... (bonus)

31 8 0
                                    

Nastolatkowie jeszcze nigdy nie widzieli swojej wychowawczyni tak smutnej i rozczarowanej. Zawsze była niemiła, złośliwa, zdenerwowana, ale nigdy nie wydawała im się tak bezsilna i zmęczona jak teraz. Spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami, jakby zrozumieli się bez wypowiedzenia jakichkolwiek słów. Wstali z miejsc i wolnym krokiem podeszli do pani Eleonory. Stanęli przed nią i wszyscy razem schylili się, alby mocno ją przytulić. Wychowawczyni zrobiła wielkie oczy, jakby nawet przez chwilę się przestraszyła, ale po chwili uśmiechnęła się i rozluźniła, otaczając wszystkich ramionami. Ali wzruszyła się na ten widok, tak samo jak Elgizibiusz i Teodor. Wyjęła chusteczki zza kanapy i podała mężczyznom.

– Oj dajcie spokój, to normalne w rodzinie! – zaśmiał się Aleksander, ale w kąciku jego oka również widoczna była mała kropla.

Kiedy nastolatkowie usiedli z powrotem na kanapie, a pani Eleonora znów wydawała się silą i surową wychowawczynią, postanowili opracować plan, który pomoże im odnaleźć i uwolnić Rozalię.

– Na początek, musicie poznać i opanować swoje moce – zaczął Aleksander.

– Niby jak mamy to zrobić? Już kilka razy próbowałem i źle się to skończyło – powiedział ponuro Albert. – No i poza tym skąd mamy wiedzieć, ile mamy czasu?

– Mamy tu warunki do nauki twojego żywiołu – Aleksander zaśmiał się pod nosem, unosząc jeden kącik ust. – Według legendy, czasu jeszcze trochę macie, a ja uważam, że Wężownik nie zrobi niczego waszej przyjaciółce. To może być jego karta przetargowa. Ale to już temat na jutro. Dziś musicie się porządnie wyspać. Jutro o świcie Elgizibiusz zaprowadzi was na arenę – oznajmił i podniósł się z miejsca. – No, to na mnie już czas – rzekł na koniec. – Dobranoc – ogłosił i nie czekając na odpowiedź wyszedł z domu.

Nastolatkowie patrzyli jak Aleksander szybkim krokiem przechodzi przez pomieszczenia by dojść do drzwi. Nie zdążyli nawet zapytać, czy mogą się jakoś przygotować, czy coś ze sobą zabrać i o jaką arenę może chodzić. Poczuli się zdezorientowani, bo nie mieli pojęcia, co ich czeka. Wiedzieli tylko, że wszystko co robią jest z myślą o uratowaniu Rozalii. Tego wieczora pani Eleonora, Ali oraz Elgizibiusz i Teodor ustalili, że po tym jak nastolatkowie odbędą potrzebny trening i nastanie odpowiedni czas, zbiorą kilkoro ludzi i zaplanują atak na Ophiuchusa oraz odbicie nastolatki. Oczywiście pani Eleonora marudziła coś o niebezpieczeństwie i o tym, że nie może narażać swoich wychowanków, ale w głębi duszy wiedziała, że nie ma innego wyjścia, bo to właśnie oni są głównym celem Wężownika. Nie wiadomo jednak, jakich zdolności nabył przez tak długi żywot i jak on przygotował się do tej walki. Jedno było dla pani Borgacz najważniejsze – aby jej wychowankowie potrafili się bronić i byli bezpieczni. Musiała się zatem zgodzić na trening, którego i tak bardzo się obawiała. Nastolatkowie oburzali się, że nie mogą ruszyć na poszukiwania przyjaciółki od razu, ale jedyne co im pozostało, to zaufać wiedzy Aleksandra. Zrozumieli, że bez jakiegokolwiek treningu nie mogliby stanąć naprzeciw Wężownika, a poza tym, nie wiedzieli nawet gdzie mogą go znaleźć. Musieli całkowicie zdać się na łaskę mieszkańców wioski.

TRZYNASTY GWIAZDOZBIÓR ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz