←4→

450 22 2
                                    

Jak Lewy wrócił wyszliśmy. Kawiarnia była 15 minut, od jego domu. Przywitała nas tam bardzo miła kelnerka.

- Dzień dobry! Co dla państwa? - Spytała.

- Dla mnie herbatę i jakieś tam ciasto, niech pani wybierze. - Odpowiedział Lewy.

- A dla mnie kawę cappuccino i szarlotkę. - Odpowiedziałem.

- To ja ciasteczka z czekoladą, oraz te z marmoladą i herbatę malinową. - Odpowiedział Gavi.

Kelnerka odeszła w głąb kuchni, a my czekaliśmy na nasze zamówienie.

- Gavi? Nie za dużo tych słodkości? - Spytał śmieją się Lewy.

- Nie. - Odpowiedział pewny siebie Gavi.

Ja rozglądałem się po lokalu. W sumie, to nie wiedziałem jak rozmawiać z chłopakami i o czym. Gavi wstał i udał się do łazienki.

- Nicola, jak ci się podoba, narazie w Hiszpanii?

- No ładnie tutaj.

- Jutro pójdziemy, a... no może po jutrze pójdziemy pooglądać miasto, bo jutro mamy z Gavi'm mecz. A i no wiesz... Gavi jest Gavi'm ma czasami takie dziwne odklejenia.

- Rozumiem.

***

Gavi pił sobie, w spokoju herbatę, gdy niechcący, Lewy go trącił.

- Zabije cię!

- No sorry ja nie chciałem...

- Ja mam białą koszulkę! Nie mam innej!

- Jak ty się spakowałeś, jak masz jedną koszulkę i to w dodatku na sobie?

- Chujowo!

- No właśnie widzę. Dam ci w domu swoją.

- Ale jak? Przecież ty masz prawie wszystkie brudne lub w praniu!

- Aaa... No tak... To zmienia wszystko...

Z jednej strony, było mi żal Gavi'ego, a z drugiej śmieszyła mnie ta sytuacja.

- Gavi! Ja chcesz to ja, ci dam swoją koszulkę. Mamy chyba podobny rozmiar.

- Dzięki ci. Naprawdę.
______________________________
Miałam napisać, że Gavi się wyjebał w błoto, ale to zbyt brutalne.

Jak do tego doszło?  Zalewski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz