04

10.7K 308 3
                                    

Flavio.

- Jegor jest w mieście, upomina się o spotkanie, chce dobić targu.

Rzucił jakby od niechcenia Dario. Siedziałem przy biurku i przeglądałem dokumenty. Miałem też legalne interesy, które trzeba było pilnować, czy tego chciałem czy nie, musiałem się tym zająć.

- dobrze wiesz, że z ruskimi nie wchodzę w układ, nigdy w nic z nimi nie weszliśmy i nie wejdziemy. Iwanow to skurwysyn.

Wolałem unikać ruskich. Może i mieli mi sporo do zaoferowania, ale Jegor nie działał z moimi zasadami. Handlował żywym towarem. Uprowadzał kobiety, młode, czasami nawet dziewczynki. Sprzedawał, a to co się nie sprzeda, zostawiał w burdelu.

- z tym się zgodzę, ale mają też całkiem niezły sprzęt który moglibyśmy od nich kupić, poza tym, wiesz, że nie da Ci spokoju jeśli się z nim nie spotkasz.

Uniosłem wzrok na mężczyznę siedzącego naprzeciwko. Fakt, broń mieli chyba jeszcze lepszą niż Meksykańce, ale potrafiłem radzić sobie bez tego. Wiedziałem też, że Jegor nie odpuści, w końcu już męczy dupę od półtora roku. Przejechałem dłonią po twarzy.

- Umów nas, dzisiaj w klubie o 23. Nic mu nie obiecuj bo w nic z nim nie wejdę. Spotkamy się, napijemy, da spokój na jakiś czas.

Wyzerowałem szklankę whisky i wróciłem do przeglądania papierów. Wszystko było tak jak powinno, nic się nie pierdoliło. Jedyne co nie szło po mojej myśli to sprawa Hayat która nie pozwoliła mi spokojnie spać. Co jak co ale obietnic dotrzymywałem. Przecież gdyby była martwa to już bym się dowiedział, gdyby była u Jegora też bym o tym wiedział. Wziąłem głęboki oddech gdy Dario wyszedł, oparłem się plecami o krzesło i wyciągnąłem papierosa. Zapowiada się długi i niekoniecznie przyjemny wieczór. Iwanow jest ciężkim zawodnikiem.

***

Jak zwykle wszedłem do klubu dwie godziny przed umówionym spotkaniem. Ludzie już świetnie się bawili, jedni byli pijani, inni naćpani. O ile nie robili większej awantury wcale mi to nie przeszkadzało. Wszedłem na zaplecze, gdzie ubierały się tancerki. Chociaż ubraniem nie można było tego nazwać, nie miały na sobie za wiele. Przejechałem wzrokiem po każdej, a te niecierpliwie czekały aż którąś wybiorę. W końcu zwykle to wiązało się z pieprzeniem, na co one były chętne ale do niczego nie zmuszałem.

- mam dzisiaj spotkanie z Ruskim.

Powiedziałem twardo i już widziałem przerażenie w ich oczach. Wiedziały co Jegor robi, wiedziały do czego jest zdolny i mimo, że wiedziały, że są nietykalne żadna jakoś specjalnie się nie wyrywała na przód. Wyprostowałem się i znów obrzuciłem je wzrokiem.

- jedna wystarczy, dogadajcie się, Jegor ma być o 23, już któraś ma tam być.

Wiedziały, że nie znoszę sprzeciwu, dlatego też nie obchodziło mnie co zdecydują. Wiedziały też, że faktycznie któraś ma tam być bo inaczej wszystkie poniosą konsekwencję. Nie, nie robiłem krzywdy kobietom. Po prostu wystarczyło ujebać trochę z wypłaty i już chodziły jak utemperowane.

Poszedłem na górę do przeszklonej loży do której miałem wstęp tylko ja i Dario, był moją prawą ręką i swoją drogą już powinien tu kurwa być. Spojrzałem na zegarek, barman przyniósł whisky wraz ze szklankami. Postawił na stole popielniczkę a ja rozsiadłem się wygodnie na kanapie.

Pół godziny. Dario wszedł do środka wyraźnie zadowolony. Musiał chwilę wcześniej zerżnąć, inaczej nie miałby tak dobrego humoru. Nie odezwałem się.
Dajcie mi siłę na dzisiejszy wieczór.

The Last Mission #1RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz