05

10.2K 317 12
                                    

Hayat.

Weszłam z Diego do klubu. Robił naprawdę wrażenie, z zewnątrz jak i w środku. Bawiłam się przednio mimo, że nie wypiłam nawet łyczka alkoholu. Od narkotyków trzymałam się z daleka więc też nie wchodziły w grę. Dallo niemal od razu mnie opuścił. Miał zadanie. Uwieść jedną z kurew Rossetti, dowiedzieć się co nieco i mieliśmy wyjść. Taki był plan, ale oczywiście chuj bombki strzelił bo słysząc to co ma do powiedzenia, od razu w głowie utworzył mi się inny scenariusz. Dallo wrócił po maksymalnie pół godziny, znalazł mnie w tłumie i nachylił się w moją stronę.

- Rossetti ma jakieś spotkanie, ponoć każda trzęsie gaciami bo ma być to spotkanie z Ruskiem, a przecież każdy wie jaki on jest.

Uśmiechnęłam się pod nosem na tą wiadomość.

- o której to spotkanie?

Zapytałam niemal od razu.

- 23.

Odpowiedział patrząc na mnie podejrzliwie. Złapałam go za nadgarstek i spojrzałam na zegarek. 22:17. Mój uśmiech od razu się powiększył a Dallo jakby zbladł.

- Sofia, nie próbuj, wiesz co mówią o Ruskim.

Rozejrzałam się dookoła ignorując zmartwionego mężczyznę. Owszem, może wiedziałam co mówią o Iwanowie, ale chęć dorwania Rossetti była silniejsza. Przecież każdy będzie zadowolony z mojego pomysłu, ja na pewno. No i jeszcze te kurwy, inaczej ich nazwać nie mogłam. Niespecjalnie kryły się z tym, że pieprzyły się za pieniądze. Wystarczy, że ktoś zaproponował większą sumę i ściągały majtki.
Podeszłam bo baru gdzie stała jedna tancerka i piła drinka. Chwyciłam ją za ramię chcąc zwrócić na siebie uwagę, a gdy odwróciła się w moją stronę od razu nachyliłam się do jej ucha.

- ponoć nie macie tancerki dla szefa.

Powiedziałam na tyle głośno by mnie usłyszała, ale na tyle cicho by nie zrobiła tego reszta. Uważnie zmierzyła mnie wzrokiem jakby czegoś szukała.

- jestem czysta.

Odparłam niemal od razu, wiedziałam, że nie tylko o to chodzi.

- mam słabość do Pana Rossetti a bardzo ciężko się do niego dostać, myślę, że będzie zadowolony i wy również na tym skorzystacie.

Uśmiechnęłam się najbardziej czarująco jak tylko potrafiłam, chociaż po jej minie wiedziałam, że nie będzie tak łatwo.

- on mnie zabije jak się dowie, że wpuściłam obcą.

Powiedziała szeptem i znowu dokładnie zmierzyła mnie wzrokiem. Pokrecilam głową na boki.

- nie dowie się, powiesz mi co mam robić.

Westchnęła w końcu i chwyciła mnie za rękę, pociągnęła w stronę ich przebieralni a ja piszczalam w środku z radości.

- tak nie wejdziesz.

***

I tak po godzinie stałam przed sporym lustrem, ubrana w czarny komplet bielizny, z mocnym makijażem na twarzy i czarnych szpilkach na stopach. Włosy zostawiłam rozpuszczone, szkoda było mi tych fal które robiłam w domu niemal godzinę. Emma, bo tak miała na imię tancerka która mnie szykowała, spojrzała na zegarek i zaczęła panikować.

Byłam spóźniona. Dwadzieścia minut.

A ponoć to sporo. Podała mi czarną maskę kota, na wszelki wypadek gdyby miał się zorientować, że nie należę do jego pracownic. Od razu ją założyłam. Poprawiłam czerwoną szminkę i nic nie mówiąc, udałam się we wskazanym przez dziewczynę kierunku.
Dopiero na schodach zdałam sobie sprawę co robię. Boże, jaka ja jestem głupia. Pchać się w paszczę jednego lwa to jedno, ale żeby od razu w dwie paszcze? Iwanow to drań. Właściwie to określenie dla niego jest zbyt delikatne. Każdy w naszym świecie wie kim jest i do czego jest zdolny. Ten człowiek nie ma zasad moralnych, o sumieniu nawet nie wspomnę. Czy to aby na pewno dobry pomysł żeby tam wejść?

Hayat stop - skarciłam się w myślach.

Przecież jego pracownice są chronione. Właśnie! Jego pracownice, a ja nią nie byłam. Przełknęłam ślinę przed drzwiami prowadzącymi do prywatnej loży. Zapukałam, weszłam do środka i zamknęłam od razu za sobą drzwi. Od razu trzy pary oczu skierowały się w moją stronę. Na wprost znajdowała się kanapa na której siedzieli, a przed nią stolik i niedaleko podest na którym miałam tańczyć. Weszłam na podest i zaczęłam się poruszać w rytm muzyki. Tak jak mówiła Emma. Powoli, zmysłowo, nie wulgarnie. Ukradkiem zerkałam na mężczyzn. Nie trudno było się domyślić kto jest kim. Najbardziej paskudny był Jegor. Twarz niemal cała w dziurach od młodzieńczego trądzika i blizna przechodząca przez policzek. Drugi wyglądał na przeciętnego Włocha, zadbany ale nie wyróżniał się niczym szczególnym. A Rossetti? Przystojny, dobrze zbudowany i widać było na pierwszy rzut oka, że jest wysoki. Czarne jak smoła włosy i kilkudniowy zarost. Brązowe oczy i mocno zarysowana szczęka. Wzrok miał zimny, wyraz twarzy obojętny, nawet jakby znudzony. Ewidentnie biła od niego władza.

Wiedziałam, że mi się przygląda. Nie musiałam widzieć, wystarczy, że czułam na sobie jego wzrok.

The Last Mission #1RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz