55

7.9K 254 4
                                    

Hayat.

Mijały kolejne dni. Tydzień się kończył. Kerem dalej nie odbierał. Próbowałam nawet z numeru Grace ale nic. Cisza. Ciągle włączała się poczta głosowa. Dostanę do głowy. Na pewno coś się stało.

Byłam zła. Nie. Ja byłam wściekła.

Może gdybym zadzwoniła wcześniej. Może gdybym dzwoniła od samego początku pobytu we Włoszech.

Może gdybym nie umówiła się z nim tak a nie inaczej, to ten telefon byłby włączony.

Wściekła rzuciłam nim o ścianę, a ten się roztrzaskał. Chuj z tym!

Weszłam jak burza do gabinetu Flavio. Cała czwórka wlepiła we mnie wzrok.

- ja to pierdole, Kerem nie odbiera już tydzień, jebnie to jebnie na chuj mamy marnować prawdopodobnie ostatnie dni życia i tutaj siedzieć?

Mówiłam jak najęta, przeklinałam jak szewc i żaden się nie odezwał.

- a jak się coś stało? A jeśli..

Pokręciłam głową na boki. Flavio wstał z fotela, podszedł do mnie. Oparłam zrezygnowana czoło na jego klatce piersiowej, a on mnie objął.

- dostałem olśnienia.

Powiedział Jorge, a ja od razu uniosłam głowę i spojrzałam na młodego. To samo zrobił Rossetti.

- jeśli polecę z wami i będziemy już nad Turcją, mógłbym wysłać im wiadomość z komputera, że wiecie, przybywamy w pokoju i te sprawy.

Wzruszył ramionami i uśmiechnął się dumnie. Odsunęłam się od Flavio, przeczesałam do tyłu włosy. Skierowałam wzrok na Jorge i wysunęłam palec w jego stronę.

- powinien dostać podwyżkę.

Następnie wskazałam na starszego informatyka.

- a tego powinieneś zwolnić, gówno robi i do tej pory nie wiem jak ma na imię.

Wyrzuciłam ręce do góry, informatyk zbladł i spojrzał na Rossetti. Flavio się zaśmiał. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc dlaczego się śmieje. W końcu to poważna sprawa.

- nie zwolnię Bena ale masz rację, gówno robi więc mógłbyś się trochę bardziej wykazać.

Powiedział spokojnie. Ten cały Ben skinął głową i zaczął coś robić w komputerze. Zapewne udaje by nas zmylić. Zmrużyłam oczy, Flavio pocałował mnie w czoło i od razu mi przeszło.

- lecimy za dwa dni.

Zadecydowałam jednak nikt się nie odezwał. Ba, chyba mnie nawet ignorowali.

Uderzyłam Flavio w ramie i rzuciłam mu mordercze spojrzenie.

- lecimy za dwa dni.

Powtórzył i cała reszta skinęła głową.

- jak już będę jego żoną i dalej mnie nie będziecie słuchać to was zajebie.

Wszyscy spojrzeli na mnie z przerażeniem. Wiedzieli, że jestem do tego zdolna. Wzruszyłam ramionami, uśmiechnęłam się uroczo i wyszłam z gabinetu.

- zwariuje z nią.

Usłyszałam jeszcze słowa Rossetti i się zaśmiałam. Już w mojej głowie widziałam jak zrezygnowany przeciera dłonią twarz.

The Last Mission #1RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz