...

39 11 0
                                    

– Co się tutaj do licha dzieje?! Nie może być choć chwili spokoju żebyście czegoś nie zbroili!? – Pani Borgacz omal sama nie runęła na ziemię, kiedy zobaczyła kawałki spalonej dachówki. Złapała się za głowę i zacisnęła mocno usta oraz swoje kocie oczy, żeby nie powiedzieć czegoś bardzo niestosownego. Spojrzała na Alberta, który trzymał w rękach omdlałą Anastazję. Dziewczyna majaczyła po nosem, że jest bardzo zmęczona i że za chwilę zaśnie. Twarz pani Borgacz z groźniej zmieniła się na opiekuńczą i zmartwioną.

– Zabierz ją natychmiast do środka, Tereso pomóż mu! – rozkazała wychowawczyni, a zmartwieni przyjaciółką nastolatkowie z pomocą pani Eleonory znieśli dziewczynę do ogrodu i weszli do Motyla, leczy tym razem już przez drzwi.

Albert zaniósł Anastazję do łóżka, ale cała sytuacja wzbudziła zainteresowanie wszystkich mieszkańców domu dziecka, których pani Borgacz musiała wyganiać z powrotem do swoich pokoi. Gapie jednak zamykali na chwile drzwi, by po chwili uchylić je i znów obserwować, co tym razem zbroili nastolatkowie.

– Co się stało? Co jest z Anastazją?! – zapytała zmartwiona i zaspana Rozalia, kiedy dostrzegła, że Albert kładzie jej nieprzytomną przyjaciółkę do łóżka. Dziewczyna wydawała się po prostu głęboko spać.

Albert w dużym skrócie opowiedział Rozalii, o tym, co zaszło na dachu i równie zmartwiony usiadł na jej łóżku, podpierając twarz rękoma.

– Nie mam pojęcia co jej się stało, ja nie czułem się zmęczony, gdy pierwszy raz użyłem swoich mocy, może ona to po prostu jakoś inaczej odczuwa? – zastanawiał się Albert.

– Czyli, wszyscy macie moce? – zapytała Rozalia, próbując poukładać swobie wszystko w głowie.

– Wygląda na to, że tak, ale nie wiemy, dlaczego i co je powoduje. Być może, ty też jakąś masz! Może coś wydarzyło się nad tym jeziorem – Albert próbował znaleźć przyczynę. – Teraz jednak najważniejsze, aby Anastazji nic się nie stało. To wszystko moja wina! Zachciało się treningu na dachu – załamał ręce.

– Dlaczego nie zawołaliście mnie na dach? – dopytała zmartwiona i zawiedziona Rozalia.

Albert wytłumaczył jej jednak, że żadne z nich nie spodziewało się nikogo na dachu i spotkali się tam zupełnie przypadkiem.

– Daj spokój, przecież wiesz, że jesteśmy drużyną! – przytulił ją, czując, że powinien się jej wytłumaczyć.

– Tak! Ja wiem... po prostu ostatnio mam ciężki okres, a teraz jeszcze Anastazja – wytłumaczyła i zdaje się, że chciała mówić dalej, ale nie była w stanie.

Te miłą chwilę przerwały krzyki pani Borgacz i głośny ton tłumaczącej się Teresy, która rozpaczliwie próbowała złagodzić karę, która czeka na troje nastolatków. Kiedy weszły do pokoju, Anastazja obudziła się i spojrzała na wszystkich, łapiąc się za głowę. Obecni w tej chwili w pokoju, włącznie z Teresą oraz panią Borgacz spojrzeli na nią z troską.

– Co się dzieje?! – zapytała zdezorientowana Anastazja.

– Zasłabłaś dziecko, prawdopodobnie dym ci zaszkodził, dzwoniłam do pobliskiego szpitala i lekarz już jedzie.

– Wszystko jest w porządku, dobrze się czuje – powiedziała dziewczyna powoli podnosząc się na łóżku, ale i łapiąc czegokolwiek, aby nie osunąć się na ziemię.

– Nie wstawaj, aż lekarz cię zobaczy – nakazała. – A wy dajcie jej wody! – zwróciła się do Teresy i Alberta. Anastazja złapała kilka szybkich łyków, jakby nie piła nic przez cały dzień i od razu wyglądała o wiele wyraźniej. Znów ułożyła głowę na poduszce i czekała na przyjazd człowieka, o którym wspomniała pani Eleonora.

Po kilkunastu minutach lekarz przybył do bidula i zbadał Anastazję. Badanie nie trwało długo, a doktor nie stwierdził niczego poważnego. Uznał, że nie było to zatrucie dymem, a być może zbyt duży stres lub odwodnienie. Zalecił odpoczynek i obserwację, a także wizytę w szpitalu, jeśli stan dziewczyny uległby pogorszeniu. Pani Borgacz odetchnęła z ulgą, ale pomieszczenie opuszczała, nie kryjąc swojego zdenerwowania. Nie chciała jednak rozmawiać dziś o zaistniałej sytuacji, a zamiast tego rozkazała całej trójce zjawić się u niej o poranku z dokładnie przemyślanym wytłumaczeniem.

Przyjaciele rozmawiali jeszcze chwilę w ciszy i rozeszli się do własnych łóżek. Dziś wszyscy długo walczyli, aby zasnąć, gdyż chcieli mieć już za sobą rozmowę z panią Borgacz. Do tego pragnęli znów spróbować użyć swoich nowoodkrytych mocy. Ekscytacja i przerażenie sprawiły jednak, że nastolatkowie zasnęli dopiero po trzeciej nad ranem. Nawet Anastazja, która nie lubi zbyt dużych i gwałtownych zmian, czego nigdy nie ukrywa, teraz sama zaczyna się z nich cieszyć. Zmartwiła się jednak tym, że użycie mocy kosztowało jej tyle siły. Teresa i Albert byli pełni energii, i tylko Anastazja straciła przytomność.

TRZYNASTY GWIAZDOZBIÓR ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz