Flavio.
Byliśmy sami w domu, poza lekarzem i psami. Reszta tuż po przyjeździe z Rosji wróciła do siebie.
Zrobiłem owocowo-warzywny koktajl białkowy. Podałem słomkę i piliśmy jak dzieci. Wzięła kilka łyków. Nie wypiła za dużo, ale dobre i to na początek.
Byłem z niej dumny, że próbowała. Naprawdę się starała.
- przepraszam, nie dam rady więcej..
Powiedziała cicho. Uśmiechnąłem się, siedziała na krześle ze spuszczoną głową. Klęknąłem przed nią.
- jestem z ciebie dumny, jesteś cholernie dzielna.
Chwyciłem jej dłonie i je pocałowałem.
- zniosłaś naprawdę wiele w tak krótkim czasie, dlatego teraz będziemy robić wszystko powoli, wspólnie. Wypiłaś naprawdę dużo jak na pierwszy raz, więc mnie nie przepraszaj i nie rób tego nigdy więcej.
Uniosła głowę i spojrzała w moje oczy.
- wspólnie.
Powiedziała. Ponownie pocałowałem jej dłoń.
- wspólnie.
Powtórzyłem i lekko się uśmiechnąłem. To był naprawdę duży krok na przód.
- masz na coś ochotę? Może zadzwonić po Grace?
Zapytałem jednak od razu pokręciła przecząco głową.
- zadzwonisz po Grace jutro to by było za dużo wrażeń jak na jeden dzień..
Zaśmiałem się na jej słowa. Poczułem, że spięła się na chwilę. Spojrzałem w jej tęczówki chcąc dowiedzieć się czy coś jest nie tak, jednak nie znalazłem nic. Przejechała jedną dłonią po moim policzku, drugą po włosach. Zamknąłem powieki, to było takie przyjemne.
- myślałam, że..
Nie dokończyła. Kolejne łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Otworzyłem oczy, mimo, że nie przestawała gładzić mojego policzka.
- pamiętasz jak obiecałem ci, że zabiorę cię jeszcze na Vaadhoo?
Zapytałem spokojnie.
- tak.
Odpowiedziała niemal od razu. Uśmiechnąłem się, podniosłem ją wiedząc, że nie będzie miała jeszcze tyle siły by iść sama.
- ja zawsze dotrzymuje obietnic, chyba nie myślałaś, że ją złamie.
Ruszyłem z nią w stronę sypialni, a z niej przeszedłem do łazienki. Posadziłem ją na szafce.
- ale..
Odkręciłem ciepłą wodę by ta napełniła dużą wannę. Stanąłem przed nią, oparłem dłonie o szafkę po obu stronach jej ud.
- faktycznie, nie było mnie dwa miesiące, właściwie.. dla ciebie prawie trzy ale jestem tutaj, teraz, z tobą i nawet jak będziesz mnie przeklinać, wysyłać do diabła, ja nigdzie się bez ciebie nie ruszę.
Powiedziałem patrząc w jej oczy które momentalnie się zaszklily. Chwyciłem jej lewą dłoń w swoją prawą, to na tych dłoniach mieliśmy wspólne tatuaże.
- mnie nie ma bez ciebie, ciebie nie ma beze mnie. Możemy być tylko wspólnie Hayat. I popraw mnie jeśli się mylę.
Przytuliła się do mnie. Objąłem ją. Nie odezwała się. Nie poprawiła mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem, pocałowałem czubek jej głowy. Odsunąłem się niechętnie i zakręciłem wodę. Nalałem trochę płynu. Pomogłem jej zejść z szafki i się rozebrać. Pomogłem jej wejść do wanny, a sam usiadłem na jej brzegu.
CZYTASZ
The Last Mission #1Rossetti
RomanceHayat była lata szkolona na Donnę. Po śmierci jej rodziców plany się zmieniły. Ona je zmieniła. Chce zemsty na Włochu który jak sądzi zabił jej rodziców. Rossetti, szef szefów który ma pod sobą całe Włochy. Jego ojciec tydzień przed śmiercią, prosi...