Flavio.
Zaimponowała mi. Znowu.
Wiedziała kim jestem i musiała też wiedzieć czym się zajmuje. Nie była wzruszona tym faktem. Każdy o zdrowych zmysłach nie odzywałby się w taki sposób jaki robiła to ona.
Nie dziwię się, że się poirytowała reakcją psów. Podejrzewam, że były szkolone do czegoś innego, na przykład jak stania za nią murem, a te olały ją i jak podejrzewałem poszły dalej spać.
Nie zdziwiło mnie też to, że domyśliła się, że ją sprawdziłem. Robię tak z każdym, wolę wiedzieć z kim mam doczynienia i na jaką ewentualność się przygotować.Wpatrywałem się w jej twarz gdy opróżniła szklankę whisky. Trafiła mi się niezła zawodniczka. Nawet się nie skrzywiła. Wypiłem resztę swojego trunku i odstawiłem pustą szklankę na blat.
- a Ty? Jak się czujesz?
Zapytałem po chwili. Lustrowała moją twarz jakby chciała coś znaleźć. Od dziecka nauczyłem się ukrywać emocje za maską obojętności, więc niczego nie znajdzie.
- to nie mnie poturbował McDonald's.
Powiedziała obojętnie, chociaż widziałem jak reagowała na krzywdę psa i widziałem jak odetchnęła ulgą u weterynarza gdy ten oznajmił, że Toto jest tylko poobijany.
Zaśmiałem się na jej określenie. McDonald's, dlaczego nie wpadłem na tą ksywę wcześniej? Marco był po prostu Marco. Zawsze. Nikt nie wpadł wcześniej na taką uroczą nazwę, która zdecydowanie do niego pasowała.
- coś czuję, że gdybyś poznała resztę im też znalazłbyś jakieś ksywki.
Rzuciłem rozbawiony. Sofia zmarszczyła uroczo nos, między jej brwiami pojawiła się niewielka zmarszczka.
- nie wiedziałam, że jesteś taki szybki. Już chcesz wprowadzić mnie do swojego świata? Przedstawić innym? Nie wiem czy sobie poradzę z tą presją.
Wydęła dolną wargę jakby naprawdę było jej przykro ale jakoś niespecjalnie w to wierzyłem. Przysunąłem się jeszcze bliżej, uniosłem dłoń i odgarnąłem zbłąkany kosmyk włosów z jej twarzy.
- masz rację, nie powinienem być taki łatwy.
Nie powinienem, ale nie powinienem robić dużo rzeczy. Nie powinienem strzelić mojemu człowiekowi między oczy. Nie powinienem celować w Jegora. Nie powinienem kazać szukać informacji na jej temat. Nie powinienem chcieć jej widywać częściej. Nie powinna mi imponować i nie powinienem nawet myśleć o tym by pokazać jej mój świat. A zacząłem o tym myśleć w tej chwili. Nie miałem wątpliwości. Poradziłaby sobie z tą "presją". Jest zbyt twarda i zbyt wyszczekana. Chyba, że to tylko jej maska. Właściwie kto teraz takiej nie nosi?
Odsunęła się jakby bała się, że moja bliskość jakoś na nią wpłynie. Przejechałem językiem po zębach, zmierzwiłem włosy.
- powinieneś już pójść i nie powinieneś nachodzić kobiet w środku nocy które nie mają Ci nic do zaoferowania.
Uniosłem brew na jej przytyk.
- Ty to powiedziałaś.
Nawet nie myślałem o niej w ten sposób. Od początku wiedziałem, że nie jest panienką na jedną noc. Nie ukrywałem, że na mnie działała ale też nie miałem zamiaru traktować jej jak inne. Przede wszystkim, ja nigdy się nie narzucałem, nigdy. To kobiety zawsze przychodziły do mnie. A, że jestem tylko facetem - korzystałem z ich dobroci.
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę drzwi. Znałem drogę.- zobaczymy się jeszcze?
Zapytała cicho gdy miałem już w dłoni klamkę od drzwi. Spojrzałem na nią kątem oka.
- dwa wcześniejsze razy to Ty przyszłaś do mnie. Liczę, że znowu się spotkamy.
Odpowiedziałem i wyszedłem za drzwi. Wsiadłem do samochodu, odpaliłem silnik i ruszyłem. Widziałem w tylnym lusterku jak wyszła na podjazd.
Nie miałem zamiaru się wracać. Sama kazała mi wyjść. Nie chciałem się narzucać. Prędzej czy później się odezwie. Zrobi to pierwsza, będę czekał. Kobiety zawsze wracają. Chociaż co do niej miałem wątpliwości.Była inna niż cała reszta.
CZYTASZ
The Last Mission #1Rossetti
RomanceHayat była lata szkolona na Donnę. Po śmierci jej rodziców plany się zmieniły. Ona je zmieniła. Chce zemsty na Włochu który jak sądzi zabił jej rodziców. Rossetti, szef szefów który ma pod sobą całe Włochy. Jego ojciec tydzień przed śmiercią, prosi...