←8→

348 20 2
                                    

- Dzień dobry! Ja po dziewczynki. - powiedziałem do kobiety.

Zdziwiła się, moją obecnością, no wsumie, ja na jej miejscu również bym był zdziwiony. Ale właściwie to co ja mam jej powiedzieć? Pański były mąż, nie może odebrać dzieci, więc ja jako jego przyjaciel z reprezentacji to zrobię?

- Dzień dobry, ale czemu pan, a nie Robert? - spytała.

- Szykuję się na mecz. - odpowiedziałem.

- No nie wiem, czy ja ci mogę oddać dzieci. - powiedziała.

- Niech pani mi zaufa. - poprosiłem.

- Mamo! Czemu nie możemy iść z wujkiem Nicolą? - spytała Klara.

- Dobrze, masz te dzieci. - powiedziała.

Wsadziłem je do fotelików z tyłu samochodu, a sam usiadłem przed kierownicą. Zanim ruszyłem zadzwoniłem do Gavi'ego z dupy wziętego numeru, bo Lewy nie odbierał.

- Tak?

- No hej, mam już dziewczynki, a Lewy nie odbiera. Mam z nimi jechać do domu, czy na stadion?

- Yyy no na stadion.

- Okej, dzięki.

- Kupisz po drodze dzieciom i mi soczek ✨jApKowY✨.

- Okej.

Pojechałem do jakiegoś, nawet sporego sklepu.

- Dziewczynki? Wiecie, gdzie w tym sklepie są soczki? - spytałem.

- Eee... Chyba tam po lewo. - odpowiedziała Laura.

Zgodnie z wskazanym przez nią kierunkiem, ruszyliśmy po soczek. Dobra, ale czy jeden duży, czy kilka małych? Hmm... Dobra dla dziewczynek jeden duży i dla Gavi'ego jeden duży. Mam nadzieję, że Lewy nie chce... No cóż...

Jak do tego doszło?  Zalewski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz