Obudziłam się bardzo wcześnie jak zwykle cała zlana potem. Korzystając z czasu, jaki mi pozostał, zeszłam do Sali treningowej. Postanowiłam skupić się na rozciąganiu i gimnastyce, aby jak najbardziej rozluźnić swoje ciało i uspokoić umysł. I gdy po godzinie zwisałam do góry nogami, które splątane były szarfami, rozległ się dźwięk wiadomości na moim telefonie. Wyciągnęłam go z zapinanej kieszeni dresów. Na czacie naszej grupy wyświetliło mi się zdjęcie wysłane przez Steve'a, na którym trzymał za kostkę uniesioną do górami nogami Natashę. Ta z kolei z udawaną obrażoną miną i założonymi rękami spoglądała w obiektyw. Po chwili dotarł podpis „upside down". Zaśmiałam się i strzeliłam selfie jak zwisam na szarfach z podpisem „mam tak samo". Uwalniając się z więzów i zbierając swoje rzeczy skierowałam się do kuchni. Miałam jeszcze 1,5 godziny do wyruszenia, a że wszystko było spakowane, broń czekała już na mnie przygotowana, mogłam bez pośpiechu zjeść śniadanie. Dotarłszy do kuchni, rozległ się dźwięk połączenia. Odebrałam video rozmowę, a po drugiej stronie w quinjecie siedział Sam, który się chichrał. Oparłam telefon o miskę z owocami.
- Cześć – przywitałam się wybierając z lodówki pojemnik z gotowcem, na który dzisiaj składały się naleśniki.
- Cześć. Chcesz usłyszeć kawał? – powiedział nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- No dawaj – odparłam przygotowując się na suchar dnia.
- Knock, knock.
- Who's there?
- Daisy.
- Daisy who?
- Daisy me rolling. They hattin– zaśpiewał utwór Riding.
Parsknęłam śmiechem, bo to było tak głupie, że aż śmieszne.
- Czekaj! Też coś mam – odparłam. – Knock Knock.
- Who's there?
- Who.
- Who who?
- That's the sound of the police! – zaśpiewałam i oboje zaczęliśmy się śmiać. – Teraz to twoje będzie mi chodzić po głowie przez cały dzień – powiedziałam dalej się podśmiechując.
- Możesz na to wyrwać Barnesa – zaproponował.
- Raczej nie załapie tego dowcipu, a żeby go wyrwać to bardziej by się przydała łapka do gwoździ.
- Próbuję wesprzeć was, więc mogłabyś się postarać – zaśmiał się.
- Nie możesz shipować kogoś innego? – zapytałam nadal będąc w dobrym humorze, bo zaczynało mnie to bawić.
- Kogo? Clint ma żonę.
- Wandę?
- Ona woli metal – wyjaśnił i już otwierałam usta, żeby zauważyć metalową stronę Barnes, ale ten mi przerwał. – W całości metal.
- Natasha?
- Oni ze Steve'm dawno się zshipowali. Na tyle ile się dało – dodał po chwili.
- Peter?
- Jest za młody.
- No a ty?
- Że niby z Tobą?
- Nie no, fuuuu – powiedziałam krzywiąc się i udając wzdrygnięcie.
- No chyba aż tak obrzydliwy nie jestem? – oburzył się.
- To już wolę Barnesa – zaśmiałam się.
- O i widzisz! Powoli zaczynami się zgadzać. To jaki jest twój typ?
Pokręciłam głową kończąc swoje śniadanie.
CZYTASZ
Backstage Story
FanficLila Alinov należy do grupy Avengers prowadząc zwykłe życie agenta. Do momentu. Stary wróg powstaje z popiołów, a w unicestwieniu przeciwnika ma jej pomóc sam Bucky Barnes, który do niedawna był jeszcze zimowym żołnierzem. Czy uda im się połączyć si...