O szóstej nad ranem w pokojach nastolatków zadzwoniły budziki. Każdy zaczął po swojemu przygotowywać się do wyczekiwanego treningu. Dziewczęta zrobiły kilka rozciągających ćwiczeń, a Albert spróbował wykonać kilka pompek opierając się na jednej, zdrowej nodze, ale zrezygnowany bardzo szybko zabrał swoje leżące na łóżku kule i wyszedł, opierając na nich ciężar ciała. Kiedy doszedł do salonu, czekały tam już dziewczęta i Elgizibiusz. Albert popatrzył dużymi na Anastazję i uśmiechnął się delikatnie, mierząc jej sportowy strój od dołu do góry. Anastazja należała bowiem raczej do osób ubierających się w klasyczne jeansy i jednobarwne koszulki, dlatego jej widok w czymś tak innym wywołał u Alberta spore zdziwienie. Już miał zebrać się w sobie i podejść do dziewczyny, by powiedzieć, jak dobrze wygląda, ale wtedy wskoczyła przed nich uśmiechnięta od ucha do ucha Teresa.
– Gotowi na trening? – zapytała retorycznie i pobiegła do drzwi, gdzie czekał na nich Elgizibiusz.
– Chyba nigdy nie widziałam, żeby Teresa garnęła się do jakiejkolwiek aktywności z taką pogodą ducha – zaśmiała się Anastazja.
– Tak, ja też – zgodził się. – Ty... Wyglądasz świetnie – wybełkotał w końcu nieśmiało, a policzki Anastazji zarumieniły się, jak na zawołanie.
– Ty też niczego sobie – puściła chłopakowi oczko.
Droga do areny nie była zawiła i skomplikowana. Wystarczyło przejść kilkaset metrów wzdłuż rzeki i skręcić w prawo dwieście metrów przed wodospadem, gdzie znajdowały się dwa wielkie głazy, a pomiędzy nimi grube i wysokie na trzy lub cztery metry metalowe drzwi. Nastolatkowie zmierzyli zaskoczonym wzrokiem niespodziewaną przeszkodę i spojrzeli pytająco na Elgizibiusza.
– To ze względów bezpieczeństwa. Mieliśmy tu już małe tornado, pożar, a nawet tsunami! Te drzwi i głazy służą jako swego rodzaju zapora przed waszymi mocami – wyjaśnił najbardziej prosto jak potrafił.
– Ekstra – podekscytowała się Teresa i podskoczyła w miejscu.
Elgizibiusz pociągnął za klamkę po prawej stronie żelaznych drzwi i używając dużej siły swoich mięśni, otworzył je na całą szerokość. Nastolatkowie z błyskiem w oczach przyglądali się ogromnej arenie, dostosowanej do rozwoju ich talentów. Nie byli tam jednak sami. Trójka uzdolnionych tak samo, jak oni była już w trakcie swojego porannego ćwiczenia. Wszyscy ubrani w takie same stroje, czyli czarne, dresowe spodnie i fioletowe, przylegające do ciała koszulki. Trzeba było przyznać, że wyglądali jak drużyna super bohaterów, co wywołało zmieszanie na twarzach nastolatków, którzy dopiero co poznawali swoje moce. Spojrzeli po sobie z lekką rezygnacją w oczach. Nawet entuzjazm Teresy bardzo szybko ostygł. Dziewczyna trzymała się zimną dłonią za łokieć i skuliła ramiona, obserwując ćwiczących, którzy właśnie w tej chwili zorientowali się, że nie są sami na arenie.
– Hej, zobaczcie kto do nas dołączył! – zawołała donośnym głosem dziewczyna, która jako pierwsza zauważyła obecność nastolatków. – Cześć Elgi – przywitała się podchodząc bliżej i stanęła naprzeciwko nastolatków, szczególną uwagę zwracając na Alberta.
Dziewczyna była zdecydowanie wyższa niż Anastazja, czy też Teresa, ale wciąż niższa niż Albert. Podchodząc odgarnęła swoje długie, czarne włosy i spięła je ostentacyjnie w wysokiego, niedbałego kucyka, po czym przywitała się ze wszystkimi.
– Jestem Zoja, żywioł ognia – oznajmiła z podniesioną głową, zarzucając związane włosy do tyłu. – Podobno mam się tobą zaopiekować – puściła oczko w stronę Alberta i uśmiechnęła się do niego zalotnie przymrużając oczy.
– Najchętniej ugasiłabym jej ten ognisty entuzjazm – wyznała szeptem Anastazja, przychylając się dyskretnie do Teresy, która próbowała powstrzymać wybuch śmiechu, spowodowany słowami zazdrosnej przyjaciółki.
– A Ty to? – zapytała widocznie poirytowana Zoja, podejrzewając Anastazję o niemiły komentarz na swój temat.
– Anastazja, żywioł wody – odpowiedziała surowo, również zarzucając opadające włosy do tyłu w ramach mało dyskretnej parodii.
Zoja wyraźnie zdenerwowało zachowani Anastazji. Zacisnęła dłoń w pięść i już miała coś odpowiedzieć, ale przerwało jej głośne chrząkniecie Teresy.
– A ja jestem Teresa – wystąpiła krok do przodu, stając naprzeciwko nowopoznanej dziewczyny. – Powietrze – rzuciła chłodno, jakoby chciała pokazać, że w każdym momencie obstanie za przyjaciółką, a wokół niej zerwał się głośno porywisty wiatr
Elgizibiusz obserwował sytuację z konsternacją. Inaczej wyobrażał sobie to spotkanie i nie za bardzo miał pojęcie, jak może przerwać te jakże miłe przywitanie. Popatrzył jeszcze przez chwilę i podrapał się po czole próbując coś wymyślić.
– Dogadają się w końcu – rzucił zrezygnowany i machnąwszy ręką, skierował się ku wyjściu, zostawiając nastolatków ze zdziwieniem na twarzach.
CZYTASZ
TRZYNASTY GWIAZDOZBIÓR ✔
FantasyZapraszam na lekkie fantasy, dotyczące gwiazdozbiorów zodiakalnych. Kiedy jedno z nich znika bez śladu, pozostali dowiadują się, że muszą nauczyć się kontrolować swoje moce, by stawić czoła mrocznym i nieznanym siłom, które kryją się za zaginięciem...