16

9.1K 307 10
                                    

Flavio.

Nie widziałem jej dwa tygodnie. Nie odzywała się. Poza jednym sms'em w którym napisała, że Toto już doszedł do siebie i jeszcze raz dziękuję.

To by było na tyle. Zero znaku życia.

Postanowiłem, że nie będę się narzucał. Prędzej czy później znowu się spotkamy. Nie miałem w zwyczaju latać za kobietami. Fakt faktem, ta była dość specyficzna i wyjątkowa ale też nie mogłem się zachowywać jakbym miał bzika na jej punkcie. Nie wyszłoby z tego nic dobrego.

Poza tym miałem teraz inne sprawy na głowie niż Sofia.

- podpalili magazyn.

Powiedział na dzień dobry Dario. Chwyciłem się za nasadę nosa. Za cholerę nie wiedziałem co robić. Dwa dni po śmierci Marco ktoś zajebał nam towar, teraz ktoś podpalił magazyn. To nie mógł być przypadek.

- może Jegor?

Zapytałem chociaż miałem co do tego wątpliwości. On nie działał w taki sposób. Nie bawi się w kotka i myszkę, raczej wchodzi, bierze co chce i rozpierdala wszystko dookoła.

- nie wydaje mi się, wiesz, że to w nie jego stylu.

Skinąłem głową i poprawiłem mankiety koszuli. Pojadę tam z samego rana.

- niech inni się tym zajmą i poszukają jakichkolwiek śladów, niech wyciągną ile się da. Za godzinę wyjeżdżamy.

Oznajmiłem i ubrany już w dopasowany, drogi garnitur ruszyłem do swojego gabinetu. Jak magazyn poczeka do rana nic się nie stanie, i tak gówno z niego zostało, a ja niestety ale miałem na wieczór inne plany.

***

Jakaś blond suka kleiła się do mojego ramienia. Siedziałem przy stole, piłem whisky i znudzony słuchałem o jej wakacjach.

Szkoda, że nie wspomniała, że zapewne pieprzyła się z kim popadnie.

Nawet Dario nie był w stanie pomóc. Próbował ją zagadać, by ta chociaż na chwilę dała mi spokój ale nic z tego.

Wziąłem głęboki oddech. Naprawdę nie chciało mi się tu siedzieć. Był tu każdy właściciel dużych firm. Od czasu do czasu musiałem się pokazać z tej dobrej strony i wpłacić trochę pieniędzy. Szły na konto charytatywne z którego korzystały różne szpitale czy domy dziecka.
Legalne interesy właśnie z tym się wiązały, żeby się wybielać. Chociaż każdy wiedział czym się zajmuje poza siecią hoteli i restauracji.

Wcale nie musiałbym tego robić, nie musiałbym się pokazywać, siedzieć i wysłuchiwać tej blondynki którą ewidentnie coś swędzi.

Podniosłem się z krzesła i ruszyłem na taras. Musiałem zapalić, nie zniosę dłużej tego pierdolenia.

Jeszcze chwila i wybuchnę.

Wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni spodni, wsunąłem jednego między usta.

- jaki ten świat mały Rossetti..

Słysząc ten głos, jej głos..
Zatrzymałem się ręką w połowie drogi do papierosa między wargami. Uniosłem kącik ust ku górze. Odpaliłem papierosa i powoli odwróciłem się w jej stronę.

Zlustrowałem dokładnie jej ciało.

Zamarłem.

Wyglądała jak pieprzona bogini.

The Last Mission #1RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz