←14→

266 21 8
                                    

- Otworzyłem drzwi, a tam stał Benzema z... Z niczym tak no se przyszedł bez celu. - powiedział.

- No to nie... Znaczy... Tak, tak było... - potwierdził Benzema.

Opuściliśmy pokój przesłuchań, czyli salon.

Pov: Zalewski

- Wy wierzycie w te zeznania? - spytałem.

- Oczywiście, że nie. - odpowiedział Szczęsny, po czym wziął do ręki, kubek z sokiem jabłkowym, bo byliśmy w kuchni.

- No ja, raczej też nie. - odpowiedział Gavi.

- My chyba nie powinniśmy tam z nimi zostawiać Vini'ego... U kurwa! To nie soczek jabłkowy... Ble! - wydarł się bramkarz.

Wróciliśmy do salonu, by zadać kilka dodatkowych pytań.

- A więc dobrze, uznajmy że uwierzyliśmy w waszą wersję. - zaczął Szczęsny.

- Co było dalej? - dokończył Gavi.

- Dobra, wy róbcie te przesłuchania, a ja idę do auta. Czekam na ciebie Benzema. - oznajmił Vini.

- Dalej? Eee no się wkurwiłem, bo nie chciało mi się chować tych talerzy... Rzuciłem więc dwoma, o podłogę. Potem wziąłem szklankę i niechcący go trafiłem... Ale to naprawdę było nie chcący... - tłumaczył się Lewandowski.

- Potem poszliśmy w ramach przeprosin, do tej restauracji, a potem już wiecie. - dokończył zeznanie Benzema.

Puściliśmy go, bo nikt go tu nie chcę. Teraz trzeba schować talerze i kubki, a to co potłukło sprzątnąć. Ale to już robota Lewego. Ja poszedłem do dziewczynek.

- Cześć co robicie? - spytałem.

- Budujemy więżę z klocków, ale nam się cały czas przewraca. - wytłumaczyła Klara.

- Dobrze, to wam pomogę. - powiedziałem, po czym chwyciłem klocka.

- Nie! Po czerwonym musi być pomarańczowy! - krzyknęła Laura.

Ojoj, będzie zabawa, z tą wierzą... Ale i tak, nie mam, nic innego do roboty.





Jak do tego doszło?  Zalewski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz