Cieszyłam się, że pogodziłam się z Willem, potrzebowałam go przez ten czas kiedy się nie oddzywalismy.
-Will?
-Tak?
-Co ze mną będzie? Prze ze mnie wróciliśmy z wakacji i.. czy ja..coś..No..
-Malutka, ty nadal zakszątasz sobie tym głowę? No cos ty Hailie.- objął mnie.- nie pojechaliśmy przez Ciebie, wróciliśmy bo musiałem zalatwic sprawę, a Vince kazał mi zabrać tylko Ciebie chyba ze chłopaki tez będą chcieli, powiedziałem stanowczo wiem.- zaśmiał się.- tylko dlatego, że mnie zmartwiłaś, ale wiem, że nie powinienem tak zareagować.
-Ja się nad tym tyle zmartwiałam! Myślałam, że mnie do psychiatryka wyslecie!.- jeknelam i zakrylam twarz w dłoniach.
-Malutka ależ nigdy w życiu! Nie pozwolil bym.- zaśmiał się.
-Jestem głupia.- zasmialam się razem z nim.
-Jesteś mądra Hailie, kochana, śliczna i słodka, nie ma lepszej dziewczyny niż ty! Kochamy Cię i się martwimy gdy coś Ci się dzieje. Musisz to zrozumieć. Jesteś wartościowa, a inni nie miją prawa Ci podskoczyć.
-dzięki.- cała się zarumieniłam.
- dobra przyniose Ci tutaj obiad.- powiedział po czym wstał i zaczął iść.
-Will
-Tak, malutka?
- Ja chce iść do kuchni i normalnie zjeść prosze.- zrobiłam słodkie oczy na które każdy z braci dawał mi się.
-:No dobrze, ale Vince mnie zabije.- parschneliśmy śmiechem.- ale Cie zaniosę
-ehh No dobra, stoi.
Will zaniósł mnie i usadowił na Krzesle.
- No już, jedź
-Dziekuje
Jadłam chodź wcale mi się nie chciało to zrobiłam to dla niego.
- No,no, no, a któż tu się pogodził.- do kuchni właśnie wszedl Tony i Vince.
-Hailie co ja Ci powiedziałem? Że masz zostać w pokoju.- zaczął Vince, i gdy już miałam się odezwać Will powiedział za mnie.
-Ja ją przyniosłem, sorka Vince.- Will zaśmiał się pod nosem jak i ja z Tonym.
- Hailie jak zjesz, mam Cię widzieć jak leżysz i odpoczywasz dobrze?
-tak Vince
Gdy zjadłam tak jak Vince powiedział musiałam iść do góry więc bez gadania wstałam od stołu, gdy nagle znów zakręciło mi się w głowie i opadłam o ścianę.
-Hailie! Mówiłem zebys sama nie wstawała.- powiedziała Will
-Znów..znów mi się zakręciło w głowie.- jeknelam i przeszedł prze mnie dreszcz
Tony zaniósł mnie na kanapę i zawołał wszystkich, jak na zebranie.
-Jezu nic się nie stało, po co robicie z tego takie show.- jęknelam z poirytowaniem.
-Hailie zadbaj wreszcie o twoje zdrowie. To poważna sprawa.- powiedział pierwszy Vincent.
-Tylko mi się zakręciło w głowie.
-Nie tylko malutka, to nie są żarty.
-błagam nawet ty.- znów jeknelam i zakrylam twarz w kocu, którym byłam okryta.
Udawałam ze zasnęłam żeby dali mi spokój.
-Co zrobicie?.- zagadnął Dylan
-Jeśli to się jeszcze będzie powtarzać pojedziemy do szpitala.- powiedział stanowczo Vince
- Nie lepiej teraz już tego zdiagnozować? Co jak to jakiś nie wiem rak czy coś?.-powiedział Dylan
-Jaki rak? Nie błagam!.- po raz setny jęknelam i zaczelam płakać
-Dylan serio?.- powiedział Will
-Nie wiedziałem, że nie śpi!.- zaczął się bronić
-Hailie nie masz raka, nic się nie dzieje, Dylan jebnie nie potrzebne słowa wiesz jak to on.- odezwał się Tony
Stresowałam się ale było mi lepiej gdy tony to powiedział, nie wiem czemu.
-A nawet gdybys miała, nic Ci nie będzie bo podejmiemy wszystkie kroki i nawet tego nie odczujesz młoda.- powiedział Shane.
-Mogę tu spać? Nie chce u mnie w pokoju.
Vincent chciał już zaprzeczyć ale Tony odezwał się szybciej.
- Ja z nią zostanę, będę pilnować Obiecuje, nawet głowy nie podniesie.- uśmiechnęłam się na jego słowa.__________________________________
Hejka! Dziś krótszy rodział, dajcie jakies pomysły.
POMYSŁY>>>>
UWAGI>>>>>
CZYTASZ
Rodzina monet
Mystery / ThrillerInne losy Hailie. Sugeruje się waszymi radami, więc rozdziały biorę z pomysłów które m piszecie.