←37→

118 15 0
                                    

- Cristiano!? - krzyknął Paulo.

- Ooo cześć. Nie spodziewałem się was tutaj. - powiedział podchodząc do naszej grupki.

- No my początkowo też... Ale nie o tym. Mamy taką... Nietypową sytuacje... - wytłumaczył Robert.

- Jaką? Macie jakiś problem? - spytał Ronaldo.

- Ah... No bo... Inaczej był u ciebie ostatnio Benzema? - spytałem.

- Hm... Chyba... Tak! Tak tak był! - powiedział.

- Em... Bo tak jakby w twojej piwnicy są dzieci Roberta. - powiedział całkiem poważnie Szczęsny.

- Wy sobie żartujecie. Tak? - spytał patrząc na nas, jak na największych debili. 

- Nie... - odpowiedziałem.

- No ale jak? Kiedy? - spytał niedowierzając. 

- Benzema. - odpowiedział Robert.

- Czekajcie. Zadzwonię do Geo. - oznajmił.

***

Pov: Robert

Minęło z 20 minut. Proszę, by one tam były, bo inaczej się zajebie...

- Eh... Rzeczywiście macie rację. Ale ja nadal nie rozumiem jak to się stało...

- Oh. Ja też nie wiem. To co mamy po nie jechać?

- Tak. Ale polecam wam pojechać na wielbłądach, bo uwierzcie mi będzie szybciej niż samolotem.

- Nooo. Okej...

Tak i zrobiliśmy. Obok hotelu była stacja z wypożyczalnią tych zwierząt. 3 powinny nam starczyć.

***

Zapukałem do drzwi. Otworzyła mi partnerka Cristiano.

- Zapraszam. Dziewczynki siedzą w salonie. Weszliśmy do eleganckiego i luksusowego domu.

- Tata! - krzyknęła Laura i Klara.

Przytuliłem córki. Jak ja ich dawno nie widziałem.

Pov: Zalewski

- Gaviii! Trzymaj mnie bo się porycze!

- Ale słodkie.

- Bardzo zaraz cukrzycy dostanę.

Wyszliśmy już z rezydencji Ronaldo.

- Ej, bo w sumie, to szybko nam poszło. Może jeszcze tutaj zostaniemy? - spytał Szczęsny.

- No nie wiem. Ja bym tam wolał wrócić do Włoch. - odpowiedział Dybalą. 

- Równiez. Jestem za. - powiedziałem.

- No, dobra to już patrzę, kiedy mamy lot. To wy do Rzymu? Bo ja z dziewczynkami wracam do Barcelony. - spytał Robert.

- No, wrócę chętnie do domu. - powiedziałem.

- Ej! Nicola! To ja z Paulo, możemy nadal u ciebie zostać? - spytał Szczęsny.

Wywróciłem oczami.

- Tak.


Jak do tego doszło?  Zalewski x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz