– Wyjdźcie stąd! Zamknijcie się w pokojach, ja spróbuje wyprowadzić go na dwór – rozkazała wszystkim Eleonora.
– Zostaniemy! Chcemy pomóc! – sprzeciwiła się Anastazja.
– Hela zabierz je stąd, to zbyt niebezpieczne! – powtórzyła kobieta i wyciągnęła z kieszeni swojego rozciągniętego swetra coś, co przypominało sztylet. Narzędzie poplamione było krwią węża, który teraz w zatrważającym tempie regenerował się na podłodze stołówki.
– Czy ktoś nam powie co to ma znaczyć?! – dopytywała blondynka, kiedy Hela odzyskawszy zdrowy rozsądek, pociągnęła obydwie podopieczne za ręce do wyjścia.
Zwierzę podniosło swój odrośnięty łeb i wgapiało swoje wielkie oczy w Helę.
– To mityczny stwór, bardzo niebezpieczna bestia – krzyknęła pani Borgacz, przebijając ostrzem grubą skórę węża. – Ale podobno nigdy wcześniej się nie regenerował... nie wiem co się zmieniło. Uciekajcie stąd, ja go zatrzymam! – rozkazała, a stworzenie przeniosło wzrok na nią.
Wąż otwierając i zamykając paszczę próbował zranić wychowawczynię, ale ta okazała się być bardzo dobrą wojowniczką. Mimo swojego wieku, dawała radę robić uniki i co jakiś czas udawało jej się zranić bestię. Hela usilnie próbowała wyciągnąć obydwie nastolatki z sali, ale spotkała się z całkowitym sprzeciwem.
– Musimy jej jakoś pomóc! – krzyczała Rozalia.
– Hela, ty nie rozumiesz... – próbowała wyjaśnić Anastazja, której właśnie udało się uwolnić z uścisku.
Anastazja stanęła na środku stołówki i przez chwilę obserwowała z przejęciem walkę pani Borgacz, która co jakiś czas prześlizgiwała się tak, jak swój przeciwnik pod ławkami stołówki. Dziewczyna podwinęła rękawy swojej niebieskiej bluzy i zacisnęła dłonie w pięść. Wokoło rozległ się okropny hałas, którym zainteresował się nawet wąż, gdyż zdezorientowany obrócił kilka razy swój ciężki łeb, rozrzucając przy tym ławki i krzesła na wszystkie strony. Hela w ostatniej chwili zdążyła uniknąć ciosu lecącego krzesła.
– To rury... tak! Jesteś genialna, ale Anastazjo... zobaczą cię! – krzyczała Rozalia.
– Coś czuję, że widziały już gorsze rzeczy! – skomentowała dziewczyna, a zardzewiałe rury huczały coraz głośniej, aż w końcu, rozległ się głośny brzdęk. Rury pękły, a silny strumień wody uderzył prosto w paszczę węża. Potwór machał cielskiem na boki, uderzając w powywracane ławki. Wydostał się jednak spod strumienia, otrząsnął kilka razy, syknął i ruszył w stronę dziewczyny, która spowodowała tę katastrofę.
Anastazja jeszcze kilka razy próbowała skierować strumień wodny w potwora, ale lęk, który odczuwała sprawił, że woda opadała na podłogę zanim osiągnęła wymaganą wysokość. Wąż zbliżył swą paszczę niebezpiecznie blisko twarzy Anastazji i wlepiał w nią swoje żółte oczy. Widząc to, Rozalia zaczęła łapać w rękę cokolwiek jej się nawinęło i rzucała tym z całej siły w węża. Talerz po talerzu i kubek po kubku rozbijały się o jego grubą skórę, a sztućce z brzdękiem opadały na podłogę. Wąż skierował teraz swój łeb na rudowłosą dziewczynę, która kucnęła przerażona, chowając się za stolikiem. Spojrzała ukradkiem na gada, po czym zamknęła oczy i dotknęła opuszkami palców podłogi. Od podłogi rozeszły się mocne wibracje, a pod dłonią Rozalii grunt dosłownie zaczął się zapadać. Dziura w podłodze poszerzała się i przedłużała, aż w końcu wąż zaczął się w nią zapadać. Rozalia nie potrafiła jednak zapanować nad swoimi mocami i zupełnym przypadkiem, wyburzyła bardzo dużą dziurę w ścianie stołówki, która prowadziła na zewnątrz budynku. Przestraszony wąż wypełzł przez nią do ogrodu i zniknął wszystkim z pola widzenia. Rozalia wstała z miejsca i podeszła ostrożnie do wielkiego otworu.
– Niebywałe – powiedziała zaskoczona wychowawczyni. – Nie podchodź tam moje dziecko! – dodała ostrzegawczym tonem.
– Wszyscy... cali? – zapytała Anastazja, a jej głos załamywał się przy każdym słowie.
– Hela, gdzie jest Hela? – zdenerwowała się Eleonora, kiedy zauważyła brak kucharki. Kobiety przyjaźniły się od lat i fakt, że Heli mogłaby stać się jakakolwiek krzywda doprowadzał panią Eleonorę do ataku paniki.
– Tu jestem! – wychyliła się zza leżącej pod ściany ławki Hela, a pani Eleonora odetchnęła z ulgą.
Stojąca obok wielkiej wyrwy w ścianie Rozalia, odwróciła się gwałtownie i spojrzała w ziemne pęknięcie, gdzie zauważyła kawałek ogona. Potwór wyrósł przed nią jak ogromne drzewo i zawinął kilka razy swoim długim ciałem w taki sposób, że jego wielki łeb osiadł na wysokości głowy Rozalii i wgapiał w nią swoje żółte, drapieżne oczy. Kiedy pozostałe kobiety zorientowały się, co się dzieje, Rozalia była już w potrzasku. Jej jedyną nadzieją było przeskoczenie przez otwór w ścianie i ucieczka do ogrodu. Jednak, kiedy tylko tego dokonała, zwierzę natychmiast wypełzło za nią. Anastazja, Hela i pani Borgacz niemal natychmiast wybiegły za nimi. Po Rozalii oraz wężu nie było już jednak żadnego śladu. Jedyne, co rzucało się w oczy to zagnieciona w kilku miejscach trawa i rozrzucone kawałki wyrwanej gleby.
CZYTASZ
TRZYNASTY GWIAZDOZBIÓR ✔
FantasyZapraszam na lekkie fantasy, dotyczące gwiazdozbiorów zodiakalnych. Kiedy jedno z nich znika bez śladu, pozostali dowiadują się, że muszą nauczyć się kontrolować swoje moce, by stawić czoła mrocznym i nieznanym siłom, które kryją się za zaginięciem...