Przyjaciele patrzyli, jak Anastazja oddala się od nich. Albert chciał nawet za nią pobiec, ale Teresa chwyciła go za rękę i kazała odpuścić, tłumacząc, że Anastazja ma ostatnio cięższy czas i nie czuje się najlepiej. Rozalia stała przez chwilę jak wryta w ziemię, nad którą jak się okazało potrafi sprawować kontrolę. Była zła, że Anastazja potraktowała ją w taki sposób i zniszczyła chwilę, z której tak bardzo się cieszyła. Przyjaciele próbowali tłumaczyć zachowanie Anastazji, ale wyglądało na to, że dziewczyny pierwszy raz w życiu, poważnie się pokłóciły, a to była dla nich wielka katastrofa, gdyż nie mieli nikogo prócz siebie. Zanim wrócili do budynku, postanowili posprzątać bałagan, który zostawili w ogrodzie. Rozalia połączyła ziemię w taki sposób, że wyglądała jakby nigdy się z nią nic nie stało, a przyjaciele zasłaniali ją, jak tylko mogli.
Wszyscy wrócili do pokojów, zanim wychowawczyni pojawiła się w Motylu, aczkolwiek i tak się spóźnili, przez co Hela była kłębkiem nerwów i chodziła, cochwilę zawiązując i rozwiązując swój fartuch.
– No jesteście wreszcie, co zrobiliście swojej koleżance!? Była taka smutna i zapłakana – zapytała zatroskana Hela, łapiąc się dłonią za policzek, kiedy tylko zobaczyła, że troje nastolatków przemieszcza się powolnie do swoich pokoi.
– To tylko mała sprzeczka, Anastazja ma ostatnio trudny okres – powiedziała Rozalia, przechodząc obok Heli bez zatrzymania się. Zdawała się nie przejmować słowami przyjaciółki i nawet lekko się uśmiechnęła, co nie umknęło uwadze Teresy.
– Hej, to poważna sprawa! – krzyknęła do Rozalii zdenerwowana Teresa. – Co się dzieje? – dopytała, gdy dogoniła rudowłosą dziewczynę i stając naprzeciw niej, uniemożliwiła jej przejście. Hela wytarła nerwowo ręce o swój niebieski fartuch i burknęła pod nosem coś o szacunku do starszych. Wróciła do kuchni, nie ukrywając, że zachowanie dziewczyny ją uraziło i oburzyło.
– Co się dzieje?! Wymknęliście się w nocy beze mnie, żeby wypróbować swoje moce! Od wczoraj rozmawialiście tylko o tym i tylko się cieszyliście, kiedy ja martwiłam się, że wyrzucicie mnie z paczki, jak okaże się, że nic nie potrafię! Wiesz, jak się poczułam, kiedy i ja coś odkryłam, ale nie mogłam się nawet z tego cieszyć? – wykrzyczała z wyrzutem Rozalia, na co Teresa osłupiała i nie wiedziała co odpowiedzieć. Albert również stanął w miejscu, jakby podłoga go zatrzymała.
– Co się tu dzieje, dlaczego krzyczycie? – na korytarzu pojawiła się Anastazja, której oczy były podpuchnięte od łez.
Rozalia spojrzała na Teresę i Alberta, którzy stali jakby nie wierzyli w to, co się przed chwilą wydarzyło i nie wiedzieli, jak zapanować nad zaistniałą sytuacją. Teresa zdążyła już nawet przelać pierwszą łzę z obawy przed kolejną kłótnią.
– Roz, przecież wiesz, że wszyscy się z tego cieszymy, Anastazja tylko próbowała przewidzieć konsekwencje użycia mocy przy innych ludziach – powiedział Albert, który nie chciał kłócić się z żadną z dziewcząt.
– Niektórzy chyba jednak nie potrafią cieszyć się szczęściem przyjaciela, a zazdrość im się aż ulewa – powiedziała niskim tonem Rozalia, patrząc Anastazji prosto w oczy, ale niestety dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że przesadziła. Blondynce łzy znów napłynęły do oczu, a jej policzki zrobiły się purpurowe ze złości.
– Nie dociera do ciebie, że nie chciałam, żeby ktoś nas zobaczył!? To co zrobiłaś było skrajnie nieodpowiedzialne! A gdyby ten chłopiec coś komuś powiedział i ktoś by mu uwierzył? Albo gdyby coś mu się stało?! Nie potrafimy panować nad tym co się dzieje... skąd Ty w ogóle wiedziałaś, że ziemia nie zapadnie się pod nim na kilka metrów i nie stanie mu się krzywda?! Jedyne, co musimy zrobić to zachować teraz dyskrecję i chronić siebie nawzajem, chociażby do skończenia szkoły – wypowiedziała Anastazja ściszając głos przy ostatnim zdaniu.
Rozalia opuściła głowę, ale widać było, że przepełnia ją żal. Jej oczy zrobiły się bardziej zielone niż zwykle, a na twarzy zauważyć można było małą łzę spływającą po piegowatym policzku.
– Jasne, ty i Albert na pewno będziecie się świetnie bawić, kiedy stąd wyjdziemy... tak samo Teresa! Każde z was ma już cudowne plany na przyszłość, tylko nikt nie zapytał, czy ja chcę takich zmian i czy mi się podobają – Rozalia wyglądała, jakby zakończyła już swoją wypowiedź, jednak nikt nie miał odwagi zabrać głosu. Anastazja miała już zacząć coś mówić, kiedy wszyscy usłyszeli odgłos obcasów pani Eleonory, wchodzącej do budynku.
Przestraszona Teresa oraz Albert natychmiast pobiegli do swoich pokoi, a na korytarzu została tylko Anastazja i Rozalia, które Kocira na pewno już zdążyła usłyszeć.
– Co się tutaj wyprawia? Dlaczego słyszę krzyki!? – Eleonora zwróciła się do dziewcząt podniosłym tonem. Popatrzyła na ich wyrazy twarzy i zapłakane oczy, po czym westchnęła ciężko. – Dobra, nie chce wiedzieć... jesteście prawie dorosłe i możecie rozwiązać swój problem samodzielnie. Jeżeli będziecie potrzebowały pomocy, wiecie, gdzie mnie szukać, tylko nie straszcie dzieciaków swoimi krzykami. Hela mówiła, że mały Paul wbiegł do domu ze łzami w oczach i prawie ją przewrócił! Nie do wiary, oszaleje z wami niedługo! – Wykrzyczała i minęła dziewczęta szybkim krokiem, robiąc przy tym wiatr swoją długą spódnicą. Rozalia niecierpliwie rozglądała się po korytarzu, kiedy pani Borgacz zaczęła mówić o rudowłosym Paulu, który musiał naprawdę porządnie się przestraszyć. Przyjaciółki rozeszły się bez słowa. Anastazja postanowiła porozmawiać z Teresą, która siedziała przejęta kłótnią w ich wspólnym pokoju, a Rozalia wykorzystała ładną pogodę i przedpołudnie spędziła w ogrodzie, gdzie mogła bez problemu próbować używać swojej mocy, gdy nikt nie patrzył.
CZYTASZ
TRZYNASTY GWIAZDOZBIÓR ✔
FantasyZapraszam na lekkie fantasy, dotyczące gwiazdozbiorów zodiakalnych. Kiedy jedno z nich znika bez śladu, pozostali dowiadują się, że muszą nauczyć się kontrolować swoje moce, by stawić czoła mrocznym i nieznanym siłom, które kryją się za zaginięciem...