tak wszystko zrobi po swojemu.

Szybko zasnęłam chodź i obudziłam sie około siódmej rano. Vince już nie spał, czytał coś w telefonie, bacznie obserwując czy wstałam i cy coś robię.

-Możemy iść do kuchni?.- zapytałam gdy zobaczył, że nie śpię.

-Jasne.

Poszliśmy do kuchni gdzie Euglenie zdobiła mi pyszne puszyste naleśniki z miodem i owocami. Zjadłam jednego bo więcej nie chciałam, Vince oczywiście musiał sie odezwać.

-Zjedz jeszcze jednego.

-Już nie chce, dzięki.- powiedziałam po czym wstałam z krzesła i zaczelam myć talerz.

-Dlaczego to myjesz?.- spytał

-Bo nie mam nic innego do robotu.- wzruszyłam ramionami.

Vince westchnął po czym powiedział

-Możesz sobie zaprosić tutaj Leo jak chcesz.

Uśmiech jaki w tamtym momencie pojawił się na mojej twarzy był cudowny.

-N-naprawdę?.- spytałam z uśmiechem.

-Tak.- znów westchnął.- ale bez głupst, a wcześniej muszę porozmawiać z nim co Ci wolno a czego nie i co mu wolno, a czego nie.

Vince zadzwonił do Leo, żeby przyjechał. Gdy za godzinę usłyszałam dzwonek do drzwi aż podskoczyłam z satysfakcji,święta trójca gdyby dowiedziała się o tym to by zabili najpierw Leo później mnie a na końcu Vince który na to wszytko pozwolił.

-Leo!.- wykrzyczalam padając mu w ramiona a on mi.

-Cześć Hailie, wszystko w porządku?.- zapytał nadal mnie przytulając.

Usłyszeliśmy głośne krzątanie Vince co przywołało nas do porządku i przestaliśmy się przytulać.

-Leo, zapraszam mam kilka spraw do omówienia zanim pójdziecie razem do pokoju. Hailie na górę.

Kiwnelam głowa i od razu udałam się do pokoju, współczułam Leo, że musiał sam na sam być z Vincentem ale stawianie oporów było by jeszcze gorsze.

Nudziłam się już chyba z pół godziny gdy Leo w końcu wszedł do mojego pokoju.

__________________________________

Mam już napisane dwa rozdziały więc jutro wstawie🫶🏻 jak wam się podobają?

POMYSŁY>>>>

UWAGI>>>>

OCENKA>>>>>

Rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz